25.

11 1 0
                                    


A cp się stało z Kail'em?  Cóż... Podczas ataku szczurów potknął się i wyleciał przez małą poręcz. Spadał, spadał i spadał... Nie wiedział jak dużo czasu tak leciał. Nagle uderzył głową o ziemię i zemdlał.

Gdy otworzył oczy, był już zupełnie gdzie indziej.  Wokół było zupełnie ciemno. Chłopak nic nie widział. Jęknął z bólu, przetarł oczy, ale gdy to nie przywróciło mu widzenia,  postanowił poradzić sobie inaczej. Przeszukał kieszenie bluzy lecz nie znalazł w nich nic przydatnego. Jedyną rzeczą, którą miał przy sobie był długi metalowi pręt.  Zaczął przesuwać dłonią po podłożu. Siedział na miękkim, ogromnym materacu. Powoli czołgając się, przesuwał ręce, aż dotarł do "przepaści". Szybko zorientował się, że znajduje się  na starym łożu., pod którym znalazł latarkę. Włączył ją i rozejrzał się.

Nic ciekawego nie zobaczył. Był to zwykły koniec korytarza.... Było coś jednak niepokojącego w tym miejscu... Z każdą chwilą serce Kail'a biło coraz mocniej. W powietrzu wyczuwał dziwny zapach.

- Krew - mruknął sam do siebie. - Stara krew... Mnustwo krwi... Lepiej stąd pójdę.

Zeskoczył z łoża i poszedł do przodu. Odkrył długi korytarz o zielonych ścianach, ubrudzonych krwią i czarną substancją, niewiadoma jakiego pochodzenia.

Czarnowłosy szedł kilka kroków, lecz ogromny ból czaszki i kłucie w klatce piersiowej, zmusiło go do zatrzymania się.  Oparł się o ścianę. Nagle przed jego oczami pojawiły się dziwne obrazy. Swoiste halucynacje. Kail widział poruszające się światełka. Przerażony zaczął wołać swoich przyjaciół, jednak nikt nie był w stanie go usłyszeć.

Po chwili halucynacje ustały, a wycieńczony chłopak upadł na twarz. 

- Nie słyszą... Porzucili mnie... Nie, nie mogę tak leżeć! 

Z wielkim trudem podniósł się i ruszył dalej. Trzymał się lewej ściany korytarza. Przechodził kilka kroków i zatrzymywał się, robiąc sobie krótką przerwę. Wtem uderzył wyciągniętą ręką w drewniane drzwi.

Niewiele myśląc pociągnął za klamkę. Jego oczom ukazał się pokój, w którym ściany były ogromnymi lustrami. Chłopak znów uderzył twarzą o ziemię.

- Ugh... Jak boli... Strasznie boli... Nie mam już siły iść dalej.

Podczołgał się do jednego z luster i oparł się o nie. 

Pomieszczenie było bardzo jasne. Oświetlał je duży, ozdobny żyrandol. Na ziemi leżał duży, czerwony dywan.

Kail siedział, ciężko oddychając. Podniósł wzrok i wbił go w swoje odbicie w lustrze na przeciwko. Ujrzał skulonego chłopaka o rozczochranych włosach i żółtych oczach, w których odbijało się cierpienie. Nagle Kail z lusterka zmienił się w małego chłopca.

W tym momencie przed oczami tego prawdziwego Kail'a zaczęły się przewijać obrazy z jego przeszłości. Poznał matkę, siostrę...

Mały chłopieć kłócił się z siostrą o zabawkę. Pojawiła się matka, która zabrała czarnowłosemu misia i dała go dziewczynce. Potem podniosła starszego brata i wyrzuciła go za drzwi. Chłopiec wlókł się po mieście, gdy znalazło go pewne ubogie rodzeństwo. Szybko okazało się, że były to bliźnięta, kobieta i mężczyzna. 

Para owa opiekowała się jeszcze jednym dzieckiem, które bardzo szybko zaprzyjaźniło się z Kail'em. Równio szybko okazało się, że owo rodzeństwo nie chciało przygarniętego chłopczyka. Z ulicy zabrali je tylko po to, by ten mógł na nich zarabiać.

Dziecko było bite, głodzone, a często nawet wykorzystywane (zaczaruję)  s*****lnie za co rodzeństwo zgarniało sporę pieniądze. Każda tortura kosztowała... Chłopczyk, który okazał się synem kobiety, nic nie wiedział... Nie wiedział, że to co się dzieje z Kail'em jest złe. Razem z wiekiem oboje oddalali się od siebie.  Z każdym dniem... Musziro (ten zły)był coraz okrutniejszy. 

Pewnego pięknego dnia rodzeństwo ogłosiło, że oddają Kail'a do ruskiego domu publicznego. Gdy "przyjaciel" o tym się dowiedział, osobiście przywiązał chłopaka i wrzucił do bagażnika. W drodze jednak auto się zniszczyło i Kail miał za zadanie je naprawić.  To była zimna noc... Rodzeństwo zatrzymało się w pobliskiej leśniczówce... Musziro poszedł w niewiadomym kierunku.

Gdy czarnowłosy przyszedł ogłosić, że samochód został naprawiony, kobieta, która była tej nocy bardzo pijana, zaczęła na niego krzyczeć. Biedne dziecko.... Nie wiedziało co się dzieję... Miało przecież dopiero siedem lat... Nie wiedziało...

Nagle Kail znów ujrzał dziwne halucynacje... Kropki, kreski.... Teraz jednak doszły do jego uszu znajome głosy...

- Ty bezużyteczny śmieciu!

- Jesteś nic więcej, niż tylko małym, kretyńskim smarkaczem!

- Zabiłeś ich! Nienawidzę cię!

- Ty potworze!

- Potwór!

- Morderca!

Nagle nastała ciemność.... Kail ujrzał małego siebie i Musziro, którzy stali w jednym oświetlonym punkcie.

- Obiecuję, że będziemy razem na zawsze! - powiedział Musziro.

- Obiecujesz?

- Obiecuję!

- Na swoje życie przyrzekasz?

- Na moje życie!

Kail milczał.  Po chwili obniżył głowę i szepnął:

- Kłamałeś... Ty zawsze kłamałeś... Nie, nie żałuję, że zabiłem ci matkę. Nigdy nie będę tego żałował. Szkoda tylko, że... nie zabiłem ciebie też! Żałuję tylko śmieci tej pozostałej trójki ludzi... 

Wtem w lustrach zaczęły się pojawiać twarze prześladowców chłopaka. Kail podniósł się i przerażony przytulił swój metalowy pręt. Głosy stawały się coraz głośniejsze...

- Potwór!

- Morderca!

- Bezużyteczny śmieć!

Twarze stawały się wyraźniejsze. Chłopak mocniej oparł się plecami o lutro. Zbladł... lecz nagle poczuł w sobie ogromne ciepło. Gniew, który nie odzywał się w nim od dziesięciu lat, od momentu śmierci rodzeństwa, których zabił.  

Gdy wpadał w furię, stawał się agresywny. W najgorszym wypadku kończyło się to morderstwem. Chłopak otrzymywał wtedy niesamowitą siłę. Były mniejsze i większe furie...

Przetrzymał mocniej swój pręt i zaczął krzyczeć:

- Nie pozwolę wam znowu mnie  poniżać! Nie pozwolę! NIE POZWOLĘ!!!!

W szalę gniewu zaczął rozbijać lustra. Nie zwracał uwagi na odłamki szkła, raniące jego ciało. Po chwili rzucił się biegiem do wyjścia z pomieszczenia. Niszcząc drzwi, wydostał się do znajomego korytarza. Padł na kolana i ciężko dyszał. Przyłożył ostry koniec prętów do serca.

- To koniec - westchnął. - Oni o mnie nie pamiętają! Nienawidzą mnie! Zrobię to! Zabiję sią!

- Zrób to, zrób to, zrób to - mówiły głosy w jego głowie.

- Kail! - zawołał głos na prawdę. - Postaw się mu! Eksperymencie H12! Nie masz nad nim kontroli! Zostaw go w spokoju! On na to nie zasłużył! Nie pozwolę ci nim manipulować!

Ręce chłopaka zostały przytrzymane.  Pręt został wręcz wyrwany z jego dłoni i odrzucony daleko w głąb korytarza.

- Jesteś silny! Dasz radę mu się postawić! Jestem przy tobie! Już przeszłość jest daleko! Nie pozwól sobą manipulować! Nie pozwól!

Był to głoś Jimi'ego, który trzymał ręce Kail'a. Ten patrzył na niego pustym wzrokiem. Nagle szepnął:

- Chcę umrzeć... Nie ma dla mnie miejsca na tym świecie... Oni mieli rację... Jestem bezużyteczny...

- Nie... Nie poddawaj się jego mocy! Proszę!

Przytulił mocno czarnowłosego, który poczuł w sobie  przyjemne ciepło. Złe myśli odsunęły się od niego. Poczuł, że ktoś się o niego troszczy.... Tak stał się odporny na manipulację umysłową.... Zarówno Jimi'ego, jak i tajemniczego H12....

Wojownicy Nadziei część 1. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz