Czkawka Haddock III, znany też jako Czkawka Bezużyteczny, przybył na swoje miejsce pracy.
Wszedł do kuźni po cichu, rozejrzał się po zagraconym pomieszczeniu, pełnym wszelkiego żelastwa.
Skierował się do pieca, rozpalił w nim, sprawdził swoje narzędzia i zabrał się do pracy.
Naprawiał ostrza jedno za drugim, miecz, sztylet, topór, włócznia.....
Jak widać była to głównie broń, nie powinno to nikogo dziwić, w walce ze smokami broń była najczęstszą ofiarą.
Jeden podmuch ognia Śmiertnika lub Gronkla w pełni wystarczał do zniszczenia każdej broni, a że te dwa gatunki są jednymi z najbardziej pospolitych wynik był przewidywalny.
Broń była niesamowicie często tracona i uszkadzana, topiona, miażdżona, niszczona na wszelkie możliwe sposoby.
To doprowadziło do tego że dwójka kowali była bezustannie zajęta, zawsze było więcej broni do przekucia, więcej do naprawy i wytworzenia od zera, Berk na szczęście nie musiał polegać całkowicie na dwójce kowali, wiele towarów było importowanych z daleka, za pieniądze zarobione na sprzedaży smoczych szczątków.
Czyż to nie piękne? Koło życia, smoki atakują, smoki giną, kawałki smoków są sprzedawane, za te pieniądze jest kupowane więcej broni do zabijania smoków!
Cóż, może to nie do końca koło życia.
Rozmyślania młodzieńca zostały przerwane przez charakterystyczny chód jego mistrza, wyróżniający się stukotem drewnianej nogi.
Pyskacz otworzył drzwi, przemiótł wzrokiem kuźnie, skinął głową Czkawce widząc że już pracuje i skierował się do swojej części budynku.
-Więc jak dziś ci poszło wykałaczko?
-O wiesz, jak zwykle, zostałem skopany, wepchnięty w błoto, zignorowany, trochę sobie pomyślałem, i teraz jestem gotowy do pracy pod twoim światłym przywództwem.
-Acha, czyli norma.
-To się niedługo zmieni, kiedy tylko pokaże wszystkim moje wspaniałe dzieło....
-Ostateczną smokobójczą machinę?
-I musiałeś zepsuć nastrój.
-Nie ma za co.
Czkawka prychnął i kontynuował pracę, po kilkunastu naprawionych mieczach Pyskacz się odezwał.
-Więc.... Co to za machina?
-Ymm, cóż...
-Jeśli mi nie powiesz sam ją znajdę i sprawdzę.
Czkawka odpowiedział w panice, wyobrażając sobie co ciekawski kowal mógłby nieumyślnie zrobić z jego kreacją.
-N-nie! Nie trzeba! Już ci pokazuje.
Czkawka szybko odłożył narzędzia i na wpół wykuty miecz, pobiegł do swojego kącika, słysząc huk spadającego żelastwa , oczywiście musiało spaść, w końcu on to położył.
Zerknął do tyłu, na surową twarz kowala, uśmiechnął się nieśmiało.
-Czekam.
Czkawka odwrócił się z powrotem i chwycił rączki manglera, przybierając postawę dumnego kurczaka wszedł do kuźni z swoją kreacją.
Pyskacz przechylił głowę, patrząc krytycznie na maszynerię.
-Czy to.. Taczka?
-Nie, to mangler.
CZYTASZ
Ostatnia Kreacja
Fiksi PenggemarLeżąc związany na plaży Czkawka myślał że to jego koniec. Był tego jeszcze bardziej pewien, kiedy złote, gadzie oczy wbiły w niego przenikliwe spojrzenie. Nie mógł się bardziej mylić.