24.

7 1 0
                                    

- Nie ma już mięsa? - westchnął Kail.

- A kto je zżarł? - zaśmiała się One.

- No ja...

- Wiec jedz owocki.

Po posiłku wszyscy położyli się. Za radą Jimi'ego złapali się za ręce. Po kilku minutach usnęli... Prawie wszyscy... Patix i młodszy brat Shine nie spali.

Siedzieli w wielkich ciemności. Jedynie zielone oczy chłopca lśniły jasnym blaskiem.  Demon czuł się dość niezręcznie, nie tylko z powodu wizjera w oczach diabełka, ale i owym odczuciu bycia obserwowanym. 

- Musisz się tak na mnie patrzeć? - szepnąl.

- Zastanawiam się, ile czasu potrzeba im zauważysz, że  można mi ufać - odparł jeszcze ciszej.

- Skąd niby wiesz, że ci nie ufam?

- Błagam cię. Nie mów, że nie wiesz.

- Nie rozumiem.. Możesz być mniej tajemniczy?

- Hm? Jestem zmęczony - ziewnął. 

- Ale, skąd?

- Przytul - podczołgał się do demona i wdrapał się mu na kolana.

Zwinął się w kłębek i przymknął oczy.

-Ale...

- Daj mi spać...

- Odpowiedz...

- Daj... mi... spać...

Patix westchnął i objął chłopca ramieniem, a ten usnął. Nagle demon ujrzał maleńkie światełko, wydobywające się z dłoni diabełka. Niepewnie dotknął je, a przed jego oczami ukazał  mały, zielony kryształek.

- Dusza? - szepnął.

Wyciągnął dłoń, ale kryształ zniknął, tak samo jak światełko. Patix był zmieszany. 

- Rozumiesz już? - usłyszał cichy głos Jimi'ego.

- Nie.

- Ach! - zaśmiał się. - Przecież sam powiedziałeś, że to Dusza.  Jesteś zabawny.

- Złe byty nie mogą posiadać Duszy... - stwierdził demon. - Jeśli już zdarza się taki byt, Dusza z każdym użyciem morduję go od środka.

- Czyli?

- Nie jesteś wyniszczony... Przepraszam...

- Nie szkodzi. Owszem, jestem dziwny, nienormalny, opętany... Hah! Nie sprzeciwiam się! Ha ha ha! - nagle zamilkł.

- Twoją mocą jest odczytywanie ludzkich odczuć i emocji?

- Nie tylko. Umiem też na nie wpływać.

- W jakim sensie?

- Zarówno zachowaniem, jak i mocą. Mam Duszę Muzyki, a to tylko moja ukryta umiejętność. Mogę na przykład zmusić kogoś do popełnienia samobójstwa - zaśmiał się. Umilkł nagle, a po chwili dodał - Powinienem to raczej nazwać "manipulacją umysłową". 

- To....

- Myśl co chcesz.

- To niesamowita umiejętność.

- Zaskoczyłeś mnie.

- Powiesz mi coś więcej o tym?

- Działa tylko na ludzi i zwierzęta. Na demony nie, a na hybrydy, to nie mam pojęcia.

- A umiesz sprawić coś dobrego?

- Zadajesz tyle pytań co One!

- Trudno.

- Umiem. Na przykład potrafię sprawić, że człowiek zapomina na chwilę o złych rzeczach i staje się w pełni szczęśliwy. Wystarczy, że z nim przebywam

- Ciekawe...

- Jestem zmęczony. Idę spać...

............................

- POBUDKA!

Wojowników obudził krzyk Jimi'ego, który skakał i uderzał kawałkiem metalu o ścianę.

- Nie drzyj się - mruknął Kail.

- Nie marudź! - zachichotał Jimi i połaskotał go ogonem pod brodą. 

 - Przestań! To łaskocze!

Zebrali się i ruszyli w stronę długich, krętych schodów. Tym razem Jimi prowadził, bo, jego zdaniem, było tu zbyt niebezpiecznie by przodem szedł ktś niedoświadczony. 

Schody były długie. Stworzone z białego marmuru, Stromę, w niektórych miejscach popękane. Na niektórych stopniach po postawieniu nogi kawałek kamienia spadał w wielką otchłań. Poręcz była taka malutka, że bez problemu można było spaść i połamać sobie wszystkie kość.

Przez większość czasu nic się nie dziło. Nagle z niższych partii schodów doszedł ich cichy pisk.

- Szczury - stwierdził Jimi. - Jest ich tu pełno.

I rzeczywiście.  Po chwili pojawiło się mnóstwo szczurów.

- Trzeba je utłuc! - zawołał Foxy.

Zaczęli uderzać w zwierzęta wszystkim co się dało, jednocześnie biegnąć do przodu. Szczurów było jednak coraz więcej.   Zwierzęta boleśnie gryzły ciała i niszczyły ubrania. Przegryzały buty, skarpetki.

W końcu dobiegli do długiego korytarza. Szczury zaczęły biec dalej po schodach.

Jimi zatrzymał się i oparł o ścianę korytarza.

- Fiu! Mamy to. Teraz idziemy do przodu. Wszyscy są?

- Nie schodzimy niżej? - spytał zaciekawiony Patix.

- Nie, chyba że chcesz trafić do pokoju H12.

- H12?

- Jeden z nieudanych eksperymentów. Długa historia.

- Opowiedz.

- Niby po co? Najważniejsze jest to, że pożera każdą żywą istotę. Prowadzi do niego taki długi korytarz z lustrami.

- Zrozumiano.

- To wszyscy są?

- One, Foxy, Patix - zaczął liczyć Stan. - Nie ma Kail'a!

- Spokojnie... Wy idźcie cały czas prosto, a ja go znajdę - zadeklarował młody Shine. - Obawiam się, że mógł zrobić sobie poważną krzywdę.

Popędził z powrotem na schody i zbiegł na sam ich dół...

Wojownicy Nadziei część 1. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz