28

427 28 3
                                    

Kolejne dni jakoś im minęły, chociaż wcale nie były one najprzyjemniejsze w ich życiu. Louis dalej pracował ze wszystkimi nad pokazem, kiedy Harry przejął wszelką papierkową robotę teraz już niemal w pełni. Wolał jednak to od tego nawału nerwów, z którymi mierzył się szatyn, dlatego robił wszystko, aby tylko móc go odciążyć.

I właśnie przez to wszystko, właśnie teraz Styles siedział na krzesełku w miejscu, gdzie miał odbyć się pokazać. Na kolanach miał laptopa i wysyłał kolejne wiadomości na przemian z pisaniem odpowiednich dokumentów lub też ich uzupełnianie, a plastikowe siedzisko obok robiło mu za stolik, gdzie leżał telefon, kawa, i kolejne papiery. Dookoła niego biegały kolejne osoby, ale na szczęście robiły to w takiej odległości, że nic się nie wylało, a jego praca przebiegała w miarę bezproblemowo. Jedynie kiedy ktoś zaczynał na kogoś krzyczeć wtedy unosił w niezadowoleniu głowę, tęskniąc za swoim biurkiem, gdzie zawsze było tak spokojnie.

Na szczęście przez ostatni kwadrans było całkiem cicho jak na to, ile osób było dookoła. Harry wcale nie narzekał, bo czasami pracował już nawet w domu, aby tylko wyrobić się ze wszystkim. Tomlinson oczywiście powtarzał mu, że miał dać sobie spokój i zajmą się tym później, ale brunet tak nie mógł, to w końcu była jego praca.

Teraz kończył wysyłać odpowiednie wiadomości, ale postanowił zrobić sobie krótką przerwę, kiedy usłyszał głos Louisa. Liczył na to, że mężczyzna zrobi sobie chwilę przerwy i posiedzą razem. Jednak zdecydowanie się na to nie zapowiadało, kiedy szatyn zatrzymał się z fotografem, który jakiś czas wcześniej zmusił go do stania się modelem w czasie sesji zdjęciowej. Już miał ochotę się schować. Anthony był może i miły, ale Harry chciał się schować, aby tylko nie paść przypadkiem ofiarą kolejnych dziwacznych pomysłów. Tym bardziej, że poprzedni raz wcale nie skończył się dobrze, kiedy zazdrosny model był jedną z osób, która próbowała go zdyskredytować.

Schował nieco bardziej głowę w ramionach, wracając wzrokiem do komputera i ignorując ich dwójkę.

Nie zauważył jednak tego, że ktoś jeszcze się pojawił się przy nich. Ale kiedy zaczęła grać muzyka, chciał westchnąć ze zmęczeniem. Uznał, ze skończy część zadań, którą właśnie miał do wykonania, zbierze się i naprawdę wróci do biura, gdzie wiedział, że uda mu się zająć wszystkim o wiele szybciej.

Jednak z czystej ciekawości co jakiś czas przyglądał się osobom, które pojawiały się na wybiegu, który za trzy wieczory miał stać się głównym elementem wieczoru. Nigdy wcześniej nie myślałby, że znajdzie się w takim miejscu, no ale narzekać przecież nie mógł. I skakał tak wzrokiem między komputerem a wybiegiem, ale po którymś okrążeniu kompletnie przestał się interesować przechodzącymi osobami.

Nagle jednak muzyka ustała, a dookoła powstało poruszenie. Nawet Harry odłożył laptopa, bo już wiedział, że to wszystko oznaczało kłopoty. Miał tylko nadzieję na to, że będzie to coś łatwego do rozwiązania.

Spojrzał w stronę, gdzie wcześniej widział Louisa, ale mężczyzny już w tamtym miejscu nie było. Za to był na wybiegu razem jeszcze z kilkoma osobami. Wydawało się, że ktoś musiał upaść i chociaż przez chwilę chciał podejść, to przecież nie miał odpowiedniej wiedzy i jego obecność mogła jeszcze bardziej zawadzać niż pomagać. Wyglądał jednak, aby zobaczyć, czy był to jedynie drobny incydent, czy coś poważniejszego.

I bardzo szybko okazało się, że była to ta druga opcja, kiedy okazało się, że noga modela została poważnie skręcona, a go samego zabierała karetka. Harry widział, że większość osób odpowiedzialnych za organizację wyglądała na zdenerwowaną, dlatego wolał pozostać na swoim miejscu. Dziwił się jednak tymi nerwami, domyślał się samemu, że na pewno mieli jeszcze kilka osób na zapas, gdyby stało się cokolwiek złego.

— Nikt nie będzie mógł go zastąpić! Był najlepszy!

Harry słyszał głos jednego z projektantów, który właśnie kłócił się z Louisem. Szatyn wyglądał na niewzruszonego, a fotograf stał z nimi i Styles nie miał pojęcia, którą stronę ten obrał. Uznał jednak, że to był właśnie ten moment, aby wrócić do biura. Wstał ze swojego miejsca i zaczął zbierać wszystkie rzeczy, wyrzucił papierowy kubek po kawie i zapisał wszystkie dokumenty, aby na pewno nie stało się nic złego.

Po tym chciał podejść do Louisa i powiedzieć mu, że wychodzi, ale zobaczył podejrzany wzrok Anthony'ego i już wiedział, że skierowanie się w drugą stronę byłoby o wiele lepszym pomysłem. W końcu już raz padł przecież ofiarą szalonych pomysłów fotografa.

— Harry! Harry, mój drogi, podejdź no tutaj do nas. Ile myśmy się nie widzieli?

I kiedy Styles zrozumiał, że tak naprawdę go wołał, to wiedział, że przegrał. Westchnął i skierował swoje kroki w stronę ich trójki, zaciskając nieco mocniej palce na pasku swojej torby. Stanął obok Louisa, a ten niemal instynktownie złapał go za dłoń. Brunet uśmiechnął się lekko, samemu oddając ten uścisk ręki.

— Cześć, Anthony — powiedział Harry, mając tylko nadzieję, że to naprawdę miała być tylko niezobowiązująca rozmowa. — Widziałem, co się stało. Mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia i wyglądało to jedynie poważniej niż faktycznie jest.

— Tak, tak, biedny chłopak. Ale zdarza się i najlepszym.

— Dobrze, że macie kilka osób, które mogą większość zastąpić. Ale muszę lecieć, chcę zrobić kilka rzeczy w biurze, będzie mi tam wygodniej.

I chciał już musnąć policzek swojego partnera i odejść, ale znów coś, a może raczej ktoś, go zatrzymał.

— A może Harry? Zobacz, jaki jest śliczny i idealny do tego. Będzie się świetnie komponować z ubraniami, no zobacz sam.

Spojrzał na fotografa i zmarszczył brwi.

— Ja nie jestem modelem, nie myślcie nawet o mnie.

Jednak wydawało się, że ich dwójka już ich nie słuchała, skupiając się na rozmowie między sobą. Słyszał coś, że projektant faktycznie widział jego zdjęcia i kiwał głową, jakby miało to sens. Harry raz za razem zarzekał się jednak, że on pracuje z kalendarzami i dokumentami, a nie z wybiegiem. Nie potrafił ani chodzić, ani prezentować czegokolwiek. Próbował nawet wspomóc się Tomlinsonem, ale i on wydawał się być przegrany.

— Nie dadzą ci spokoju — powiedział cicho i z lekkim współczuciem mężczyzna. Wiedział, że zdjęcia były jednym, ale ogromny pokaz i to w trzy dni? — Postaram się przemówić im do rozsądku. Ale niezależnie od wszystkiego, pamiętaj, że jestem po twojej stronie. I że musimy po tym wszystkim pomyśleć o miłych wakacjach.

— Nie brzmi to przekonywająco. Myślisz, że mogę uciec, zanim się zorientują? Serio chcę skończyć te papiery wszystkie.

— Leć, jakoś ich zagadam.

Ale ich plan wcale się nie powiódł tak dobrze jak zakładali. Ponieważ ani Louis nie zdołał zwrócić na siebie uwagi tej dwójki, ani Styles nie zdążył prysnąć.

A kiedy szedł któryś raz po wybiegu, specjalnie jak najbardziej niechlujnie, aby tylko go z niego wyrzucili, to pomyślał sobie, że chyba właśnie nadeszła pora, aby zmienić pracę. I to jak najszybciej.


The Ugly DucklingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz