Rozdział 39: Chuck

4.3K 371 20
                                    

Odkąd Olivia wybiegła z biura, nie potrafiłem się skupić na niczym sensownym. Wyznałem jej prawdę, ale czułem się z tym paskudnie. Tak długo wypierałem uczucia do Julii...Gdyby wszystko wygasło i gdyby Olivia nie wystawiła mojego zaufania na próbę, dałbym temu szansę. Wciąż wiedziałem, że to mogło się rozwinąć, ale cóż...Czasem najlepszym doradcą jest czas, który weryfikuje wszystkie relacje.

Stukałem długopisem w blat, gdy z interkomu dobiegł mnie głos Kate:

- Pan Mike do pana.

- Niech wejdzie – oznajmiłem.

Mike wszedł dziarskim krokiem, a jego mina jasno komunikowała, że wie o mojej rozmowie z Olivią.

- Zawiozłem Hailey do Olivii i pomyślałem...że wpadnę do ciebie – odsunął fotel i usadowił się naprzeciw mnie.

- OK, stary. Czyli już wiesz...

- No...- pokiwał głową. - Hailey mówiła, że z Olivią kiepsko...

Westchnąłem. Jakaś część mnie za nią zatęskniła.

- Fatalnie się z tym czuję...Nie mogę sobie darować, że cierpi przeze mnie, a jednocześnie...mam mętlik w związku, z tym jak się zachowała...- znowu się tłumaczyłem; bardziej sobie niż jemu.

Mike wstał, okrążył biurko i klepnął mnie w ramię.

- Mówiłem, że z tej sytuacji nie ma idealnego wyjścia, przyjacielu.

- Tak, tak...Do dupy.

- A Julia? Odzywała się?

Zanosiłem się z odpowiedzią, kiedy rozbrzmiał mój telefon.

- Halo – odebrałem.

- Chuck...- z drugiej strony odezwał się cichy, łagodny, kobiecy głos.

- Julia?! - spojrzałem w ekran, żeby mieć pewność, że to ona, ale numer nie był mi znany.

- Tak, Chuck. To ja. Jestem...w szpitalu. Mógłbyś podjechać i zabrać mnie stąd? Proszę...Sądzę, że lekarz skontaktował się z Anthonym. Nie chciałabym teraz się z nim widzieć.

- Tak, ale...Powiesz mi co się stało?

- Nie ma czasu, Chuck. Potem ci wszystko wyjaśnię. Jestem w Presbyterian Hospital. Przyjedź.

- Zaraz wyjeżdżam – odparłem, po czym się rozłączyłem.

Mike wbił we mnie wzrok.

- Stary...Co jest?

- Julia jest w szpitalu. Jadę tam.

- Zawiozę cię.

Siedziałem w aucie jak na szpilkach. Mike próbował rozluźnić atmosferę. Bezskutecznie. Głowiłem się, dlaczego Julia trafiła do szpitala. Może znowu zasłabła. Niepokój sięgał zenitu.

W końcu dojechaliśmy, a ja wpadłem na oddział jak poparzony. Mike czekał w samochodzie. W korytarzu, tuż przed salą, w której leżała Julia, zatrzymał mnie młody lekarz, prawdopodobnie stażysta.

- Pan Butler? - zapytał.

Domyśliłem się, że pomylił mnie z Anthonym, choć to było dziwne. Ale mogło się zdarzyć stażyście. Większość lekarzy dość dobrze kojarzyła mojego kuzyna; znanego z działań charytatywnych bardziej niż ja.

- Tak – stwierdziłem bez namysłu.

- Żona chce się wypisać, ale powinien pan wiedzieć, że to nie jest dobry pomysł. To cud, że przeżyła...

Serce zaczęło mi walić.

- O czym pan do cholery mówi?!

- Pani Butler potrzebuje specjalistycznej opieki. Sytuacja może się powtórzyć. Nie zażywa się takiej ilości leków, żeby się wyciszyć, proszę mi wierzyć...

- Pan...pan chce powiedzieć, że Julia...ona próbowała się...zabić? - nie chciało mi to przejść przez gardło.

Kiedy skinął głową, natarłem na drzwi i zagarnąłem ją w ramiona. Zdawała się jeszcze drobniejsza niż wtedy, gdy wyjeżdżała z Anthonym z Nowego Jorku.

- Julia...Na Boga! - ująłem w dłonie jej twarz, zmuszając ją, by patrzyła mi w oczy. - Co chciałaś zrobić?!

- Chuck...- łzy zaszkliły się w jej oczach. - Proszę, zabierz mnie stąd. Błagam. Ja...dowiedziałam się o czymś takim...- przerwała, by zaczerpnąć powietrza, po czym kontynuowała: - Tak strasznym, że tobie też ciężko będzie w to uwierzyć...Bo ja nie potrafię...Nie dociera do mnie, że Anthony mógłby mi zrobić coś takiego.

- Już dobrze...dobrze – powtarzałem. - Opowiesz mi wszystko w domu. Na spokojnie. Jedziemy do mnie. Zaopiekuję się tobą.

- Chcę rozwodu Chuck. Anthony jeszcze nie wie...Rozpęta się piekło. Nie powinnam prosić cię o pomoc, bo...

Otarłem łzy spływające po jej bladym policzku i powiedziałem:

- Już raz wszystko schrzaniłem. Drugi raz nie wypuszczę cię z ramion.

- Możesz stracić wszystko na co tak ciężko pracowałeś.

- Nie Julio...Teraz już mogę tylko zyskać. Nic innego mnie nie obchodzi. Kocham cię i liczysz się tylko ty, rozumiesz?

- Ja ciebie też. Chuck. Kocham cię – odparła pewnie, a ja poczułem, jakbym właśnie trafił główną wygraną na loterii. - Przepraszam – płakała. - Podjęłam złą decyzję, oboje cierpimy przeze mnie.

- Myślmy o przyszłości, nie o tym co było. Tego już nie ma – uspakajałem ją.

Odgarnąłem za ucho kosmyk włosów, opadający na jej smutną twarz; smutną, zmęczoną, strapioną, ale dla mnie najpiękniejszą na świecie. Przez chwilę patrzyłem na nią, jak zahipnotyzowany, a serce galopowało mi ze szczęścia. Wiedziałem, że mój kuzyn nie odpuści, nie pogodzi się z jej odejściem i będzie próbował mnie zniszczyć. Oby tylko mnie, bo nie pozwoliłbym, by spadł jej choć włos z głowy. Szykowała się więc batalia na śmierć i życie, a ja nigdy przedtem nie miałem w sobie tyle siły. Przywarłem do jej ust; były takie słodkie, miękkie i delikatne. Na kilka sekund świat się zatrzymał.

Drzwi nagle zaskrzypiały i w pomieszczeniu zjawił się inny, starszy lekarz. Zerknąłem pospiesznie na plakietkę. Ordynator...

- Pan Anthony Butler niebawem się zjawi – spojrzał na mnie spode łba.

- Proszę przekazać, że pani Julia Butler wyszła z Charlesem Butlerem – oznajmiłem pewnie, ściskając dłoń ukochanej kobiety. Jej twarz natychmiast pojaśniała. - Chodźmy – posłałem jej uśmiech. - Na dole czeka na nas Mike...i lepsza...przyszłość.


You Only Live OnceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz