Powrót do Londynu był dla Harry'ego jak kubeł zimnej wody. W końcu już nie byli prawie obcymi dla wszystkich osób tak jak we Francji. Oczywiście Louis nie był kolejną osobą, bo miał nieco rozgłosu w świecie, ale jakoś wydawało się nie być to takie męczące jak wiedział, że będzie to Anglii. Teraz dni mieli spędzać w firmie, co mocno miało wpływać na ich relację. Harry czuł, że nie będzie już takich cudownych kolacji ani zwiedzania przez całe popołudnie. Nie wiedział, dlaczego się tym przejmował, skoro jeszcze nie byli czyś aż tak poważnym. Zresztą, obydwaj ustalali, że na razie pozostaną w pracy na koleżeńskiej relacji.
Oczywiście, że może i wolałby zostać w pokoju hotelowym, zdobywając coraz więcej uwagi Louisa. Jednak praca była pracą, a oni nie mogli pozwolić sobie na żadne błędy. Mówili, że może będą spotykać się u któregoś z nich po godzinach, ale Harry bał się, że nic z tego wszystkiego nie wyjdzie.
Z drugiej jednak strony miał całkiem dużo nadziei, kiedy szatyn całował go tak delikatnie i słodko na do widzenia, kiedy znaleźli się pod jego domem po przyjeździe z lotniska, aby chwilę później zostawić go samego.
Resztę wieczoru spędzili wtedy na rozmowie przez telefon i kiedy Harry gotował coś dla siebie do zjedzenia, to czuł było mu miło, że nie czuł się w mieszkaniu aż tak samotnie, nawet jeśli w praktyce przecież nie było nikogo więcej.
Teraz siedział przy swoim biurku, zajmując się wszystkim tym, co zostało odsunięte na bok w czasie tych dni, kiedy byli nieobecni. Nie było tego aż tak dużo, ponieważ częścią rzeczy wziął na siebie Malik. Po załatwieniu każdej sprawy, w której wymagany był komputer, zabrał się za układanie dokumentów do odpowiednich folderów i teczek. Niektóre z nich zostawiał, wiedząc, że musiały przejść jeszcze przez aprobatę Tomlinsona.
Zanim jednak zaczął układać wszystko na regale, usłyszał, że mężczyzna wzywał go do gabinetu. Harry wziął wszystkie foldery, które były potrzebne i wszedł do drugiego pomieszczenia.
— Coś się stało? — zapytał Styles, wchodząc i zaraz znalazł się przy biurku, kładąc wszystko na biurku. Louis brzmiał całkiem poważnie, więc zaczął się zastanawiać, czy wszystko było w porządku. — Tutaj są raporty i dokumenty, które potrzebują podpisu albo twojej aprobaty.
— Zajmę się tym później — powiedział Louis, machając na to ręką. Wiedział, że Styles na pewno przeglądał to wcześniej i nie przyniósł mu byle czego. Zdążył już poznać się na swojej pracy na tyle, że wiedział, czego Tomlinson oczekiwał. — Ale za to, czy możesz tutaj na chwilę podejść? Myślę, że mam chyba jakiś problem z dokumentem.
Harry zdziwił się, bo przecież on sam nie był jakimś mistrzem informatyki, ale koniec końców podszedł. Nie zauważył jednak, że Louis w tym samym czasie odsunął się nieco do tyłu.
— Nie widzę, żeby coś było z nim złego — powiedział Harry, przeglądając cały plik. O co chodziło mężczyźnie?
Nagle jednak Tomlinson podjechał w jego stronę. Przez to też brunet stracił równowagę i padł idealnie ciałem na kolana mężczyzny. Na początku chciał przepraszać za swoją nieuwagę, ale zaraz zmarszczył brwi, kiedy zobaczył ten rozweselony uśmiech.
— Nic się nie popsuło, prawda? — zapytał Harry, mrużąc oczy. Nie wierzył, że dał się tak podejść. Chociaż wcale nie miał zamiaru na to narzekać.
— Oczywiście, że nie, naprawdę w to uwierzyłeś?
— Wypadki chodzą po ludziach, wiesz? — mruknął ten, próbując wstać, ale to wcale nie było takie łatwe. Bo ani mu się nie chciało, ani Louis nie wyglądał na chętnego, aby go puścić.
CZYTASZ
The Ugly Duckling
FanfictionHarry jest brzydki. Cóż, może nie jest do końca brzydki. Harry ubiera się tak, jak ma ochotę, jednak ludzie jak zawsze mają swoje zdanie. Paskudne okulary na nosie, które po dokładniejszych oględzinach wyglądały jak sklejone taśmą; swetry, które wi...