- Hej wstawaj! - Foxy usłyszał głos brata.
Otworzył ciężkie powieki i rozejrzał się dookoła. Otaczało go kilka budowli, a w oddali widział szalejące płomienie pożaru. Słyszał syreny i wołania głosów ludzkich, lecz były one słabe. Lis siedział oparty o jakiś blok. W państwie panowała noc.
Foxy czuł ból w brzuchu, gdzie znajdowała się ogromnna rana.
- Jak się czujesz? - spytał Jimi, który siedział na przeciwko.
- Dobrze - lis uśmiechnął się, a jeden z jego zębów wypadł.
- Nie za ciekawie wyglądasz - zachichotał młody Shine.
- Daj mi jakieś lusterko.
Diabełek podał mu kawałek metalowej blachy, w której można było się przejrzeć. Foxy przyglądał się sam sobie bardzo dokładnie. Nagle ryknął śmiechem.
- Wyglądam jak po ostrym melanżu! - zawołał przez łzy.
Rzeczywiście. Poza brakiem zęba wyróżniał się podbitym jednym okiem, rozczochranymi włosami i kilkoma zadrapaniami na twarzy. Zauważył też, że paznokcie miał czarne.
- Spaliły mi się - zaśmiał się, machając rękami.
Jimi wzruszył ramionami.
- Nie widziałeś swojego brzucha. Dramat - powiedział.
- Wolę go nie widzieć! A gdzie ten żarłok Kail?
Wtem poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwrócił się i ujrzał czarnowłosego, który siedział obok. Ręce miał owinięte bandażami, a na głowie miał kilka plastrów.
- Cieszę się, że nic ci nie jest - szepnął. - Brzuch ci się zagoi, ale serio, nie patrz na to, no zwymiotujesz.
- Jak ja się stąd wydostałem? A gdzie jest Patix?
Jimi i Kail spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Po chwili milczenia odezwał się Kail:
- One znalazła cię, jak leżałeś niedaleko płomieni. Przyniosła cię tutaj, do nas...
- A Pat?
- Przykro mi....
Foxy przestał się uśmiechać. Spuścił głowę i wbił wzrok w ziemię. Przyjaciele mocno go przytulili.
Nagle usłyszeli czyiś spokojny głos.
- Przepraszam, nie masz, księciuniu, złotóweczki?
Ujrzeli postać w czarnym płaszczu i kapturze zarzuconym na głowę. Miał zakrytą twarz.
- Nie widzisz menelu, że mam żałobę! - wybuchł Foxy.
Mężczyzna zaczął się śmiać. Zrzucił płaszcz, odsłaniając swoje oblicze.
- Patix?! - zawołał lis i rzucił się na niego.
Demon objął go mocno i podniósł.
- I co mi powiesz, uparta żmijo? - spytał ze śmiechem. - Swoją drogą, twój upór mnie ocalił. Gdybyś ,mnie wtedy zostawił, to nie przeżyłbym.
- Jak?!....
- Wykrwawiłeś się na mnie. Po prostu wypiłem trochę twojej krwi, co sprawiło, że się zregenerowałem. Wyciągnąłem cię tu, ale postanowiłem zrobić ci małego psikusa.
- Psikusa?! Prawie w depresję popadłem! A wy o ty wiedzieliście?! - zwrócił się do przyjaciół.
- Nie.... - mruknął Kail, lecz Jimi potwierdził słowa brata.
CZYTASZ
Wojownicy Nadziei część 1. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.
De TodoJest to opowieść fantasy, trochę komedia oraz ciut przygotówka. Ludzie w tym uniwersum stali się żądni władzy i gotowi do wybicia wszystkich innych ras. Podobnie jak demony. Historia opowiada o silnej mocy przyjaźni. Tak wiem, że to brzmi jak b...