Hej! Żyję, sorki za tak długą przerwę, ale miałem sporo innych rzeczy do robienia, no nic, nie będę się już tłumaczył 😉, miłego czytania.
Kiedy Czkawka nie trafił na Szczerbatka wieczorem po prostu uznał że jego przyjaciel zasnął gdzieś na uboczu, nie było zimy, a i tak tylko najpotężniejsze sztormy stanowiłyby znaczące zagrożenie dla Nocnej Furii, typowy chłód archipelagu barbarzyńskiego był co najwyżej orzeźwiający, a podgrzanie kawałka ziemi stałym strumieniem ognia było prostym sposobem na uzyskanie przyjemnego ciepła na tyle, że dało się bardzo łatwo zasnąć. Dodatkowo trochę plazmy w odpowiedniej odległości, najlepiej przerywanym kręgu wokół miejsca spania zapewniało ciepło na dłuższy czas.
Następnego dnia też nie zauważył Welina, zachował czujność na wypadek gdyby nagle skądś wyskoczył i spróbował go przyszpilić, jak to się już zdarzało, aż do wieczoru, wtedy, kończąc pracę w kuźni zaczął się zastanawiać czemu Welina wciąż nie ma. Jednak został rozproszony przez Śledzika, pomógł mu dokładnie zmierzyć moc plazmy, na szybko wspólnie sklecając miarę mocy wybuchowej. Nazwali to na szybko krafti, niezbyt oryginalne, skoro oznacza to po prostu moc i potęgę. Kiedy to zostało zrobione, dał sobie spokój z tą zagadką, uznając że drugi smok po prostu się leni.
Dopiero w następne południe, podczas pracy w kuźni, ten temat ponownie znalazł się z przodu jego myśli.
Nie było mowy żeby Szczerbatek nie pojawił się przez dwa dni, Czkawka nawet nie pamiętał żeby od kiedy go poznał byli tak długo osobno, zmusił się do uspokojenia, mimo wielokrotnych stwierdzeń że bogowie ich nienawidzą to było to niesamowicie nieprawdopodobne żeby katastrofy wyskakiwały na nich jedna za drugą, w końcu, wieczorem, kiedy wyszedł z kuźni, wręcz oczekiwał że zostanie przyszpilony do ziemi, jednak nic się nie stało, rozejrzał się, i dopiero wtedy zaczął naprawdę się martwić.
Po zapytaniu kilku ludzi czy widzieli Szczerbatka, i uzyskaniu przeczącej odpowiedzi za każdym jednym razem, niepokój zmienił się w jawny strach, myśl! Myśl! Co się stało? Co się mogło stać!?
Dlaczego... Ktokolwiek... I jak!? Przecież ludzie są wdzięczni, nie zrobiliby tego, może pleśń, ale... Jak on miałby być w stanie zrobić cokolwiek Nocnej Furii!?
Czyli raczej nikt z Berk, problem polega na tym, że cały archipelag barbarzyński wie o duecie Nocnych Furii.
Większość plemion powinna być wdzięczna, ale wikingowie są znani z uporu, a może po prostu ktoś zechciał chwały z pokonania tak niesamowicie potężnego smoka, bądź też poczuł się urażony że odebrano mu okazję do walki z pomiotem Nidhogga, jakkolwiek samobójcze by to nie było.
Więc kto?
Mięsogłowi? Może i są niemożliwie uparci, ale też honorowi do oporu, przy długu życia Mogadon pewnie osobiście by zabił każdego kto choćby napomknie o takim pomyśle.
Lava louts? Może.. Ale inna opcja już chwyciła jego uwagę.
Kamikazi, bagienni włamywacze.
Przecież Berta by tego tak po prostu tego nie odpuściła.
Ale.... Jak?
Może... Wciągnęli go w pułapkę, ale.. Welin jest podejrzliwy. Nie zaufał by nikomu z nich oprócz Kamikazi. A Kamikazi jest teraz niezbyt zdolna do współpracy, zanim wyjaśniono by jej plan do jednej piątej już by spała. Zresztą nigdy by się na to nie zgodziła.
Kilkudziesięciu ludzi z bliska, lub jakaś pułapka, tyle że to też nie takie proste, ludzi zawsze mógłby ogłuszyć, a pułapkę zauważyć bądź wyczuć, metal w końcu ma zapach. A bez metalu wątpliwe żeby cokolwiek było wystarczająco mocne żeby utrzymać Nocną Furię, dodatkowo trzeba by jakoś się upewnić że sama pułapka zadziała jako kaganiec, ponieważ Welin mógłby z łatwością wystrzelić w niebo zanim jakikolwiek człowiek miałby szansę na reakcję, a takiego znaku nie da się za specjalnie przegapić z tym słuchem, nawet nie mówiąc o możliwości że po prostu wyślę on sygnał.

CZYTASZ
Ostatnia Kreacja
FanfictionLeżąc związany na plaży Czkawka myślał że to jego koniec. Był tego jeszcze bardziej pewien, kiedy złote, gadzie oczy wbiły w niego przenikliwe spojrzenie. Nie mógł się bardziej mylić.