Najnowsza klasa szkolenia smoków weszła na arenę treningową paplając, Pyskacz uśmiechnął się.
-Witajcie na szkoleniu smoków!!
Sześciu nastolatków patrzyło się uważnie na Pyskacza z podekscytowaniem.
-Ten z was, któremu pójdzie najlepiej, przypadnie zaszczyt zabicia swojego pierwszego smoka na oczach całego plemienia.
Pyskacz machnął ręką na arenę.
-Znajduje się tu tylko kilka z wielu gatunków smoków z którymi nauczycie się walczyć.
Pyskacz podszedł do celi najbardziej po prawej od wejścia.
-Śmiertnik zębacz!
Rozległy się wściekłe skrzeki, Pyskacz podszedł do kolejnej celi.
-Zębiróg zamkogłowy!
Eksplozja wstrząsnęła drzwiami, ale wytrzymały.
-Straszliwiec straszliwy!
Słychać było brzęk malutkich pazurów na metalu klapy.
-Gronkiel!
Drzwi były miarowo uderzane przez olbrzymi ciężar.
Pyskacz wyszedł na środek i złożył ręce za sobą, zwiększając napięcie.
-I w końcu!
Na twarzy kowala powstał szeroki uśmiech, ukazujący kawałki żelaza zastępujące jego utracona zęby, kowal wbił wzrok w uczniów i przemówił, rozpoczynając szkolenie.
-Nocna furia!!
Uczniowie nie zdążyli nic zrobić, zanim cień opadł za nimi i jednym ruchem ogona przewrócił ich wszystkich na ziemię.
Ogon był w końcu najsilniejszą kończyną smoka, silniejszą nawet niż skrzydła.
Do czasu kiedy ktokolwiek z klasy otrząsnął się z szoku, Czkawka był już za Pyskaczem, poruszając się tak szybko, że kowal podskoczył z zaskoczenia.
-To nastolatki, nie zrobiłbyś tego z dorosłymi wikingami.
-Nie doceniasz mnie.
Pyskacz mruknął z niedowierzaniem, Czkawka zimitował ludzki pomruk potwierdzenia.
Nastolatkowie wstali z ziemi, chwytając rozrzuconą broń, Czkawka uśmiechnął się po ludzku, ukazując rząd idealnie białych, ostrych niczym brzytwy zębów.
-Śmiało, dozbrójcie się, zaplanujcie coś.
Mroczny smok machnął łapą, odprawiając wikingów władczym gestem.
Wciąż zszokowana klasa poszła po dodatkową broń i chwyciła tarcze.
-Wiesz, jeśli pokonasz ich za szybko, to nie będą nawet wiedzieli co zrobili źle.
-Będą wiedzieli, próbowali walczyć z nocną furią.
-Yhm, wiesz, jednak wyszkolę ich po swojemu.
Czkawka wzruszył skrzydłami.
-To cześć.
Kowal zwrócił się do uczniów.
-No, robimy to jednak bardziej tradycyjnie, może później jeszcze raz czy dwa zawołam Czkawkę żeby skopał wam tyłki.
Pyskacz podszedł do drzwi gronkla i chwycił dźwignie, oczy jego uczniów rozszerzyły się.
-Pamiętajcie, praktyka czyni mistrza!
Dokładnie w momencie, w którym Pyskacz to powiedział, Czkawka zatrzasnął bramę areny, podkręcając dramat atmosfery.
CZYTASZ
Ostatnia Kreacja
FanficLeżąc związany na plaży Czkawka myślał że to jego koniec. Był tego jeszcze bardziej pewien, kiedy złote, gadzie oczy wbiły w niego przenikliwe spojrzenie. Nie mógł się bardziej mylić.