40.

6 1 0
                                    

- Hej wstawaj! - Foxy usłyszał głos brata.

Otworzył ciężkie powieki i rozejrzał się dookoła. Otaczało go kilka budowli, a w oddali widział szalejące płomienie pożaru. Słyszał syreny i wołania głosów ludzkich, lecz były one słabe. Lis siedział oparty o jakiś blok. W państwie panowała noc.

Foxy czuł ból w  brzuchu, gdzie znajdowała się ogromnna rana.

- Jak się czujesz? - spytał Jimi, który siedział na przeciwko.

- Dobrze - lis uśmiechnął się, a jeden z jego zębów wypadł.

- Nie za ciekawie wyglądasz - zachichotał  młody Shine.

- Daj mi jakieś lusterko.

Diabełek podał mu kawałek metalowej blachy, w której można było się przejrzeć. Foxy przyglądał się sam sobie bardzo dokładnie. Nagle ryknął śmiechem.

- Wyglądam jak po ostrym melanżu! - zawołał przez łzy.

Rzeczywiście. Poza brakiem zęba wyróżniał się podbitym jednym okiem, rozczochranymi włosami i kilkoma zadrapaniami na twarzy. Zauważył też, że paznokcie miał czarne.

- Spaliły mi się - zaśmiał się, machając rękami.

Jimi wzruszył ramionami.

- Nie widziałeś swojego brzucha. Dramat - powiedział.

- Wolę go nie widzieć! A gdzie ten żarłok Kail?

Wtem poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwrócił się i ujrzał czarnowłosego, który siedział obok. Ręce miał owinięte bandażami, a na głowie miał kilka plastrów.

- Cieszę się, że nic ci nie jest - szepnął. - Brzuch ci się zagoi, ale serio, nie patrz na to, no zwymiotujesz.

-  Jak ja się stąd wydostałem? A gdzie jest Patix?

Jimi i Kail spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Po chwili milczenia odezwał się Kail:

- One znalazła cię, jak leżałeś niedaleko płomieni. Przyniosła cię tutaj, do nas...

- A Pat?

- Przykro mi....

Foxy przestał się uśmiechać. Spuścił głowę i wbił wzrok w ziemię. Przyjaciele mocno go przytulili. 

Nagle usłyszeli czyiś spokojny głos.

- Przepraszam, nie masz, księciuniu, złotóweczki?

Ujrzeli postać w czarnym płaszczu i kapturze zarzuconym na głowę. Miał zakrytą twarz.

- Nie widzisz menelu, że mam żałobę! - wybuchł Foxy.

Mężczyzna zaczął się śmiać. Zrzucił płaszcz, odsłaniając swoje oblicze.

- Patix?! - zawołał lis i rzucił się na niego.

Demon objął go mocno i podniósł.

- I co mi powiesz, uparta żmijo? - spytał ze śmiechem. - Swoją drogą, twój upór mnie ocalił. Gdybyś ,mnie wtedy zostawił, to nie przeżyłbym.

- Jak?!....

- Wykrwawiłeś się na mnie. Po prostu wypiłem trochę twojej krwi, co sprawiło, że się zregenerowałem. Wyciągnąłem cię tu, ale postanowiłem zrobić ci małego psikusa.

- Psikusa?! Prawie w depresję popadłem! A wy o ty wiedzieliście?! - zwrócił się do przyjaciół.

- Nie.... - mruknął Kail, lecz Jimi potwierdził słowa brata.

Wojownicy Nadziei część 1. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz