4. Razem cofamy się w ewolucji

388 28 9
                                    

Czułem jak nogi robią mi się jak z waty, wciąż żywe wspomnienia odbijały się w mojej głowie niczym echo zrobione z imadła, biło zawzięcie napawając mnie jedynie bólem głowy. Byliśmy blisko siedziby, wciąż musieliśmy przebyć może z dwa kilometry. Po połowie drogi przestałem się nawet przejmować piaskiem w butach, był w końcu niczym w porównaniu z obrazem Cienia przebijającego moje serce. Wciąż czułem ten ból, w końcu nawet myślałem, że zemdleje ale moje ciało nie pozwalało nawet na taką chwilę wytchnienia. Musiałem iść dalej, pchając się w nieznane.

- Więc ojciec od dawna Cię nienawidzi? - zapytałem jakby nigdy nic. Dla mnie tym to właśnie było, zupełnym pytaniem bez znaczenia, może trochę zajeżdżającym ciekawością. Sam miałem problemy z ojcem, właściwie to z jego brakiem. Nie sądziłem, że w Piekle najwyżej nie istnieje coś takiego jak bonding moment na podstawie traumy z dzieciństwa. Dostałem w twarz. Z pięści.

Chyba zemdlałem. Możliwe, że nie raz. Budzenie się szło opornie, a myślałem, że właśnie tego chciałem. W końcu dziwne kołysanie nabrało na sile. Otworzyłem oczy tylko po to aby pisnąć jak małe dziecko. Krwiste tęczówki leniwie obdarzyły mnie swoją atencją. Axel patrzył na mnie jak zwykłego robaka. I to nie jakąś pszczółkę, która jest jednak do czegoś potrzebna ani nawet mrówkę. Patrzył jak na komara, który jedyne co robi to wkurza o drugiej w nocy. Do tego niósł mnie na rękach, na szczęście zanim zdążyłem wydać kolejne krzyki sprzeciwu zostałem rzucony na zimny piasek.

- Kruchość ludzi jest naprawdę żałosna - odparł. Próbowałem podnieść się z piasku, który już zaczął wpełzać w moje ubrania. Nos bolał mnie prawie tak samo jak wszystko inne a zaschnięta krew dalej zdobiła moją twarz. Przetarcie koszulką wywoływało jedynie ból, więc chociaż raz postanowiłem sobie go darować.

- Tak samo jak Twoje problemy z gniewem - posumowałem. Nie patrzył na mnie i chyba wyszło mi to na plus, wierzę, że po jednym spojrzeniu mógłbym umrzeć. Znowu.

- Ty masz jakiś problem ze sobą czy po prostu jesteś głupi? - odwrócił się. Stanął przy mnie tak szybko, że zdążyłem tylko wessać powietrze w płuca. Był wyższy tylko odrobinę a jednak czułem jakby był ponad mną co najmniej kilometr.

Zastanowiłem się na moment i oczywiście, miałem ze sobą problem. Jednym z nich był Axel i jego wkurwiające oblicze.

- Możesz sobie udawać, że jesteś lepszy ode mnie. W końcu jesteś księciem, aniołem i chuj wie co jeszcze - wypuściłem powietrze z płuc. Burza na dobre rozpętała się gdzieś za nami. Niebo poszarzało jeszcze bardziej - Ale pod koniec dnia lub czegokolwiek co tu się odbywa, oboje tkwimy w Piekle, różnica jest tylko taka, że ja wybrałem żeby tu być a Ty? Tatuś Cię tu wtrącił?

Czułem jego złość bijącą z oczu. Wyraz jego twarzy był jednak taki sam, jakby wykuty w kamieniu.

- Nikt mnie tu nie wtrącił - wycedził - Sam zdecydowałem się rządzić w Piekle.

- A więc razem cofamy ewolucję, Axel.

Otworzył usta aby coś powiedzieć. Widziałem jak nimi rusza, jednak żaden dźwięk nie był w stanie się wydobyć. Mój umysł zdawał się wyłączyć wszystkie zmysły. Czułem się jakbym błądził pod wodą, wszystko docierało do mnie powoli a uczucie niepokoju powoli zaczęło władać moim ciałem. Włoski równocześnie zjeżyły się na całym moim ciele, spojrzałem na swoje ręce. Strach ścisnął mi żołądek a serce natychmiast zaczęło pulsować. Terror razem ze strachem płynęły w moich żyłach. Znajome uczucie owiało moje nerwy. Wiedziałem co to znaczy.

- Cień - wyszeptałem.

Mój głos stał się zapalnikiem. Axel był szybki, na moje szczęście szybszy niż kreatura, która próbowała przeciąć nas na pół. Wylądowałem na ziemi, ponownie. Przeturlałem się parę razy a w głowie zaczęło mi szumieć. Podniosłem wzrok tylko żeby zobaczyć jak Axel walczy z Cieniem. Moje serce biło mi prawie tak szybko jak miecz Axela, który odbijał ogromne pazury raz za razem. Axel odbija się od ziemi rozpościerając swoje czarne skrzydła, unosi się wysoko nad czarnym piaskiem. Cieniste stworzenie nie daje mu na chwilę swobody, rusza za nim na zmianę znikając i pojawiając się w najróżniejszych załamaniach cienia. Ruchy miecza zostawiają po sobie jedynie świetliste smugi, kiedy z pełną determinacją uderza w miejsca w których jeszcze ułamek sekundy temu był Cień. Od szybkości kręciło mi się w głowie. Axel nurkuje, przecinając powietrze w kierunku stworzenia, jego miecz odbija szkarłatne światło błyskawic, wygląda niczym spadająca gwiazda niosąca zagładę. Atak zostaje odparty i przez moment jakby cały świat zastyga w bezruchu.

ꜱʜᴀᴅᴏᴡ ᴡɪᴛʜɪɴOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz