22.

8 1 0
                                    

- Hm... Czyli to tak się tu znaleźliście... - mruknął Jimi, gdy One opowiedziała mu o całej podróży. 

- Właśnie tak! 

- Czyli Foxy przeleciał pół świata, żeby mnie uratować? WOW! Niesamowite!

- Jesteś zabawny.

- Dziękuję!

Siedzieli oparci o ścianę, spoglądając na  las krzyży. One była zaskoczona tak spokojną, a nawet i dziecinną  postawą Jimi'ego.

- Nie rusza cię ten cały widok?... Tych ciał poprzebijanych gwoździami?

- Jeśli patrzysz na takie rzeczy co dziennie, przez trzy lata, nie rusza cię już taki widok.

- To straszne...

- Jeśli chciałabyś wyjść i pójść gdzie indziej, to dobrze! Zaprowadzę cię w bezpieczne miejsce.

- Musimy wracać do mojej drużyny. Pewnie się o mnie martwią. Patix zwłaszcza.

- Dobrze! Chodźmy!

Ruszyli w drogę. Chwile spędzili w ciszy. W końcu dziewczyna postanowiła przerwać ciszę:

- Cieszysz się, że cię stąd wyciągniemy?

- Bardzo! Chociaż... Trochę się stresuję...

- Niby czym?

- No wiesz... W końcu trzy lata spędziłem zamknięty.

- Nie przejmuj się, będzie dobrze! Już wiem! Zagramy w taką grę!

- Jaką grę?

- Taką, żebyśmy się poznali. Ja zadam ci jedno pytanie, ty odpowiesz, a potem ty pytasz i ja odpowiadam.

- Przecież to zwykła rozmowa.

- Oj tam, oj tam.

- To... Mogę pierwszy?

- Jasne.

-  Hm... Od kiedy jesteś Wojowniczką?

- Od nigdy. Kiedyś szkolił mnie dziadek, a potem sama się kształciłam.

- Niesamowite! Twoja walka wyglądała z boku bardzo nieprofesjonalnie, ale potem... Wydawało mi się, że nawet ten upadek był zaplanowany.... Dobrze! Teraz ty!

- To ty pisałeś te napisy na ścianach? Te przy wejściu.

- Nie, przecież jestem analfabetą! - zaśmiał się. - Czy zastanawiałaś się kiedyś nad sensem swojego istnienia?

- Zawsze się zastanawiam. Ile jest eksperymentów w tej piramidzie?

- Dużooo!  Do tej piramidy trafiają tak zwane "nieudane eksperymenty" lub "prawie udane".

- Co to znaczy?

- Oszukujesz! Miało być po jednym pytaniu!

- No dobrze, dobrze. Pytaj.

- Umiesz grać na instrumencie?

- Tak, na ukulele i na perkusji.

- Jacie!!! Super!!! Kocham muzykę!!! Żyję by grać! - to mówiąc wydobył z rękawa ciemnoszarej szaty stary, trochę zniszczony biały flet...

Przyłożył go do ust i zagrał prostą, ale cudowną melodię. Gdy skończył, One nagrodziła go brawami.

- Ładnie! - zawołała zachwycona. 

-Teraz mogę ci wyjaśnić.

- Te eksperymenty?

- "Nieudane" i "prawie udane" są tu zamykane, potem poddawane dalszym badaniom.  Są jeszcze eksperymenty, a raczej eksperyment, "udany". Jest to, nazywana przez "ojca" - to słowo wyrzucił z siebie, jak najgorsze wyzwisko. -  kobieta, całkowicie przemieniona w demona. Teraz, jak tak sobie myślę... Jedyna, która przystąpiła do badań z własnej woli.  Miała na imię Aldona... Aldona? Nie, nie Aldona... Aldenia?... Raczej była to Aldona. Nie pamiętam, to było dawno.... 

Wojownicy Nadziei część 1. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz