Rozdział 30: Olivia

2.2K 321 2
                                    

- Ej...czy to jest to...o czym myślę?! - Hailey wyszczerzyła zęby, wskazując mój duży, luźny T-shirt, który podebrałam Chuckowi. Jego zapach na koszulce dodawał mi energii.

- Tak. To T-shirt Chucka - zakołysałam biodrami, choć tak naprawdę miałam ochotę zatańczyć ze szczęścia.

Przyjaciółka przewróciła oczami i rozparła się na moim łóżku.

- Nie o to mi chodziło...Nie jestem idiotką - rzuciła z wyczuwalną irytacją. - Domyśliłam się, że to jego...A skoro tak...- zmrużyła oczy. - Był seks! No dalej! Opowiadaj! Bzyknął cię tak, że zobaczyłaś Boga?!

Moja rozanielona buzia wystarczająco mnie zdradzała.

- Było...Ach...Hailey...Było nieziemsko...- przysiadłam obok niej.

- Widać po tobie...Ech...Nie ma to jak świetny seks. Ależ mi tego brakuje - jęknęła.

Ściągnęłam brwi.

- Jak to?

- Mike...nie wiem jak to ująć...- zwiesiła smętnie głowę. - Przestał się do mnie dobierać...

- Rozmawiałaś z nim? No wiesz...o waszym seksie?

- Tak. To znaczy tak wiesz...delikatnie mu napomknęłam, że mam trochę inne potrzeby, lubię dłużej i...nie wiem...Przytulamy się...Owszem, to jest fajne, ale brakuje mi namiętności...

- Ale chodzicie na randki?

- Jasne, a po randce buziaczek w czółko, ewentualnie jakieś przytulanki i na tym koniec...Wariuję. Serio. Wcześniej zaczęłabym spotykać się z kimś innym, ale...hm..wzięłam sobie do serca naszą ostatnią rozmowę...

- Brawo, kochana. Bardzo dojrzale.

- Ta cała dojrzałość...jest męcząca. Pieprzę to. Co robić? Olivia, pomóż! Kurde. Właśnie uświadomiłam sobie, że radzę się największej cnotki, jaką znam...

Ubawił mnie jej słowotok.

- Nie takiej znowu cnotki. Już nie.

- No tak. Życie jest takie przewrotne...

- Może wyjedźcie gdzieś razem na kilka dni...- zasugerowałam. - Ja i Chuck też wyjeżdżamy z miasta...

- Zabiera cię do Hampton?

- Nie - zdziwiłam się. - Dlaczego?!

Wzruszyła ramionami.

- Każdy bogaty Nowojorczyk ma dom w Hampton...

- Chuck nie ma domu w Hampton - uśmiechnęłam się. - On jest...inny. Ale jego rodzina ma posiadłość w Anglii. Planuje mnie tam zabrać...

- Poważnie - z wrażenia rozdziawiła usta. - Mega się cieszę. To dobrze rokuje. Tylko...hm...

- Tak?

- Rozmawiałaś z nim o twoim ojczymie?

Przełknęłam ślinę.

- Nie wyznałam mu wszystkiego...Właściwie to nie wiem, czy powinnam, bo...ja praktycznie nie mam z nim kontaktu.

- Sądzę, że mimo wszystko powinnaś. Lepiej, żeby dowiedział się od ciebie.

- Pewnie masz rację. Porozmawiam z nim, może jak wyjedziemy...W najgorszym wypadku zostawi mnie samą w Los Angeles.

- Lecicie do Los Angeles? - spytała z ekscytacją. - Powiedz mu, jak wrócicie. Na spokojnie. Spędzicie ze sobą więcej czasu, poznacie się, tak będzie lepiej.

Kiwnęłam głową. Wizja tej rozmowy stresowała mnie tak mocno, że w gardle poczułam wielką gulę. Ale musiałam zmierzyć się z własnymi demonami, zakończyć pewien etap, by rozpocząć kolejny, bez mroku, który mógł zagrażać mojemu szczęściu.


You Only Live OnceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz