Rozdział 22: Olivia

2.5K 334 3
                                    

- Olivio...poznaj Maxa...Max...to jest Olivia – Hailey zrobiła mi niespodziankę. Nie sądziłam, że zjawi się w towarzystwie...

- Piesek! - zawołałam wesoło, wpatrując się w uroczą chihuahuę.

- Tak. Nasz nowy przyjaciel – uśmiechała się, ale ton jej głosu wskazywał na podenerwowanie.

- Nie wspominałaś o piesku...

- Weź...nic nie mów...- burknęła. - Zabrałam Maxa temu kutafonowi Mike'owi...

- Jak to? - spytałam, głaszcząc psa.

Przyjaciółka prawym ramieniem tuliła do siebie Maxa.

- Wyobraź sobie, że ten palant nie wyprowadzał go na spacer! - odparła wyraźnie wzburzona. - Twierdził, że to zdarzyło mu się może z raz czy dwa...ale mu nie wierzę. Jak można przygarniać zwierzę, nie mając dla niego czasu? Pies to nie zabawka do jasnej cholery! I to jego tłumaczenie... „Hailey, nie przeżywaj...to przecież piesek kuwetkowy". Myślałam, że strzelę mu w pysk. Co za palant!

- Nieodpowiedzialny – stwierdziłam. - I niedojrzały...ale od razu palant? Nie za ostro?

- A przepraszam...Palantuś brzmi lepiej? A może palancik? - kręciła głową. - Palant to palant!

- Masz rację...Może winka?

- Chętnie...

Przeszłyśmy do mojej mikro kuchni, w której poza niewielkim regałem kuchennym, mieścił się jedynie mały, okrągły stół z dwoma krzesłami. Rozlałam alkohol do kieliszków i sięgnęłam do szafki po miseczkę. Napełniłam ją wodą i postawiłam na podłodze. W okamgnieniu zjawił się Max.

- Nie mam dla niego żadnego smakołyku. Zejdę na dół do sklepu – oznajmiłam.

- Nie trzeba. Zabrałam ze sobą – na moment zniknęła w salonie i wróciła z torbą, z której wyjęła niewielkie pudełko.

Przez chwilę patrzyłyśmy na Maxa.

- Ale super...Też bym chciała pieska, ale serce by mi pękło, gdyby czekał na mnie całe dnie w domu...

- Max będzie chodził do pracy ze mną. W mojej firmie pozwalam na przyprowadzanie zwierzaków.

- Czyli z Mikiem...koniec...- ostrożnie podjęłam temat.

- Mike od początku miał być jedno nocną przygodą...Poza tym łóżko to totalna klapa. Siedzimy sobie ostatnio w restauracji, patrzy mi głęboko w oczy, bierze mnie za rękę i lekko gładzi dłoń...Zrobiło mi się nawet przyjemnie. Myślę sobie...no, no, chyba zatrybił, że my kobiety potrzebujemy czegoś więcej, emocji, klimatu...może nie powinnam go jednak jeszcze skreślać, Wiesz...wzięłam sobie twoje rady do serca...

- I?

- A ten gamoń pyta, co lubię w łóżku! Kurwa; jakbym miała instrukcję obsługi: jak dotkniesz mnie tu, to przejdzie mnie dreszcz, a jak mnie pogłaskasz tam, to będę mruczeć jak kociak – ironizowała.- Naucz się mnie do cholery, pomyślałam.

- Ale coś was do siebie ciągnie...

Potrząsnęła głową.

- Nie. Choć jest całkiem przystojny...wysoki...i zaczął się lepiej ubierać...Ale nawet jakbym podmieniła mu mózg, to nic z tego by nie wyszło.

Wysoki blondyn z wyrazistymi rysami twarzy z pewnością był w jej typie. Co do zachowania cóż...Sądziłam, że Hailey ma na niego dobry wpływ.

- Myślę, że boisz się zaangażować...I dlatego skaczesz z kwiatka na kwiatek.

You Only Live OnceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz