Czkawka wpadł do ładowni statku bagiennych włamywaczy z prędkością błyskawicy, szybko ogarnął scenę.
Welin leżał w klatce wszystkie jego łapy były przymocowane łańcuchami do jej rogów, rozciągając go płasko, przednią część pyska miał owiniętą w jakąś szmatę, zasłaniającą oczy i nos, przyciśniętą do głowy samym prostym kagańcem, cały jego tors, włącznie z skrzydłami, był owinięty dosyć absurdalną ilością lin, a ogon przywiązany do sześciu prętów klatki licznymi linami.
Ładownia była cicha i pusta, Welin został zostawiony samemu sobie.
-Welin?
Uwieziony smok nie zareagował, jednak Czkawka widział że oddycha, więc nie martwił się aż tak.
To oczywiście nie znaczyło, że się nie martwił, szybko otworzył klatkę i zdjął więzy z głowy swojego przybranego brata.
-Czkawka? Nic nie słyszę, włożyli mi coś do uszu.
W uszach Welina rzeczywiście znajdowały się kawałki wosku, które Czkawka szybko wyjął.
-Co się stało? Słyszałem od Kamikazi że zwariowałeś kiedy powiedziała ci że chce zmienić się w nocną furię.
Welin skrzywił się.
-To.... To był potężny instynkt, na początku się powstrzymywałem ale po kilku minutach mogłem myśleć tylko o tym, to było szalone, ja... Ja.
Czkawka położył głowę na szyi Welina, mrucząc mocno, co powstrzymało jego paplaninę.
-To się stało dopiero po tym jak Kamikazi wyraziła chęć zmiany w nocną furię?
Welin zmarszczył się.
-Tak, zaczęło się kiedy po raz pierwszy to powiedziała, po minucie nie mogłem już złożyć argumentu przeciwko temu pomysłowi, a po dwóch niemal wpuściłem jej jad.
Czkawka zmarszczył się w zamyśleniu, źrenice jego oczu się zwęziły, to miało niepokojące implikacje.
-Welin, czy teraz chcesz ją przemienić?
-Tak, proszę, pomóż mi bracie.
Czkawka nie mógł patrzeć na Welina, tak ufał że mu pomoże, jakby nie rozważył nawet możliwości że Czkawka odmówi.
-Wiesz że to nie jest dobry moment, możemy poczekać, nie ma pośpiechu.
Wielkie, ufne oczy Welina, rozszerzyły się radośnie.
-Oczywiście bracie, postąpię zgodnie z twoim planem.
Czkawka zaczął myśleć o planie, było to ogólnie proste w założeniach, ale proste plany miały największe szanse powodzenia.
###
Stoik nie mógł tego zdzierżyć.
Jego syn miał na szyi obrożę!
Oczywiście przynajmniej minimum pozorów było niezbędne, a nie mogli zrobić nic mniej niż założenie mu kagańca i obroży, za którą był przymocowany do pokładu, ale to nie poprawiało humoru Stoika.
Kiedy zbliżyli się do bramy Helheimu, Czkawka podniósł głowę, jego źrenice były wąskie, natychmiast wskazał kierunek.
Podróż przez mgłę była upiorna, wikingowie rozpoznawali wraki swoich statków w drewnianych szczątkach porozrzucanych po labiryncie, jednak w końcu flota przebiła się przez mgłę, wielka wulkaniczna wyspa znajdowała się na widoku, była całkowicie mroczna i martwa, armada zbliżyła się do brzegu, nerwowość przebiegła przez nich wszystkich, to było to, ostateczna bitwa.

CZYTASZ
Ostatnia Kreacja
FanfictionLeżąc związany na plaży Czkawka myślał że to jego koniec. Był tego jeszcze bardziej pewien, kiedy złote, gadzie oczy wbiły w niego przenikliwe spojrzenie. Nie mógł się bardziej mylić.