Postój

88 11 0
                                    

Dwie nocne furię leciały przez archipelag, unikając wszelkich ludzkich osad, śpiąc na bezludnych wyspach i żywiąc się tylko z ryb, ich podróż nie miała trwać długo, ledwo miesiąc, ułamek tego ile zajęłoby to jakiemukolwiek statkowi.

Jednak, zaledwie tydzień po rozpoczęciu podróży, mała wysepka na której się zatrzymali zdobyła nowych lokatorów.

Pojedynczy drakkar zbliżał się powoli, Czkawka stał nad brzegiem zamyślony, schowany wśród krzaków.

-Zatrzymają się tu na postój, nie musimy odchodzić, wątpliwe żeby poszli po coś więcej niż wodę z stawu i trochę drewna na opał.

Welin skinął głową, jeśli chcą mogą z łatwością ukryć się w bardziej odległej części lasu.

-Wolę nie spuszczać ich z oczu.

Stwierdził Welin a Czkawka ruszył do lasu, wydając pomruk nakazujący podążanie, smok podporządkował się swojemu towarzyszowi, przeszli na klif, odległy może o sto metrów od plaży do której zmierzał drakkar, klif był ustawiony pod kątem dziewięćdziesięciu stopni do plaży, dzięki czemu siedząc na jego końcu mogli z łatwością obserwować całą scenę, słońce niedawno zaszło, tworząc idealne środowisko dla ich kamuflażu, dotarcie na miejsce zajęło drakkarowi jeszcze kilkanaście minut, wikingowie zgodnie z oczekiwaniami wylądowali na plaży a kilku z nich zniknęło w lesie, ścinając jakieś mniejsze drzewo na ognisko i wracając na miejsce, jeszcze kilku poszło uzupełnić zapasy wody, tylko bardziej oddalając się od dwójki obserwatorów.

Czkawka zwrócił swój wzrok na las a Welin na plażę, obserwowali w ciszy, aż Welin zadał pytanie.

-Czy wikingowie noszą ochraniacze na szyję?

-E?

Czkawka się odwrócił i przeskanował plaże, zamarł w jednej chwili.

-Co?

Welin się zapytał a Czkawka odpowiedział cicho.

-To niewolnicza obroża.

Źrenice czarnego smoka zwęziły się do szparek a warkot rozbrzmiał mu w piersi.

-Jaki masz plan?

Zapytał Welin cichym, niebezpiecznym głosem, tyle że tym razem jego cicha furia nie była zwrócona na Czkawkę.

-Cóż, możemy zrobić zamieszanie i go stąd zabrać.

-Na statku może być więcej.

Stwierdził Welin, Czkawka był zmuszony mruknąć na zgodę.

-Więc jeszcze raz, jak to robimy?

Czkawka jeszcze raz spojrzał na scenę, przed drakkarem, na plaży, było dwudziestu ludzi, w tym jeden niewolnik usługujący im, na rufie jednostki był widoczny jeden wartownik, wpatrujący się w horyzont.

Czkawka wykonał szybką matematykę, dwudziestu wikingów łącznie, z czego jeden jest na tyle daleko od reszty że mogliby go łatwo pokonać bez zwracania na siebie uwagi.

To wciąż pozostawiało dziewiętnastu, dużo w jednym miejscu, Czkawka wiedział że łuski nocnej furii są mocne, ale raczej nie zapewniłyby wystarczającej ochrony żeby zrekompensować przewagę niemal dziesięć na jednego.

Oczywiście jeśli walczyliby w zwarciu, zawsze mogli użyć plazmy, strzelając z mroku, wikingowie nie mieliby szans odpowiedzieć żadną formą broni dystansowej.

Tyle że to by ich zabiło, albo....

Czkawka zwęził źrenice w zamyśleniu, po chwili skinął głową z determinacją, to mogło się udać.

Ostatnia KreacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz