15

518 30 11
                                    


Louis mógł spodziewać się wszystkiego. Dosłownie wszystkiego. Powiedzenia, że był chujowym szefem, że Harry oskarży go o napastowanie. Cokolwiek. W końcu życie pisało kompletnie dziwne scenariusze. Jednak... Takich słów. Takich zdecydowanie się nie spodziewał i chyba nawet nigdy nie odważyłby się o nich myśleć.

Bo mi się podobasz, do cholery, właśnie dlatego mi to nie pasuje!

Wydawało się, że te słowa tak mocno odbijały się echem w jego głowie jak jeszcze żadne wcześniej. Ten sam Harry, o którym przecież tyle myślał, kiedy siedział samemu w biurze i nie miał nic innego na głowie.

Zanim jednak zdążył zareagować, Harry wyminął go, wyglądając tak, jakby nic się jednak nie stało.

Louis wiedział, że musiał coś zrobić, zareagować w jakikolwiek zasadny sposób. Ale wtedy się odezwał.

— Wyniosę się stąd — obiecał Styles, nie znajdując w sobie odwagi na to, aby spojrzeć na szatyna. Było mu wstyd. Niby wiedział, że trzymanie języka za zębami nie należało do jego mocnych stron, ale nie spodziewał się, że będzie to dla niego aż taki problem. — Złożę jutro wymówienie.

Louis odwrócił się nagle, spoglądając na bruneta.

— Nie powiedziałem, że chcę twojego zwolnienia — odpowiedział Tomlinson, wiedząc, że musiał pozostać w tej sytuacji jak najbardziej spokojnym. Gwałtowne reakcje mogłyby być dla nich jedyne zgubne. Nauczył się tego przez lata pracy, że najlepiej byłoby być spokojnym niezależnie od sytuacji i na gniew pozwolić sobie w nieco bardziej prywatnym miejscu. Zresztą sprawa była za delikatna na jakiekolwiek błędy.

— Wiem, co o tobie mówili. Dlaczego inni tracili pracę w twojej firmie. Nie jestem głuchy. Wolę zakończyć to wszystko sam, zamiast doprowadzać do skandalu.

— Naprawdę, myślisz, że zwolnię cię, bo zdarzył się ten mały wypadek podczas spania razem? — zapytał ten, mając nadzieję, że uda mu się wszystko uspokoić. Naprawdę nie chciał tracić Harry'ego, nie tylko jako pracownika, ale również jako kogoś bliskiego dla siebie. — Nie próbowałeś wpakować mi się do łóżka, więc nie widzę powodu.

— Może przez to co powiedziałem? Wiem od Zayna i Nialla, dlaczego część poprzednich osób na moim stanowisku zniknęła, a nie sądzę, aby ich dwójka miała kłamać.

— Nie przyjmę twojej rezygnacji.

— Ale ja chcę się zwolnić — powiedział ciszej Harry, jakby przypomniał sobie, że przecież byli w hotelu, a nie w domu któregoś z nich i musiał nieco bardziej się hamować.

— Nie chcesz, ja to wiem i ty to wiesz. Po prostu reagujesz gwałtownie, co jest całkiem zrozumiałe.

— W takim razie dlaczego sam jesteś taki spokojny?

Głos Harry'ego pomimo niższego tonu nadal był zdenerwowany. W końcu to zdecydowanie nie była normalna sytuacja. Może mogli jakoś wyjaśnić sobie sprawę z tym, ze obudzili się z rana w swoich ramionach. Jednak z tego Harry nie wyplącze się za żadne skarby świata. Tego był pewien.

Ale wtedy zobaczył nagle drugie ciało przy swoim. Nie spodziewał się tak gwałtownego ruchu ze strony mężczyzny, ale z jakiegoś powodu spróbował zasłonić się jak mógł. Nie wiedział, dlaczego spodziewał się najgorszego.

Żadne uderzenie czy popchnięcie jednak nie nadeszło. Wyprostował się, nadal mimo wszystko nie wiedząc, jak zareagować.

Louis postanowił zdecydować za niego. Przez to też nagle poczuł chwilę później ramiona wokół swojego ciała. Spiął się momentalnie.

The Ugly DucklingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz