Rozdział 16: Olivia

2.8K 322 5
                                    


Znowu przeczesał włosy ręką. Nie znałam go długo, ale na tyle, by zauważyć, że robi to zawsze, gdy jest na siebie wkurzony. Tylko dlaczego? Bo nie zareagowałam euforią na jego zaproszenie, czy to sprawka Vivian...Raczej nie Vivian. Jej widok chyba go ucieszył...

Ale tymi różami zrobił na mnie duże wrażenie...Szczęka mi opadła. Chuck Butler ma gest. Ledwo nad sobą panowałam. Zapach róż mieszał się z aromatem jego perfum i miałam kolana jak z waty, gdy się do niego zbliżałam. Zamroczona pożądaniem, resztką sił wydobyłam z siebie moją jędzowatą naturę, by uchronić się przed zatraceniem.

Wypiłam kawę i wróciłam do gabinetu. Vivian zdążyła wyjść i przyznaję, że mi ulżyło. Chuck wyglądał na zajętego. Przynajmniej do czasu, gdy mnie zobaczył. Zauważyłam, że zerka na mnie znad dokumentów.

- Jakbyś miała ochotę na kawę, na dole jest fajna kawiarnia – palnął.

Na pewno wiedział, że wracam z kuchni. Zajęłam się pracą, ale po godzinie wysłałam mu SMS-a.

Ja: „Mam ochotę".

Chuck: „Mogłabyś to rozwinąć?".

Ja: „Co takiego?".

Chuck: „Napisałaś, że masz ochotę...Zaintrygowałaś mnie".

Chuck Butler to niewątpliwie typ faceta, który zawsze dostaje to czego chce, a jeśli nie...to sukcesywnie do tego dąży.

Śmiałam się w środku, ale wiedziałam, że przypatruje mi się zza szyby. Przybrałam więc kamienny wyraz twarzy, co było trudniejsze niż sądziłam.

Ja: „Z chęcią wypiję z tobą kawę".

Błyskawicznie oderwał się od sterty papierów i wcisnął przycisk interkomu, uprzedzając Kate, że znikamy na półgodzinną przerwę. Recepcjonistka uśmiechając się lekko, powiodła za nami wzrokiem, gdy szliśmy do windy.

Drzwi windy się rozsunęły i weszliśmy do środka. Stanęłam obok niego i zamierzałam skrzyżować ręce na piersi, gdy wyciągnął rękę, by dźgnąć przycisk. Musnął mnie w ramię i poczułam jakby przeszedł mnie prąd. Co on ze mną wyprawiał? Krew w moich żyłach przyspieszała kiedy był blisko, ale jego dotyk był niebezpiecznie przyjemny. Zamrugałam kilkakrotnie, aby oprzytomnieć.

- Ładna sukienka...- wydukał ochrypłym głosem. - Wyglądasz w niej obłędnie. Chciałem ci to powiedzieć, jak tylko cię zobaczyłem...

- Dziękuję...Skromna. Bez dekoltu – puściłam oko.

- Nie potrzebujesz eksponować dekoltu, żeby być sexy – przyznał. W tym momencie drzwi się otworzyły. Po prawej znajdowała się kameralna kawiarnia, w której jeszcze nie byłam. W drodze do pracy zdarzało mi się czasem zajrzeć do Starbucksa i gdyby nie Chuck, prędko bym tu nie zagościła. - Ale ten dekolt...z wczoraj...- westchnął, wskazując wolny stolik przy oknie od strony ulicy. - Masz zjawiskowy...dekolt.

Zaśmiałam się widząc, że ledwo się hamuje, by nie rzucić czegoś bardziej dosadnego, np. „cycki".

Przechyliłam głowę.

- Miło, że spodobał ci się mój...dekolt.

- Jesteś doskonale świadoma tego, co ze mną robisz – oznajmił, patrząc mi w oczy.

Oparłam łokcie o stół i pochyliłam się do przodu. Mogłam pożegnać się dziś z suchymi majtkami...

- A co z tobą robię, Chuck?

- Dobrze wiesz, że krew odpływa mi z mózgu...

- Tak? Gdzie?

Rozchylił usta, jakby znowu hamował się z wypowiedzeniem na głos tego, co naprawdę myśli. Nie musiał. Czytałam z wyrazu jego twarzy, a raczej z wypełnionych pożądaniem oczu. Przekaz był jasny i oczywisty: „daj jakikolwiek znak, a z chęcią ci pokażę...".

You Only Live OnceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz