- To.. Gdzie teraz? - spytał Kail.
- Do przodu!
- WOW! SERIO! NIE WIEDZIAŁEM!
- Idziemy tam! - Jimi wskazał na jedne z trzech drzwi w białej ścianie, których Kail nie zauważył wcześniej. - Ale... Czy na pewno wszystko w porządku?
- Co masz na myśli?
- Wiesz... w tamtej strzykawce był dość mocny środek na sen. W ogóle, cud, że się wybudziłeś sam.
- Trochę mnie głowa boli, ale to nic takiego.
- Jesteś pewien? Może posiedzimy chwilkę, a pójdziemy zaraz?
- W sumie... co mi szkodzi.
- Fajnie, też sobie odpocznę...
Jimi usiadł koło przyjaciela. Spojrzał na krwawą plamę na podłodze i rękę, którą odrzucił na bok. Splunął, wytarł twarz w rękaw szlafroka.
- Paskudztwo... - mruknął. - Nie chce mieć jego krwi na swoim ciele.
- Co ja ci poradzę?\ Krew, to krew.
- Fuj...
- Co ja ci poradzę? Mówię po raz drugi.
- Idźmy już... Niedobrze mi się robi, jak patrzę na jego paskudną krew!
- Dobrze - Kail spróbował się podnieść, lecz zakręciło mu się w głowie i usiadł znów. - Nie dam rady - jęknął.
- Dobrze, odpocznij. Nic się nie stanie jeśli popatrzę sobie troszkę.
- Spać mi się chce...
- Nie, nie! - zawołał wystraszony Jimi. - Nie wolno spać!
- Niby czemu?
- Boję się, że leki mogą zadziałać ponownie, a ty... Możesz się nie wybudzić! I co ja sam zrobię?! - wskoczył mu na kolana i mocno przytulił. - Jesteś moim przyjacielem!
- Dobra... Postaram się nie zasnąć.
Oparł głowę na ramieniu młodego diabełka. Starać się, starał, ale to nic nie dawało. Oczy kleiły mu się bardzo, aż w końcu ten zasnął.
Diabełek próbował go wybudzić na różne sposoby. Od łaskotania do polewania chłopaka, znalezioną na ziemi, butelkowaną wodą, a po chwili wylanie jej całej zawartości na jego głowę. Nic z tego. Nie udało mu się go obudzić. Sam nie był pewny, czy ten śpi, czy jest nie przytomny.
Jimi westchnął, a jego dłonie zadrżały. Martwił się bardzo. Nie znał tego leku, bo stosował go pierwszy raz. Wiedział tylko, że usypia i jest mocny, tyle.
- Jedyne, co teraz mogę zrobić, to kontrolować jego oddech. Chyba że... - zaczął grzebać w kieszeniach. - może mam lek na rozbudzenie... Różowy, na ból, niebieski, na kaszel, fioletowy... cholera wie... - mamrotał do siebie. - Nie, nic tu nie ma. No trudno... Tego fioletowego na nim nie przetestuję... - odrzucił jedną z kolorowych fiolek na zimie. Ta roztrzaskała się w drobny pył a wydobyta z niej substancja, wżarła się w podłoże, zostawiając parującą, czarną dziurę. - Aga... substancja żrąca - zachichotał Jimi.
Pochylił się nad nim, jedną rękę trzymając na jego klatce piersiowej.
- Jest oddech - uśmiechnął się. - To dobry znak.
"Czemu ja się o niego tak martwię - zacząl się zastanawiać. - Ciekawe... Lubię go, bardzo, nawet bym rzekł.
..........................
- Wstałeś już? - spytał diabełek, gdy tylko zauważył, że Kail otwiera oczy.
- Może... - mruknął w odpowiedzi. - Czemu mam całą głowę mokrą? Bluzę też... Dlaczego siedzisz mi na klatce?!
CZYTASZ
Wojownicy Nadziei część 1. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.
AcakJest to opowieść fantasy, trochę komedia oraz ciut przygotówka. Ludzie w tym uniwersum stali się żądni władzy i gotowi do wybicia wszystkich innych ras. Podobnie jak demony. Historia opowiada o silnej mocy przyjaźni. Tak wiem, że to brzmi jak b...