14.

11 2 0
                                    

- Pffff. Przeciętna... - westchnęła ciężko One. 

- Nie słuchaj go. Nigdy prawdziwego piękna - zaśmiał się Foxy.

- Wal się! Wal się! WAL SIĘ!

- Nie znasz się.

- Nie, on ma racje. Zwyczajna taka jestem - uśmiechnęła się. - Nawet makijażu nie nakładam.

- No i to jest w tobie najlepsze. Nie masz nic do ukrycia, jesteś naturalna i bardzo miła. Jesteś wspaniała!

- Przesadzasz... Dobra! Koniec tego tematu - dziewczyna wyciągnęła talie kart. - Grammy w coś?

- Ja w pokera rozbieranego! - zaśmiał się Foxy.

- A walnął cię ktoś kiedyś gdzieś? Wojnę chciałam zaproponować.

- Em... To ja sobie pójdę - odwrócił się na swoje miejsce.

- A ty? - dziewczyna zwróciła się do Kail'a. - Zagrasz ze mną w Wojnę?

- Nie... lubię...

- Hej! Będzie fajnie.

- Nie...

- No dawaj!

- Głucha jesteś?! Nie umiem grać!!! - zakrył usta dłonią.

Nie chciał się przed nią przyznać do słabości, nawet takiej błahej, jak brak umiejętności grania w karty. Cóż, w jego mniemaniu to również była skaza na honorze. 

- To cię nauczę. Zobacz... - rozłożyła karty na otwieranym stoliku przy, łączących oba fotele.

Czarnowłosy miał dość spory problem z  zasadami gry. Jednak dzięki niezłomnej cierpliwości One, udało mu się zrozumieć i nawet raz wygrać. 

Cierpliwość... Jedna z cech One, którą każdy w niej kocha. Inną była niezwykła czułość jaką obdarzała każdego spotkanego człowieka. Chętnie pomagała  i nigdy nie oczekiwała zapłaty. Zawsze powtarzała: "Rób to, co oczekujesz od innych, a oni będą robili to, co od nich oczekujesz". Mimo, że przypomina to błędne koło, w przypadku One, sprawdzało się. Jednakże, pomimo swojej życzliwości, nie była naiwna.

- Lądujemy chyba! - zawołał Stan.

Rzeczywiście. Lądowali. Gdy samolot się zatrzymał, wysiedli i ruszyli do wyjścia. Lotnisko było bardzo zatłoczone. Foxy, z obawy, że niedowidząca koleżanka się zgubi, chwycił ją mocno za rękę i przyciągnął do siebie.

- Spokojnie - zaśmiała się. -  Ty lepiej Kail'a pilnuj, bo gdzieś się zapodział.

- Kail! Cholera! Gdzie ty jesteś? - Foxy rozejrzał się  zaniepokojony.

- Tu jest! Na  plecach mi wisi! - zawołał Stan.

W końcu cała piątka opuściła lotnisko. Im oczom ukazała się wielka piramida, cała w żółtej taśmie.

- Kto normalny stawia lotnisko przy piramidzie? - spytał lis.

- To proste - odezwał się Patix. - To nie jest piramida starożytna. Je budowano inaczej. Myślę, że ona powstała tylko żeby zamykać w niej te eksperymenty. Celowo postawiono ją przy tłocznym miejscu.

- Skoro to nie jest architektów starożytna, to po co  zapraszali tu turystów?

- Myślę, że celowo brali niedoświadczonych - stwierdziła One. - Ona jest podobna do tych starożytnych, ale są drobne zmiany. Byle uczniak, czy turysta nie zauważy tych zmian, a miasto będzie mieć zyski. Trzeba być ekspertem...

- Tak, to czym się różni od oryginalnych? - zaciekawił się Kail.

- Kolorem i kształtem cegieł - odparł demon, przyglądając się budowli.  - Jest trochę ciemniejsza.

Wojownicy Nadziei część 1. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz