23

509 31 9
                                    

Odnalezienie sprawcy całego zamieszania nie było takie trudne, jak się wydawało. Sprawcy, a było ich dwoje, uznali, że uda im się usunąć nagrania z kamer z czasu, kiedy doszło do przestępstwa. Nie pomyśleli jednak o tym, że nagrania były również wysyłane do chmury, a nie tylko magazynowane w samym budynku. W końcu nie byli małym, osiedlowym sklepikiem, który miał tylko podstawową ochronę.

A kiedy wyszło, kto to zrobił, Tomlinson był gotowy dokonać złamania prawa i pójścia do więzienia. Bo cóż, on doskonale kojarzył tą jedną osobę, która podpadła mu już tygodnie wcześniej. Zaraz na początku pracy Harry'ego, kiedy bronił bruneta przed grupką osób, której ewidentnie nie podobał się nowy pracownik. Szczególnie zapamiętał tą jedną kobietę, która nawet przepraszając, miała zimne spojrzenie, jakby chciała pozbyć się Stylesa z powierzchni ziemi.

I to właśnie ona stała za tym wszystkim. Chciała zemścić się za to, jak upokorzył ja Harry, co prawda nie osobiście, ale za to zabrał jej obiecane stanowisko. Miała w tym wszystkim wspólnika, jakim był model, którego Anthony, fotograf z sesji, wymienił na Stylesa. Dla tego miała być to przepustka do większej kariery, którą zgarnął mu sprzed nosa brunet.

No i właśnie ta dwójka była za to wszystko odpowiedzialna. Nie przewidzieli jedynie tego, że Styles będzie miał doskonałe alibi, którego nikt nie będzie w stanie podważyć. Za to jednak teraz każdy wiedział, że ich dwójka była w związku, za to szatyn chodził dumny jak paw, bo w końcu nie musiał ukrywać tego wszystkiego.

Louis, kiedy tylko dowiedział się o tym, kto stał za tym wszystkim, wpadł we wściekłość, tym bardziej, gdy pojawił się powód, dlaczego do tego wszystkiego tak naprawdę doszło. Nie chodziło o zniszczenie jego firmy przez konkurencje, co kompletnie by rozumiał, ponieważ biznes był biznesem, więc nie było miejsca na żadne uprzejmości.

Jednak czegoś takiego kompletnie się nie spodziewał. Harry, który był również ofiarą tego wszystkiego, o niczym jednak nie wiedział, ponieważ siedział chory w domu. Złapał coś od Malika i koniec końców leżał teraz w łóżku, co chwila wysyłając wiadomości do Tomlinsona, że mu tęskno i nudno, a najbardziej to mu źle. Oczywiście Louis był tym wszystkim rozczulony, chociaż nie wiedział na dobrą sprawę dlaczego. Na dobrą sprawę Styles mógł jedynie kichnąć, a on już siedział z serduszkami w oczach, jakby widział przed sobą najmniejszą, najbardziej miękką, słodką i puchatą kocią kuleczkę.

I kiedy Louis wrócił do domu, czuł przyjemny zapach, który roznosił się po całej przestrzeni. Uśmiechnął się, bo od kiedy Styles bywał u niego częściej, to jego życie uległo znacznej poprawie. Harry nie wypuszczał go bez chociaż malutkiego śniadania, zawsze pakował im coś dobrego do torby, a kolacje powodowały, że Tomlinson jak nic przybierał na wadze.

Poszedł od razu do kuchni, gdzie spodziewał się, że zastanie Stylesa. I tak właśnie było. Brunet stał przy blacie i kroił coś spokojnie. W tle grała muzyka z laptopa.

— Cześć, Lou — powiedział niewyraźnym głosem Harry, zaraz pociągając nosem, ale uśmiechał się lekko. Miał naprawdę dobry dzień, pomijając oczywiście fakt, że co chwila smarkał i kaszlał. — Jesteś głodny?

Tomlinson podszedł do bruneta i pocałował go w policzek. Styles nie pozwalał całować się w usta, nie chcąc zarazić swojego partnera, a chociaż szatyn miał inne zdanie na ten temat, to nie chciał denerwować chorego.

— Nawet jakbym nie był, to od ciebie zjem wszystko.

— Nie musisz mi tak słodzić.

— Nie słodzę — oburzył się Louis, podchodząc do zlewu, aby obmyć ręce. Chciał pomóc brunetowi, aby zjedli i położyli się jak najszybciej. Nie musieli iść spać, wystarczyło, że ułożą się na kanapie, oglądając coś w telewizji, przytulając się do siebie.

Pół godziny później udało mu się spełnić jego plan. W czasie jedzenia opowiedział Harry'emu o najnowszych rewelacjach, ale ten nie mógł w to uwierzyć. Było mu bardziej niż źle, że to wszystko było spowodowane z jego winy. Louis oczywiście zapewniał go, że nie mógł przecież czuć się źle z powodu tego, że ktoś był skończonym debilem.

Później poczytali artykuły na swój temat i śmiali się z dziwnych domysłów, które niektórzy tworzyli. Oczywiście lepiej bawił się Tomlinson, który był bardziej przyzwyczajony do oglądania kolejnych bezsensownych plotek na swój temat.

— Jak mogli pomyśleć, że złapałem cię na poczucie winy? — prychnął Harry, kiedy otworzyli kolejną stronę, na której były wypisane same bzdury. Zaraz jednak chwycił za chusteczkę i wysmarkał się, wzdychając ciężko chwilę po tym. Ile on mógł jeszcze męczyć się z tym cholernym katarem? Chciał wrócić do pracy i zająć się czymś pożytecznym.

— Ale patrz, przynajmniej wiedzieli, że to wyszło od ciebie, a nie że ja zmuszałem cię do czegokolwiek.

— Coś wymyślają, a my nawet ze sobą nie spaliśmy.

Louis w końcu odłożył telefon. O wiele bardziej wolał skupić się na Harrym niż na kolejnych domysłach. Przytulił się do niego, pozwalając, aby ten ułożył głowę na jego ramieniu.

— Może kiedy poczujesz się lepiej, pójdziemy na randkę, hmm? — zapytał Tomlinson, kiedy jego palce okręcały wokół siebie ciemne włosy. — Pozwolisz mi zabrać cię do najlepszego miejsca, wystroimy się w najpiękniejsze stroje i spędzimy miły wieczór w swoim towarzystwie. Co o tym myślisz?

— Przyznaj się, że chcesz się pokazać — mruknął Harry. mrużąc lekko oczy, zaraz jednak odsuwając się, aby znów zmierzyć się z kaszlem. Louis gładził go po plecach, jednak zaraz uznał, że jak sięgnie po wodę i poda ją Stylesowi, to przyda się o wiele bardziej.

— Chcę po prostu zabrać cię w miłe miejsce, żebyśmy dobrze się razem bawili, napili się czegoś dobrego. Nie jesteś jakimś moim udawanym chłopaczkiem, żebym musiał się z tobą pokazywać na siłę, Hazz. Równie dobrze, możemy zrobić to samo tutaj albo u ciebie, ale sam przyznasz, że później żadnemu z nas nie chce się po tym wszystkim sprzątać. Jesteśmy razem, kocham cię i chociaż chciałbym dać ci cały świat, wiem, że pojawią się granice.

Harry niemal zadławił się wodą, kiedy usłyszał to, co mówił Louis. Nigdy nie spodziewał się, że usłyszy coś takiego tak nagle, ale... Podobało mu się to. Że czuł, że nie było to specjalnie, ale wychodziło prosto z jego serce. Podniósł się, aby móc spojrzeć na twarz swojego partnera.

— Kochasz mnie?

— Myślałem, że to całkiem oczywiste — mruknął Tomlinson, a jego dłonie znalazły się na twarzy bruneta, gładząc delikatnie kciukami miękką skórę na policzkach. — Przecież zrobiłbym dla ciebie wszystko.

I zaraz jęknął ciężko, kiedy drugie ciało niemal na niego natarło z całą swoją siłą, przytulając się mocno i chowając twarz w zagłębieniu szyi.

— Mówiłem ci już, że jesteś najwspanialszą osobą na świecie? — zapytał Harry, kiedy po chwili znów lekko się uniósł.

— Cóż, możesz mi to mówić tyle razy, ile tylko będziesz chciał.

— Mogę nawet codziennie, żebyś sam wiedział jak ja sam mocno cię kocham.

I Louis kompletnie ignorując przeziębienie Harry'ego, połączył ich usta.

A to, że kilka dni później sam siedział pod kołdrą z czerwonym nosem było nieważne, ponieważ to wszystko czego doświadczał z Harrym było warte każdej ceny.


The Ugly DucklingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz