Czuł się źle z tym, że dzień wcześniej musiał okłamać Louisa. Kiedy leżeli razem w łóżku, a szatyn był cały zakatarzony i zakaszlany, to było mu źle, że musiał wyjść. Powiedział jednak, że Niall zapraszał go na mały wieczorek towarzyski, a on się zgodził, nie chcą się tak alienować. Tomlinson oczywiście wyglądał na przekonanego, bo dlaczego miałby nie? Kazał mu jedynie dobrze się bawić i wrócić do niego, kiedy tylko będzie chciał.
I Styles walczył ze sobą, czy może swojej przemiany nie odłożyć do wtorku i nie zostać pod ciepłą kołdrą, opiekując się mężczyzną, jak robił to od sobotniego popołudnia. Powiedział jednak, że rano przychodzi hydraulik, ponieważ niektórzy sąsiedzi mają problem z wodą w swoich mieszkaniach i była to akurat prawda. Louis marudził oczywiście, że Harry chyba chce go zabić, jeżeli będzie tak daleko od niego na tak długo, a brunet śmiał się jedynie miękko, poprawiając włosy swojego partnera. W końcu jednak po serii drobnych pocałunków i obietnicy, że Harry zostanie w poniedziałek, szatyn wyglądał na nieco bardziej udobruchanego. Styles zostawił mu jedzenie do odgryzania, zrobił świeżej herbaty do termicznego kubka i zostawił odpowiednie tabletki, mówiąc, że ma dzwonić, gdyby cokolwiek się stało.
I nawet się nie dziwił, że ledwo ubrał buty, a jego telefon zaczął wibrować. Uśmiechnął się wtedy, ale nie odebrał, krzycząc jedynie, że wychodzi i że napisze później, aby sprawdzić, jak mężczyzna się czuł. Louis coś mu odburknął zbolałym głosem, a Styles wiedział, że to wszystko tylko sztuczka, aby go zatrzymać, bo dosłownie dziesięć minut wcześniej Tomlinson wcale nie wyglądał tak źle.
No ale wczoraj było wczoraj, a teraz było dzisiaj. Harry wybierał właśnie dla siebie ubrania i w pewien sposób czuł, że waliło mu serce. W końcu miał wyjść tak do ludzi pierwszy raz. Jasne, miał już takie epizody jak chociażby kolacja w Paryżu. Ale nie było to codziennością tak, jak miało stać się to teraz.
W końcu jednak wybrał jeden ze strojów, które przygotował dla niego Zayn dwa dni wcześniej i kiedy wziął szybki prysznic rano, ubrał się i przeglądał się kilkukrotnie. Akurat kiedy skończył, zadzwonił do niego Niall, mówiąc, że już na niego czekają i ma się pośpieszyć albo będzie miał nieodpowiednie włosy.
Wizyta w salonie była na szczęście krótka, ale zdecydowanie warta zachodu. Jego kosmyki nie były już tak zalizane jak wcześniej, ale teraz układały się miękko, nie zasłaniając nadal twarzy.
— Wyglądasz jak milion funtów, stary! — powiedział z zadowoleniem Niall, a Malik się z nim zgodził. W końcu całkiem nieźle dopasowany garnitur w ciemnym kolorze i biała, nieco rozpięta koszula robiła z niego kogoś zupełnie innego niż nieśmiałego faceta w dziwnym sweterku.
Ruszyli w stronę pracy. W czasie drogi, którą przemierzyli na piechotę, brunet czuł na sobie spojrzenia i to zupełnie inne niż kiedykolwiek wcześniej. Jakby zaciekawione, dłuższe niż na raptem sekundę.
Kiedy pojawili się w biurze, reakcje były podobne. Jednak były jeszcze bardziej nasilone, w końcu w tym miejscu go znali. Wiedzieli, jak do tej pory się ubierał, jak wyglądał. I że teraz była to zmiana o sto osiemdziesiąt stopni.
Jednak Styles nie chciał tracić ani momentu na te wszystkie osoby, które do tej pory były dla niego niespecjalnie miłe i przyjazne. Zdecydowanie bardziej wolał poznać opinię Louisa, chociaż musiał przyznać, że trochę się bał. I szczególnie wyszło to w momencie, kiedy wsiadł do windy i wiedział, że nie było już odwrotu.
Niall zniknął, a Zayn nie wszedł z nim do windy, mówiąc coś o kupieniu dla siebie kawy. Dlatego Harry jechał sam. Cóż, może były jeszcze inne osoby z firmy, ale ogólnie rzecz mówiąc, nie było nikogo, kto byłby dla niego deską ratunku.
Wysiadając na odpowiednim piętrze, zastanawiał się, czy może jednak nie odwrócić się i nie uciec w drugą stronę. Jednak wiedział, że skoro chciał zmiany, to musiał pokazać, że był z niej dumny. Wcześniej przygotował też coś ciepłego do picia dla Louisa i zdecydowanie nie była to kawa. Wiedział, że mężczyzna nadal walczył z przeziębieniem i wolał zrobić mu herbatę z miodem niż kolejny kubek pełen czarnego napoju.
Chciał jeszcze poprawić włosy, ale zaraz z tego zrezygnował. Nie mógł przecież zniszczyć pracy fryzjera, nawet jeśli to wcale on za niego nie płacił, tylko jego przyjaciele, mówiąc coś o wcześniejszym prezencie gwiazdkowym.
Wypuścił mocniej powietrze i zapukał, tak jak miał to w zwyczaju.
— Wiesz, że nie musisz pukać — odezwał się głos z drugiej strony, a on na krótki moment się uśmiechnął k wszedł do środka.
Louis nawet nie patrzył w jego stronę, pisząc coś na skrawku papieru, jednak kiedy Styles pojawił się przy samym biurku, ten uniósł wzrok. I chwilę później zamrugał kilkukrotnie.
— Co to za nagła zmiana? — zapytał Tomlinson, chłonąć każdy jeden centymetr nowego stroju bruneta.
— Chciałem już zrobić to od dawna — odpowiedział Harry, stawiając naczynie na blacie biurka. — Nie podoba ci się?
— Problem polega na tym, że podoba mi się aż za bardzo — odpowiedział z rozbawieniem szatyn i wstał ze swojego miejsca.
Dosłownie mrugnięcie oka później, Harry stał bardzo blisko Louisa, kiedy ten trzymał go w pasie i nadal uśmiechał się tak samo miękko.
— To ta twoja wizyta pana hydraulika?
— Nie, pan hydraulik nawet na dobre nie wszedł do mieszkania. Jak chcesz wiedzieć, to już w sobotę Zayn z Niallem byli u mnie i trochę... Ogarnęliśmy w mojej szafie. No i chciałem zrobić ci małą niespodziankę.
Zarzucił dłonie na szyję mężczyzny. Widział po oczach szatyna, że naprawdę mu się podobał.
— Czyli już codziennie będę widział cię takiego ładnego?
— Tylko ładnego? — zapytał z małymi, psotnymi iskierkami w oczach Harry.
— Mhm, piękny jesteś zawsze jak widzę cię rano w łóżku, kiedy jeszcze śpisz. Totalny anioł.
— Komplemenciarz.
— Tylko dla ciebie — zaśmiał się Tomlinson i w końcu pocałował poprawnie swojego partnera. Teraz wydawało się, że szatyn kompletnie miał to gdzieś, czy ktokolwiek to zobaczy. W końcu w czasie sprawy z wyciekiem, w całej firmie mówiono o tym, że ta dwójka jest razem. A oni przecież nie mieli zamiaru nikogo okłamywać. — Może jakąś kolacja wieczorem? Trzeba uczcić nowy rozdział w twoim życiu, hmm?
— Nie mogę ci odmówić — odpowiedział Harry, poprawiając marynarkę swojego partnera. — Ale jesteś jeszcze chory. Może zrobimy sobie kolację u ciebie? Wiesz, w wygodnych ubraniach, może będzie jakiś mecz?
— To również brzmi jak plan. Przyjdę po ciebie o piątej.
— Będę czekał przy biurku — mruknął Styles, muskając policzek szatyna i w końcu się odsuwając. — Pora zabrać się do pracy, panie Tomlinson.
I wyszedł z gabinetu, opierając się zaraz o drzwi, kiedy tylko je za sobą zamknął. Na jego twarzy gościł ogromny uśmiech i podszedł do swojego biurka, mając wrażenie, że jeszcze nigdy wcześniej nie zaczynał pracy z tak dobrym nastrojem.
Ale nie zamierzał narzekać.
CZYTASZ
The Ugly Duckling
FanfictionHarry jest brzydki. Cóż, może nie jest do końca brzydki. Harry ubiera się tak, jak ma ochotę, jednak ludzie jak zawsze mają swoje zdanie. Paskudne okulary na nosie, które po dokładniejszych oględzinach wyglądały jak sklejone taśmą; swetry, które wi...