Jimi przyjrzał się reaktorowi. Przygryzł wargi i przewrócił oczami.
- Hm... Jak by to zrobić?
- Tu jest jakiś kabelek - Kail nachylił się przez ramię diabełka. - Może to przeciąć?
- Najpierw trzeba się pozbyć wody... Zanim jednak, to chcę cię o coś spytać. Czy między nami jest na pewno w porządku?
- Tak. Czemu pytasz? Wszystko jest dobrze.
- Po prostu mam wyrzuty sumienia, że cię trochę wykorzystuję.
- Przyzwyczaiłem się już... Nie ma nic złego w tym, że chcesz się wydostać z tego czegoś.
- Narażając twoje życie.
Kail pochylił się nad nim, delikatnie podniósł go za ogon, a ten zaczął się wiercić. Czarnowłosy uśmiechnął się tylko i mocno przytulił.
- Wiesz, - zaśmiał się serdecznie. - podczas polowania narażałem je bardziej. Poza tym, uwielbiam z tobą spędzać czas. Nie mogę mieć problemu do jedynej z niewielu osób, przy której czuję się swobodnie.
- Czyli...
- Jest dobrze!
- To super. Jednak i tak przepraszam...
- Co cię nagle na zwierzenia wzięło?
- Wiesz, możemy zginąć.
- Nie ma opcji! Przeżyjemy! Jak wyjdziemy, pokażę ci super miejsca, wiesz?
- Naprawdę? Cieszę się! To do dzieła!
Jimi zeskoczył i popędził do jednej z rur, które znajdowały się na ścianie. Podskoczył do wielkiej śruby, próbując ją przekręcić. Jęknął ciężko, odwrócił się do Kail'a, który zachichotał. Zielone oczka spojrzały na niego błagalnie.
Chłopak podszedł do niego i podniósł go, ku jego ogromnej frustracji.
- Nie możesz tego przekręcić za mnie?! Nie mam siły!
Nagle usłyszeli kroki. Ujrzeli rudy ogon, który ruszał się w lewo i w prawo. Lśniący czerwienią nóż oraz spokojne spojrzenie.
- Braciszek! -Jimi wskoczył mu na ramiona, a ten wybuchnął śmiechem.
- Cieszę się, ze was znowu widzę. Stan poszedł z One, Patix'em i takim mały skrzatem do pozostałych reaktorów.
- Zaprowadziliście dziecko do reaktora, gdzie jest niebezpiecznie?! Normalni jesteście?! - wybuchnął zupełnie nagle Kail.
- Spokojnie... Nie sraj żarem, bo grozi pożarem. Jest bezpieczna. Stan udał się z nią do tego z windą. Powiedział, że zaraz po usunięciu wody ją wyprowadzi.
- Uf... Dobrze... Wybaczcie... Hm... Mam to odkręcić?
- Ani mi się ważcie! - usłyszeli czyiś głos.
W kącie stał H12. Jego kaptur zupełnie się rozpuścił, odsłaniając białe włosy, sięgające do ramion. Jego oczy lśniły gniewnym płomieniem.
- Wynocha, ty wredny, mały kasztanie! - warknął czarnowłosy.
- No co? Stęskniłeś się za mną? Ja za tobą bardzo... - demon uśmiechnął się i oblizał usta. - Oj Jimi, Jimi... Nieźle się ustawiłeś... Widzę, że twój męski harem się rozrasta - zaśmiał się obrzydliwie, a Jimi na te słowa wzdrygnął się z obrzydzenia.
- Nie zmienisz się, chociaż bardzo się staram ci pomóc...
- Nie gadaj głupot.
- Może mnie przedstawicie sobie? - powiedział starszy Shine, lekko zdezorientowany. - Znacie się? Brat, wyjaśnij mi to?
CZYTASZ
Wojownicy Nadziei część 1. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.
RandomJest to opowieść fantasy, trochę komedia oraz ciut przygotówka. Ludzie w tym uniwersum stali się żądni władzy i gotowi do wybicia wszystkich innych ras. Podobnie jak demony. Historia opowiada o silnej mocy przyjaźni. Tak wiem, że to brzmi jak b...