29.

14 2 0
                                    

I  wlekli. Patix ciągnął go na plecach,  po ziemi.  Łaniach  okazał się na tyle długi, że nie musiał się schylać. H12, zmęczony już krzykami, nawet nie protestował.  Przeklinał tylko w myślach na demona i całą jego rodzinę.

- Słownictwo - mruknął Patix. - Wszystko słyszę.

- Nic nie mówię!

- Ale myślisz.

- Cholera umie czytać w myślach!

- Słownictwo.

H12 warknął tylko. Malanie zaczęła się śmiać, co jeszcze bardziej zirytowało demona. Chciał się wyrwać, ale Patix tylko go uderzył. 

- Jeśli się natychmiast nie uspokoisz, wezmę i zrobię ci kaganiec. 

- Idziesz w złą stronę!

- Idę w dobrą stronę. Całą trasę widzę w twoich myślach.

Po chwili doszli do rozwidlenia.

- Idź w lewo.

- Idziemy w prawo.

- Czemu jesteś taki spokojny?!

- Bo pan Patix jest najlepszym demonem na świecie! - zawołała Melanie.

- Zemdliło mnie - stwierdził H12. - Zaraz wyrzygam tęczę.

- Czemu jesteś taki nie miły? - spytała z lekkim współczuciem w głosie.

- Też byś była nie miła, jakbyś siedziała sama w zamknięciu - stwierdził czarnowłosy. - Ile już tu siedzisz?

- 20 lat... Chyba... Nie ważne! - warknął. - Ten kretyn doktor już dawno mnie tu porzucił. 

- Jakie to smutne... - westchnęła dziewczynka. - Przytul się!

- Nie dotykaj mnie!

Krzyki nic nie dawały. Malanie mocno objęła H12 za szyję. Ten zamarł w bezruchu. Jakby był w jakimś transie. Nagle ocknął się i zaczął się wiercić.

- Już starczy! Zostaw mnie!

Patix zaśmiał się cicho.

- Zostaw go już. Jeszcze cię ugryzie i dostaniesz wścieklizny.

- EJ! Nie mam wścieklizny!!

- Kto wie... Badałeś się?

- Nie...

- No widzisz? Możesz mieć jakąś chorobę. Malarię, padaczkę, kretynizm...

- Ty wredny gnoju!

- Kto to mówi. Powiedz mi jedno - zatrzymał się i pochylił nad leżącym demonem o czerwonych oczach. - Który zdrowy psychicznie demon myśli, że inny demon pozwoli mu wypić swoją krew?

H12 zamilkł i wbił wzrok w ścianę.

- Głupek - stwierdziła dziewczynka.

- Milcz - syknął w odpowiedzi.

Szli przez plątaninę korytarz. Patix i Melanie rozmawiali sobie, natomiast jeniec już nic nie mówił. Dalej był wleczony po podłodze. W końcu westchnął i powiedział:

- Mogę wstać?

- Zachciało ci się iść na własnych nogach? - spytał mężczyzna z ironią w głosie. 

- Bolą mnie plecy.

- Chcesz wstać, wyrwać się z łąńcucha i uciec.

- Wcale nie!

- Zapomniałeś, że umiem czytać w myślach.

- UGHHHHHH! Wredna kreatura!

- Ponownie, kto to mówi.

Wojownicy Nadziei część 1. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz