41.

17 1 4
                                    


- Tobie to tylko jedzenie do szczęścia potrzebne - powiedział Jimi, podchodząc do nich.

Spojrzał na Kail;a.

- Co masz taką minę? - spytał. - Planujesz poepełnić samobójstwo?

- Nie no coś ty - zaśmiał się chłopak w odpowiedzi. - Już nie...

- Nie świruj - diabełek skoczył mu na plecy. - Po co masz się  zabić, skoro masz mnie! I mojego brata, ale szczegół - pochylił się nad jego uchem. - Ale wiesz, że ja jestem lepszy? 

- Tak, tak, na pewno. Jezu, połamiesz mi te plecy.

- I dobrze!

One zachichotała. Nagle podszedł do nich Stan.

- Panienko, - powiedział do One. - Mamy problem. Ten demon, którego, przypięłaś do ściany zaczyna się rzcać.

- Zajmę się tym.

Kobieta podeszła do H12, który wyglądał na bardzo podirytowanego.

- Wypuść mnie! - zawołał, widząc One.

- Dobrze - powiedziała, zrzucając z niego macki. - Chodź tu.

Kobieta podniosła demona, obejmując go ramieniem. Ten próbował się wyrwać. Nagle jęknął z bólu i upadł na ziemię.

- Co się dzieje? - spytała One.

- Bolą mnie oczy... Agh!  Pali!  Zrób coś z tym światłem! - zaczął wić się na podłodze.

Wojowniczka delikatnie podniosła go i posadziła, opierając go o ścianę. Założyła mu okulary przeciwsłoneczne.

Demon przestał krzyczeć. Zaczął z zaciekawieniem rozglądać się po okolicy. Wydawał się być spokojniejszy.

- Lepiej? - zapytała.

- Um...

- Czyli lepiej - uśmiechnęła się.

Podała mu butelkę mleka. Demon spojrzał na nią, a potem na kobietę.

- Wypij sobie - powiedziała. - Mówiłeś, że lubisz mleko, prawda?

- Tak... - mruknął, wypijając zawartość butelki.

Na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech. Gdy skończył, wyglądał na zawiedzionego, że mleka już nie było. 

"Dziwna kobieta - pomyślał. -  Nieważne jak podły dla niej jestem, ona i tak jest dla mnie miła... Dziwne..."

- Smakuje ci - zaśmiała się serdecznie,

 - Mam dla ciebie propozycję...

- Hm?

- Chciałabym, żebyś zamieszkał ze mną i poddał się rehabilitacji.

- Nie! Nie ma takiej opcji! - poderwał się i chciał uciec, lecz został złapany przez Stana.

- Przepraszam, chłopcze, ale zmusiłeś mnie do tego.

Chwycił go i przygwoździł do ziemi. One pochyliła się nad nim i wstrzyknęła mu jakąś substancje. Po chwili H12 usnął, a Wojownik Kamienia uwolnił go z uścisku.

- Jest przeuroczy, kiedy śpi - powiedział, patrząc na demona. - Wcale nie przypomina żądnej krwi ludzkiej kreatury.

- Nie jest aż taki zły, za jakiego się uważa - powiedziała. -  Często pokazuje swoje ludzkie oblicze, na przykład, lecząc moją ranę.

- Czyli jest nadzieje?

- Nadzieja jest zawsze.

- Jak go przetransportujemy do panienki domu.

Wojownicy Nadziei część 1. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz