01

433 36 4
                                    


Przeglądanie dokumentów aplikacyjnych było... Nudne.

Ba, powiedzieć, że było to nudne, to było jak użycie największego eufemizmu. Było cholernie, zajebiście nudne. Oglądnie niemal tych samych zainteresowań i zdjęć, które prawie niczym się od siebie nie różniły. Zayn zwijał w kulkę kolejne dokumenty i rzucał je do kosza, zapisując na małej karteczce każdy kolejny sukces, kiedy papier za pierwszym razem trafiał do metalowego kosza.

Dlaczego to on musiał się tym zajmować, kiedy to nawet nie było jego stanowisko pracy?

A tak, już pamiętał. Prosił go o to jego mąż, który chociaż również się tym nie zajmował, to i tak był w stanie błagać nawet i na kolanach, aby on sam nie musiał tego robić, ponieważ Louis w jakiś sposób ufał osądom ich dwójki i nikogo więcej. Ponieważ jednak nie zbliżał się żaden pokaz, a Zayn nie miał za wiele rzeczy do roboty, to postanowił się zgodzić. Oczywiście nie za darmo, ponieważ oczekiwał za to wizyty w spa i romantycznej kolacji w ulubionej restauracji, zakończonej sesją gorącego seksu, ale Liam był gotowy dać mu to wszystko, byleby znów nie wysłuchiwać, że kolejna sekretarka okazała się być kompletnym niewypałem i że Tomlinson sam zaraz zdegraduje Payne'a na stanowisko swojego asystenta, niezależnie od tego, że dwa dni później cykl się powtarzał i mężczyzna znów musiał zajmować się szukaniem kogoś do pomocy.

— A ta? — zapytał z nadzieją. Naprawdę miał dość, ponieważ już trzecią godzinę musiał wysłuchiwać, że nikt nie był wystarczająco dobry. — Zobacz ma dobre wykształcenie i doświadczenie.

Zayn podał dokument swojemu przyjacielowi, a Louis spojrzał na dokument. Na jego ustach zaraz pojawił się krzywy uśmiech i oddał papier w poprzednie ręce.

— Nie.

— Czemu nie? Louis, czemu odrzucasz każdą dobrą kandydaturę? Czy ty myślisz, że ja stanę na głowie, żeby znaleźć kogoś, kto z tobą wytrzyma?

— Byłoby miło, bo jak na razie to nie widzę żadnych rezultatów tej rekrutacji, a gdzie tam jeszcze do rozmowy czy dnia próbnego — mruknął Tomlinson. Zayn zmrużył oczy i spojrzał na dyrektora tego całego rozgardiaszu, w którym przyszło mu pracować.

— Pocałuj się w dupę. Idealna sekretarka nie istnieje.

— Liam jakoś na ciebie nie narzeka.

Malik uniósł brew i przewrócił oczami. Chociaż kilka lat temu zajmował się modelingiem, to po ślubie jakoś wolał zaszyć się w domu, na który razem z Liamem wzięli kredyt i jakoś tak się złożyło, że koniec końców teraz był sekretarką swojego własnego męża. Oczywiście miało to swoje plusy, ponieważ miał nielimitowane przerwy, mało nerwową pracę i, co najważniejsze, doskonałą okazję do pilnowania mężczyzny. Oczywiście mu ufał, ale dodatkowej ostrożności nigdy nie było za wiele.

— Liam, dla twojej wiadomości, będzie spał na kanapie, jeśli tylko powie coś, co mi się nie spodoba. I do tego mnie kocha, więc jego opinia w tym temacie jest tak samo gówniana, aczkolwiek niesamowicie słodka, jak twoje gusta w doborze sekretarek, omijając oczywiście tą słodką część.

— Pantoflarz — mruknął Tomlinson pod nosem, odwracając wzrok i wracając swoją uwagą do laptopa, póki za kolejne kilka minut Zayn nie pokaże mu kolejnej grupy.

Malik nie odpowiedział, tylko wrócił do oglądania kolejnych dokumentów. Nie zostało mu już aż tak dużo, więc chciał zakończyć ten cały cyrk jak najszybciej i wrócić do biura, poudawać, że miał migrenę i otrzymać kilka buziaków za ten cały włożony w pracę trud.

The Ugly DucklingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz