Płomienie

117 13 1
                                    

-Młodzi, nadszedł czas żebyście nauczyli się swojego splunięcia.

Stjarnasakanda przemówił do dwójki młodych Nocnych furii, uważnie patrząc się im w oczy, siadając i przygotowując się do wykładu.

-Z pewnością nie muszę wyjaśniać jak ważna jest ta zdolność.

Dwóch adeptów energicznie pokręciło głowami, Stjarnasakanda skinął głową i kontynuował.

-Każdy smoczy ogień czymś się różni, większość polega na uniwersalnym zielonym gazie, nasz jednak działa na paliwie nowej generacji.

Stjarnasakanda wypluł niewielką strużkę niebiesko-fioletowej substancji, półpłynna masa zaczęła powoli przepalać kamień na którym została umieszczona.

-Oto plazma, niezwykle wydajna substancja o wielkiej niszczycielskiej mocy, nie da się tego zgasić żadnym sposobem, będzie wydzielać ciepło dopóki nie wytraci całej energii.

-Zależnie od ułożenia ułożenia ust możemy przystosować plazmę do spełniania różnych ról, od płynnego ognia.

Stjarnasakanda wypluł błękitny pocisk, po uderzeniu w skalną wąwozu który przeznaczyli na trening strzelecki eksplodował rozrzucając na wszystkie strony klejącą błękitną substancje która przywarła do każdej dostępnej powierzchni, topiąc kamień wszędzie gdzie dotarła.

-Przez środek oszałamiający.

Drugi pocisk po uderzeniu rozbłysł absolutną bielą i grzmiącym hukiem, oczy Nocnych furii w ciągu ułamka sekundy dostosowała się do jasności a ich uszy same z siebie przytłumiły huk, jednak komukolwiek innemu zajęłoby to znacznie więcej czasu, patrząc tam gdzie uderzył pocisk, nie dało się dostrzec żadnych uszkodzeń oprócz delikatnego przypalenia zajmującego może tyle powierzchni co ludzka stopa.

-Do ostatecznego narzędzia destrukcji, którego nie da się uniknąć ani przetrwać.

Trzeci pocisk mignął niewiarygodnie szybko, kamień w miejscu trafienia pokryła rozległa siatka pęknięć, rozciągająca się na dziesięć metrów od miejsca trafienia, po dwóch sekundach kamienny gruz zaczął wysypywać się, finalnie tworząc lejek który w najgłębszym miejscu ma trzydzieści metrów.

Dwa małe smoki stały z opadniętymi szczękami wpatrując się w pokaz niezrównanej niszczycielskiej mocy.

-Teraz kiedy pokazałem do czego pewnego dnia możecie być zdolni, czy macie jakieś pytania?

Poczekał wyjątkowo długo, widząc szok, w końcu Czkawka zadał pytanie.

-Jak nadajesz temu prędkość? W łuku jest cięciwa, bolą się rzuca ale to nie ma żadnego widocznego sposobu poruszania się.

Stjarnasakanda skinął głową z uznaniem i wyjaśnił.

-Oprócz plazmy mamy też niewielką ilość gazu, zbyt małą żeby nadawać się do poważnej walki, jego celem jest tylko wypchnięcie plazmy, polega to na wywołaniu miniaturowej eksplozji w naszych ustach.

Czkawka skinął głową.

-Teraz musicie znaleźć odpowiednie narządy w swoich ciałach, nigdy czegoś takiego nie mieliście więc może to być dla was dziwne i niezrozumiałe, nie będziecie wiedzieli od czego zacząć, na szczęście mam obejście tego problemu.

Stjarnasakanda wyrwał krzak rosnący na zboczu wąwozu i usiadł trzymając go w łapie.

-Podejdź Welin.

Welin zbliżył się, jego oczy błysnęły kiedy zdał sobie sprawę z tego co planuje jego nauczyciel, Stjarnasakanda połaskotał nos Welina krzakiem a Welin kichnął, posyłając strumieni plazmy na ziemię i wykaszlując zielony gaz.

Ostatnia KreacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz