Faceci są bezczelni. Może nie wszyscy, ale zdecydowana większość. Zwłaszcza ci z kręgu Chucka Butlera. Nie powinno mnie więc dziwić, że Butler najpierw flirtuje z tą całą Vivian, praktycznie na moich oczach, sugerując potem, że to dobra „znajoma", a później proponuje mi przejście na „ty" i wychodzi na obiad, czyli na randkę z Vivian...Słyszałam wszystko. W końcu moją przestrzeń od jego gabinetu dzieli jedynie szyba.
Bezczelny typ...A jednak nie bez serca. Po tej wpadce, którą zaliczyłam, chyba każdy wyrzuciłby mnie z pracy. To znaczy, że był dobrym szefem, a problem znajdował się we mnie, gdyż darzyłam go niezdrowym, wykraczającym poza relacje zawodowe, zainteresowaniem.
Musiałam z tym skończyć. Dotąd nigdy nie mieszałam spraw zawodowych z prywatnymi i dobrze na tym wychodziłam. „Postanowione. Od tej pory stanowczo trzymam się myśli, że Chuck Butler jest i pozostanie jedynie moim szefem" - pomyślałam, napełniając wannę gorącą wodą. Po tak zwariowanym dniu należała mi się chwila wytchnienia. Zapaliłam świeczki, otworzyłam wino i wyłożyłam się wygodnie w wannie na całej długości. Upiłam ledwie łyk, gdy na blacie wanny zawibrował mój telefon. Obróciłam się i niechętnie sięgnęłam po komórkę, spodziewając się nowych rewelacji od Hailey. Ale gdy na wyświetlaczu spostrzegłam numer Chucka, serce podeszło mi do gardła. Czyżby po namyśle postanowił mnie zwolnić?
- Przeszkadzam? - z jego wesołego tonu wyczułam, że raczej nie przekaże mi żadnej złej wiadomości.
Z radości wyciągnęłam drugą rękę po kieliszek i upiłam spory łyk trunku. Co mu odpowiedzieć? Czy przeszkadza? Hm...Nie, ale ma kapitalne wyczucie, bo dzwoni w najbardziej nieodpowiednich momentach.
- Nie...Właśnie się relaksuję...w wannie – zaśmiałam się i dopiero teraz dotarło do mnie, że może to odebrać dość dwuznacznie. - Ee...biorę kąpiel – poprawiłam się.
Usłyszałam dźwięk wciąganego powietrza.
- Aha OK...- nastąpiła chwila ciszy. - Chciałbym, żebyś wybrała się ze mną w sobotę na przyjęcie...- dodał.
Zawahałam się. Nie zaprosił Vivian? Zniknął z nią na cały dzień...Może już się nią znudził...
- To wyjście służbowe?
- Yyy tak...- to było mało przekonujące.
Alkohol powoli zaczynał szumieć mi w głowie.
- Nie randka? - ciągnęłam go za język.
- Chciałbym, żebyś mi towarzyszyła, to dla mnie ważne – zbył mnie.
- Skoro to dla ciebie takie ważne, to się zgadzam.
- Świetnie! - odparł wesoło. - To nie przeszkadzam...Miłego wieczoru...
- Dziękuję...Jest miło!
Nim się rozłączył, znowu usłyszałam jak wciąga powietrze...
************
- Czyli idziesz z nim na to przyjęcie? Extra. Też tam będę. – Hailey przeżywała bardziej ode mnie. - Pożyczyć ci jakąś kieckę?
- Hailey, jesteś kochana, ale nie trzeba. Właśnie dojeżdżam na Piątą Aleję. Chuck uparł się, że mam sobie coś wybrać...
- Szef kupuje ci ciuchy?
- W ramach wyjścia służbowego. Inaczej bym się nie zgodziła. Znasz mnie...
- To fakt...Znam cię bardzo dobrze...Prawie się zdziwiłam – zaśmiała się.
- Muszę kończyć, wychodzę z taksówki...widzę, że Chuck już czeka...
- Idzie na te zakupy z tobą?
Westchnęłam.
- Tak wyszło...Uparł się...
- A jednak odrobinę mnie zadziwiasz...No nic. Baw się dobrze!
Wyszłam z taksówki, kierując się w stronę Chucka, który prowadził rozmowę przez telefon. Pospiesznie się rozłączył i otworzył mi drzwi, puszczając mnie przodem. Asystentka sprzedaży przywitała nas szampanem i zadziwiająco szczerym uśmiechem. W kilka minut przygotowała dla mnie swoje propozycje, ale żadna nie trafiła w mój gust.
- Przymierz tę – zasugerował Chuck.
Uniosłam brwi.
- Szarą? - Nijak nie pasowała na eleganckie przyjęcie, ale i tak podobała mi się bardziej niż te, które zdążyłam przymierzyć.
Przytaknął. Zamknęłam się w przymierzalni, założyłam sukienkę i przez moment przeglądałam się w dużym lustrze.
- Pokaż się – niecierpliwił się. Wyszłam z kabiny i stanęłam na wprost, gotowa poddać się jego ocenie. - Obróć się...Jednak nie. Szary to nie twój kolor.
- To dlaczego mi ją podałeś? - wkurzyłam się. Najwyraźniej poza godzinami pracy jego cwaniacka natura brała górę.
- Chciałem sobie popatrzeć – palnął, podnosząc mi ciśnienie. - Teraz ta, w tej powinno być lepiej.
- Nie ma mowy – prychnęłam.
- No dawaj! - podparł się ręką o ścianę, nie odrywając ode mnie oczu. - Bo cię nie zabiorę...
- Uważaj...Bo ja nie zabiorę ciebie...- uśmiechnęłam się, wachlując rzęsami i ponownie zniknęłam w kabinie.
- Wow...- tym razem na mój widok wydał z siebie mruknięcie. - Właśnie tak. Idealnie – gestykulował, obejmując spojrzeniem moją sylwetkę. - Tylko czasem nie pacykuj się za mocno. Nie lubię tego.
Spiorunowałam go wzrokiem. Troszkę się facet zapomniał.
- Chuck nie jestem twoją dziewczyną...
- Chciałem powiedzieć, że jesteś naturalnie ładna i nie potrzebujesz tapety...
Sądząc po jego tonie było mu głupio, w związku z czym taktownie powstrzymałam się od komentarza. Kłótnie z szefem to słaby pomysł zważywszy na częste napięcia, które pojawiały się między nami.
- Dziękuję za komplement – wybrnęłam taktownie.
- Nie ma za co – wciąż mnie taksował.
Przeniosłam wzrok z jego kuszących, ładnie wykrojonych ust do oczu, które teraz zdawały się bardziej błyszczące. Bez wątpienia byłam podekscytowana, choć nie wiedziałam czym bardziej: przyjęciem, którego trochę się obawiałam, wspólnym wyjściem, czy po prostu nim...
![](https://img.wattpad.com/cover/319789922-288-k28538.jpg)
CZYTASZ
You Only Live Once
RomancePrzystojny, trochę arogancki i zarozumiały Charles Edward Butler poznaje młodziutką, charakterną Olivię Garner. Czy wesoła, zadziorna natura dziewczyny pomoże mu zapomnieć o utraconej miłości? A może sprawy skomplikują się jeszcze bardziej? Trzecia...