30.

9 1 0
                                    

Ruszyli w dalszą drogę. Niestety, zupełnie nagle Patix poczuł silny ból głowy. Zmusiło to całą czwórkę do zatrzymania się. Demon najpierw odmówił lecz One nie zamierzała odpuszczać.


- Prześpij się - powiedziała. - Zajmę się wszystkim.

- Ja też bym chciała iść spać! - zawołała Melanie.

- Na pewno wszystko sobie dasz radę?

- Oczywiście.

Patix westchnął. Oparł się o ścianę. Dziewczynka przytuliła się do niego. Po chwili oboje zasnęli.

H12  siedział z założonymi na głowie  rękoma. Od czasu do czasu poruszał łańcuchami, oplatającymi mu nadgarstki.

One zbliżyła się do niego i uśmiechnęła się.

- Jak ty funkcjonujesz z tymi wielkimi pazurami? - dotknęła jego dłoni.

Demon mruknął coś niezrozumiale i schował swoje wielkie szpony. Zrobiły się z nich zwykłe, czarne paznokcie.

- Niesamowite - stwierdziła One. - Ciekawa umiejętność.

- Tak sądzisz?...

- Tak.

- Chcesz wody? - spytała. - Zanim wyszłam z laboratorium to zgarnęłam jedną butelkę. Nie jest zatruta.

- Nie chcę...

- Na pewno?

- Dobra... Daj mi tą butlę - westchnął.

Wziął ją od One i próbował otworzyć. Jednak łańcuchy na nadgarstkach ograniczył mu ruchy. Nie był w stanie nawet jej odkręcić.

- Daj, otworzę ci - zaśmiała się dziewczyna.

- Zostaw. Sam to zrobię.

Męczył się z tą butelką dobre parę minut. W końcu warknął gniewnie. One zabrała mu butlę i otworzyła ją bez problemu.

- Pomóc ci się napić?

- Normalna jesteś?! Masz mnie za jakiegoś niedorozwoja, który nie umie pić z butelki?!

- Ciiii - przyłożyła palec do ust.-  Nie krzycz tak.  Chodzi mi o to, że z tym łańcuchem cały się oblejesz.

- Um... - mruknął. - Dam radę.

- Nie sądzę...

Nie oblał się... Znaczy prawie.  Wypił tak z trzy czwarte butelki. Jedna czwarta była na jego szacie.  Oddał kobiecie i westchnął.

- Wolę krew. Woda jest nie dobra.

- Wypiłeś prawie całą butlę. No cóż... Lubisz może coś innego poza krwią?

- Hm... Coś tam jest... Dawno temu... Piłem coś dobrego, tylko nie pamiętam co dokładnie... Było słodkie...

- Jakiś konkretny kolor może?

-  Szary... Zielony... Nie. To było białe.

- Może mleko?

- Tak, to było mleko. Pamiętam teraz już.  Kiedyś tu było takie dziecko i ono to piło. Bardzo mu smakowało. Chciałem sprawdzić czemu.

- Spotkałeś dziecko?

- Dużo dzieci... Ale to jedno było takie malutkie. Hm... Jedyna ludzka istota, której nie zabiłem.

- Czyli zlitowałeś się nad malutką, bezbronną istotką - uśmiechnęła się kobieta.

- Wcale nie - warknął. - Po prostu nie byłem głodny tego dnia...

Wojownicy Nadziei część 1. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz