Rozdział 3: Olivia

3.4K 302 2
                                    

Facet mnie spławił, ostentacyjnie. Powiedział to takim tonem, że w zasadzie pozbawił mnie złudzeń. Spieprzyłam to. Miałam jedną szansę i jak zwykle zgubił mnie mój niewyparzony język. I jeszcze te jego pytania...Choć powinnam była przypuszczać, że mężczyzna z tych kręgów poruszy kwestię mojego statusu. Cóż, moja sytuacja rodzinna i materialna była dość skomplikowana i nie powinna być przedmiotem tamtej rozmowy. Gdyby Butler wiedział kim naprawdę jestem, byłabym bez szans na to stanowisko, a musiałam dostać tę pracę, wcale nie przez kredyt studencki, którego nie miałam.

Z nerwów zrobiło mi się gorąco. Wyszłam z windy, odpięłam górny guzik koszuli i pewnym krokiem ruszyłam do wyjścia. Przystanęłam na dźwięk mojej komórki, którą z trudem wyszperałam w dużej torbie.

- Hailey...co tam? - spytałam zmarnowanym tonem.

- To ja się pytam co tam? Jak rozmowa w sprawie pracy?

- Daj spokój...Totalna porażka.

- Na pewno nie było tak źle. Opowiesz mi wszystko.

- Nie ma o czym gadać.

- Przestań smęcić. Zaraz pogadamy...Jestem na miejscu.

- Gdzie jesteś? - Sądziłam, że mi się przesłyszało, gdy na wprost, za szklanymi drzwiami dostrzegłam przyjaciółkę.

Machała do mnie, uśmiechając się szeroko. Tak szczęśliwa była tylko wtedy, gdy zaliczyła jakiś miłosny podbój.

- Co cię tak dziwi? Rano mnie spławiłaś, to wpadłam po ciebie tutaj.

Zadzwoniła, kiedy opuściłam apartament Harry'ego, to znaczy Butlera...Nadal nie mogłam uwierzyć w to, co mi się przytrafiło. Drań mnie okłamał. Typowe dla tego typu cwaniaczków.

Rano wspomniałam jej jedynie o pospiesznej ucieczce z mieszkania nieznajomego czarusia. Nie miałam czasu na szczegółowe relacje, bo musiałam przygotować się do rozmowy w sprawie pracy.

- OK...Co robimy?

- Lecimy do Central Parku. Zarezerwowałam stolik w Boathouse – odparła, wsiadając do taksówki.

Nie byłam zachwycona.

- Hailey...wiesz, że jestem spłukana.

- Ja stawiam...

- Nie lubię takich sytuacji.

- Potraktuj to jako dalszą część moich urodzin – zmarszczyła nos. - Ja cię zapraszam. Nie możesz mi odmówić.

- Dobrze wyglądasz...Tak...hm...zdrowo – odbiegłam od tematu. - Balowałaś całą noc i nie widać zmęczenia...Zazdroszczę. Myślałam, że rano umrę. Serio. Głowa mi prawie eksplodowała.

Roześmiała się.

- Ktoś tu ma mega problem z pamięcią...To ty balowałaś. Ja byłam grzeczna...jak na siebie.

Ona grzeczna? Kiedy ona była grzeczna? Hailey jest zawsze otoczona wianuszkiem adoratorów, czemu trudno się dziwić skoro wije się na parkiecie niczym uwodzicielski kociak.

- Mam jakieś przebłyski do momentu, w którym Tony pojawił się w klubie...

- A zaraz po nim to ciacho, z którym zniknęłaś...

- Zostawiłam cię samą? Dlaczego mnie nie powstrzymałaś?

- Bo dawno nie widziałam cię tak szczęśliwej. Zwykle to mnie ponosi. Serio, jakby ktoś podmienił nam wczoraj głowy!

- Jak opowiem ci co było potem, to padniesz – westchnęłam głośno, gdy żółty pojazd się zatrzymał. Byłyśmy na miejscu.

- Nie mogę się doczekać – rzuciła radośnie, gdy wchodziłyśmy w alejkę.

You Only Live OnceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz