3

13 2 0
                                    


POPRAWIAM TO KTO WIE KTÓRY RAZ

..................................

Minęły trzy dni. Kilka razy zdążyło się, że Foxy wciągnął w swoje dziwne rozmyślania gospodarza, którego raz na x czasu ponosiła wyobraźnia.  Później siedział z zakrywając rękoma twarz i powtarzał w kółko: "Jak ja mogłem tak bredzić?". Patix opowiadał mu również o swoich misjach jako Wojownik Nadziei. 

Częściej jednak wojownik milczał i pozwalał mówić towarzyszowi. Ten natomiast potrafił mówić bez końca. Często bez sensu, ale nie przeszkadzało to gospodarzowi. Wręcz było mu to na rękę. Patix'a jednak zastanawiała przeszłość lisa, którą ten, jak na złość, nie chciał się dzielić. Cóż.... to było właśnie jedyne podobieństwo między nimi. Poza tym byli zupełnie różni, lecz Patix bardzo polubił Foxy'iego. Kolejna rzadkość.

Ale Foxy okazał się nie tylko gadułą, lecz także wielkim optymistą. Mimo tego, że przez długi czas był bezdomnym - wspominał o tym kiedyś przy śniadaniu - to i tak cały czas się uśmiechał.

- Alleluja i do przodu! - powtarzał często. - Ludzie mają trzy razy gorzej ode mnie, więc po co się zamartwiać.

- Wiesz... Prawie zamarzłeś na śmierć... Nie sądzę, żeby można było wylądować niżej.

- Oj tam!

- Współczuję ci...

- Nie masz czego. Życie idzie dalej, nie należy się użalać nad samym sobą, bo to i tak nic nie da - uśmiechał się i wracał do przerwanej czynności.

Przyszedł w końcu czas na zapoznanie z panią Grażyną. Wścibska sąsiadka, zaciekawiona "dobrym humorem" Patryczka, odwiedziła jego mieszkanko już po dwóch dniach.

Tego dnia świeciło piękne słońce. Śnieg powoli topniał. Staruszka przyszła bez zapowiedzi.

- Dzień dobry Patryczku! O widzę, że masz gościa.

- Tak... To jest Foxy.

Po przywitaniu się i krótkiej prezentacji rozpoczęła się wielka konwersacja na temat.... rodzajów włóczek. Biedny Patix nawet nie został dopuszczony do głosu. Nie próbował nawet. Gdy jednak pani Grażyna miała już wychodzić, wzięła czarnowłosego na bok i zaczęła:

- Przyjazny ten twój kolega. Nie sądzę, żeby tak miła i wesoła istotka nie miała właściciela. Może go szuka i się martwi.

- Nie sądzę... Wyglądał strasznie, gdy go spotkałem. Poza tym, powiedział mi, że nikomu na nim nie zależy.

- A może on sam uciekł?

- Nawet gdyby uciekł, to raczej nie bez powodu.

- Ja tylko nie chcę żyłbyś miał problemu kochaniutki.

- Nie trzeba się martwić. Nie sądzę by Shine był  w stanie mnie oszukasz po tym, jak uratowałem mu życie,  ale skoro to dla pani takie ważne, to z nim porozmawiam.

Sąsiadka wyszła, a chłopak powoli wrócił do mieszkania.

- Miła ta starsza pani - powiedział Foxy

- Tak. Pani Grażyna to dobra kobieta.  Straciła męża w wypadku samochodowym.

- To dziwne... Za każdym miłym człowiekiem jakiego poznaję stoi jakaś smutna historia.

- Widzisz, trudne sytuacje kształtują nasz charakter.

- Coś o tym wiem.

Chłopak uśmiechnął się.

Wojownicy Nadziei część 1. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz