Tak! Tak! Tak! Mój mózg właśnie szczytował na wieść o tym, że Charles Butler dał mi tę pracę! Miałam wprawdzie pewne obawy, jak chociażby to, że okoliczności, w których przyszło mi poznać mojego przyszłego szefa, mogą wpłynąć na atmosferę w biurze, ale...przecież Butler szybko zmienił podejście. Zaczął zachowywać się profesjonalnie; poza tą wpadką z moim wypiętym tyłkiem...Może jednak nie był takim dupkiem, za jakiego go wzięłam.
Postanowiłam zjawić się w pracy trochę wcześniej. Kiedy wczoraj opuszczałam siedzibę fundacji, Kate wspomniała, że zaczyna o ósmej. Po drodze wstąpiłam do Starbucksa i wzięłam nam dwie latte.
- Dzień dobry - przywitałam się, gdy w skupieniu przeglądała jakieś dokumenty.
- Pani tak wcześnie? - zdziwiła się.
- Chciałam przygotować się do pracy...Mówiła pani wczoraj, że pomoże mi się wdrożyć, a pracy jest chyba dużo, więc się przydam - wskazałam dwa, spore stosy akt, które leżały na blacie recepcji.
- Od wczoraj się za to zabieram, ale było milion innych spraw...
- Pomogę - oznajmiłam, zupełnie zapominając o kawie.
- W kuchni mamy świetny ekspres...- uśmiechnęła się. - Oprowadzę panią. Wypijemy kawę i omówimy pani obowiązki. Pan Butler prosił, bym wszystko pani przekazała. A tak w ogóle to...jestem Kate, tak będzie bardziej komfortowo.
Skinęłam głową z aprobatą.
- Olivia.
Okazało się, że siedziba fundacji zajmuje aż dwa piętra, a mój niewielki, przeszklony gabinet bezpośrednio sąsiadował z biurem szefa. Wypiłam kawę i zabrałam się za segregowanie akt, takiego bałaganu nie widziałam w całej mojej karierze...
Prezes zjawił się dopiero w okolicach południa. Z kalendarza spotkań, który podebrałam Kate, wynikało, że wracał z ważnego spotkania. Gdyby nie ten fakt, pomyślałabym, że wraca z randki. Oderwałam się od dokumentów i przez moment zerkałam na niego przez szybę. Był bardzo elegancki. Miał na sobie czarne, garniturowe spodnie, białą koszulę z podwiniętymi mankietami i szelki, które dodawały szyku. Wyglądał jak angielski dżentelmen.
Nie wiem, czy dostrzegł, że mu się przyglądam, ale niespodziewanie wszedł, by się ze mną przywitać.
- Dzień dobry pani Garner. Wszystko w porządku?
Wypuściłam cicho powietrze z płuc.
- Tak...
Odsunął krzesło i zajął miejsce naprzeciw mojej osoby.
- Chyba się pani nie stresuje?
Nie mogłam uwierzyć, że Butler mnie onieśmiela. Miałam nadzieję, że to chwilowe.
- Absolutnie - oparłam łokcie o blat i spojrzałam mu prosto w oczy. Wciąż się uśmiechał.
- Świetnie. W razie czego Kate i ja służymy pomocą...- oznajmił. Nie zwrócił uwagi na panujący w gabinecie porządek. - Słyszałem, że zjawiła się dziś pani przed czasem...Doceniam punktualność, naprawdę. Zwłaszcza w tym mieście. Poprzednie asystentki się spóźniały. Nie znoszę tego.
- Ja też.
Opuścił pomieszczenie, zostawiając za sobą ogon w postaci tych samych, wybitnie męskich perfum, od których moje neurony delikatnie wariowały. Niezwłocznie zabrałam się za raporty, by o nim nie myśleć, choć z zza szyby czułam na sobie jego spojrzenie. W końcu zniknął na dłużej i mogłam w spokoju dokończyć to, co zaczęłam.
CZYTASZ
You Only Live Once
RomancePrzystojny, trochę arogancki i zarozumiały Charles Edward Butler poznaje młodziutką, charakterną Olivię Garner. Czy wesoła, zadziorna natura dziewczyny pomoże mu zapomnieć o utraconej miłości? A może sprawy skomplikują się jeszcze bardziej? Trzecia...