- Pffff. Przeciętna... - westchnęła ciężko One.
- Nie słuchaj go. Nigdy prawdziwego piękna - zaśmiał się Foxy.
- Wal się! Wal się! WAL SIĘ!
- Nie znasz się.
- Nie, on ma racje. Zwyczajna taka jestem - uśmiechnęła się. - Nawet makijażu nie nakładam.
- No i to jest w tobie najlepsze. Nie masz nic do ukrycia, jesteś naturalna i bardzo miła. Jesteś wspaniała!
- Przesadzasz... Dobra! Koniec tego tematu - dziewczyna wyciągnęła talie kart. - Grammy w coś?
- Ja w pokera rozbieranego! - zaśmiał się Foxy.
- A walnął cię ktoś kiedyś gdzieś? Wojnę chciałam zaproponować.
- Em... To ja sobie pójdę - odwrócił się na swoje miejsce.
- A ty? - dziewczyna zwróciła się do Kail'a. - Zagrasz ze mną w Wojnę?
- Nie... lubię...
- Hej! Będzie fajnie.
- Nie...
- No dawaj!
- Głucha jesteś?! Nie umiem grać!!! - zakrył usta dłonią.
Nie chciał się przed nią przyznać do słabości, nawet takiej błahej, jak brak umiejętności grania w karty. Cóż, w jego mniemaniu to również była skaza na honorze.
- To cię nauczę. Zobacz... - rozłożyła karty na otwieranym stoliku przy, łączących oba fotele.
Czarnowłosy miał dość spory problem z zasadami gry. Jednak dzięki niezłomnej cierpliwości One, udało mu się zrozumieć i nawet raz wygrać.
Cierpliwość... Jedna z cech One, którą każdy w niej kocha. Inną była niezwykła czułość jaką obdarzała każdego spotkanego człowieka. Chętnie pomagała i nigdy nie oczekiwała zapłaty. Zawsze powtarzała: "Rób to, co oczekujesz od innych, a oni będą robili to, co od nich oczekujesz". Mimo, że przypomina to błędne koło, w przypadku One, sprawdzało się. Jednakże, pomimo swojej życzliwości, nie była naiwna.
- Lądujemy chyba! - zawołał Stan.
Rzeczywiście. Lądowali. Gdy samolot się zatrzymał, wysiedli i ruszyli do wyjścia. Lotnisko było bardzo zatłoczone. Foxy, z obawy, że niedowidząca koleżanka się zgubi, chwycił ją mocno za rękę i przyciągnął do siebie.
- Spokojnie - zaśmiała się. - Ty lepiej Kail'a pilnuj, bo gdzieś się zapodział.
- Kail! Cholera! Gdzie ty jesteś? - Foxy rozejrzał się zaniepokojony.
- Tu jest! Na plecach mi wisi! - zawołał Stan.
W końcu cała piątka opuściła lotnisko. Im oczom ukazała się wielka piramida, cała w żółtej taśmie.
- Kto normalny stawia lotnisko przy piramidzie? - spytał lis.
- To proste - odezwał się Patix. - To nie jest piramida starożytna. Je budowano inaczej. Myślę, że ona powstała tylko żeby zamykać w niej te eksperymenty. Celowo postawiono ją przy tłocznym miejscu.
- Skoro to nie jest architektów starożytna, to po co zapraszali tu turystów?
- Myślę, że celowo brali niedoświadczonych - stwierdziła One. - Ona jest podobna do tych starożytnych, ale są drobne zmiany. Byle uczniak, czy turysta nie zauważy tych zmian, a miasto będzie mieć zyski. Trzeba być ekspertem...
- Tak, to czym się różni od oryginalnych? - zaciekawił się Kail.
- Kolorem i kształtem cegieł - odparł demon, przyglądając się budowli. - Jest trochę ciemniejsza.
CZYTASZ
Wojownicy Nadziei część 1. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.
SonstigesJest to opowieść fantasy, trochę komedia oraz ciut przygotówka. Ludzie w tym uniwersum stali się żądni władzy i gotowi do wybicia wszystkich innych ras. Podobnie jak demony. Historia opowiada o silnej mocy przyjaźni. Tak wiem, że to brzmi jak b...