Rozdział 37

140 9 0
                                    

POV Petter

Miałem takie dobre sny,ale musiałem wstać.Już jestem ustawiony tak aby wyjść gdzieś z Moonem.Ten pies mnie popsuł.Co do wstawania to dziewczyna tuliła się do mnie jak leniwiec do drzewa.Wyślizgnąłem się z łóżka.

-Wolność.-szepnąłem sobie pod nosem.

Ubrałem bluzę i zszedłem na dół.Była cisza i 6:30 rano.Czyli mogę wypić w spokoju kawę.

-KAWA.-mój energetyk.

Zacząłem tańcować przy ekspresu do kawy.Chyba jestem uzależniony od kawy tak jak od papierosów.Właśnie muszę zapalić.Otworzyłem okno pod szafka wiszącą i zapaliłem pierwszego peta dzisiaj.Kawa i papieros na początek dnia to wspaniałe połączenie.

-Co tak wali?-moja ciszę przerwał czyjś głos.-Pett?-otworzyłem oczy,a w progu kuchni stał Chris.

-To nie ja tak szybko wstaje.-dopaliłem peta i upiłem łyk kawy.-Chcesz kawy?

-Możesz podać.-zaparzyłem mu i podałem kubek.-Pett?-spojrzałem na niego.Opieral się o wyspę i bawił się łyżeczką.-Muszę ci coś powiedzieć.

-Mów.-to jest ta rozmowa,której się obawiałem.

-Chciałbym cię przeprosić za moje głupie zachowanie.-przełknął ciężko ślinę.-Miałem ciężki czas i ty się napatoczyłeś.

-Rozumiem.Każdy ma gorszy czas w swoim życiu.-bujałem kubkiem na boki,a napój się ruszał.-Musimy go przeżyć aby iść dalej do przodu.Jeśli teraz przechodzisz trudny okres musisz dać radę i przezwyciężyć swoje lęki.-podniosłem wzrok na niego,a ten mierzył mnie wzrokiem.W cieniu jego oczu zobaczyłem ból jak i zdziwienie.Trafiłem w niego tymi słowami.

-To między nami git?-pokiwałem głową i się uśmiechnąłem.-Super.-podniósł mu się prawy kącik ust.Dobry to znak.-To ja idę wziąść prysznic.-wstał od wyspy.-Kto robi śniadanie?

-Na pewno nie ja.-odstawiłem kubek i dotknąłem swoich włosów.-One starczą na wszystkie boki?

-Mhm.-pokręciłem głową.Jego włosy również sterczały jak strączki.

-Może obetnę się na łyso.-zacząłem smyrać się po brodzie.-I o gole się.

-Lepiej pozostań z włosami,bo stracisz przyjaciela.-zaśmiałem się.-To nie jest śmieszne.

-Tia...Idź się myć.-chłopak poszedł,a ja postanowiłem wrócić do pokoju.

Wziąłem bieliznę i świeże ubrania i poszedłem do łazienki.Sam postanowiłem wziąść prysznic i założyłem czarne joggery i szarą koszulkę.Ogoliłem zarost i gotowy wyszedłem z łazienki.

-Uwaga idę!-gdy wyszedłem przede mną pojawił się Matt.Miał zamknięte oczy i wystawioną rękę do przodu.

-Może otworzysz oczy.-mruknąłem,a ten otworzył jedno oko.

-Ja jeszcze śpię Pett.

-Właśnie widać.-wpuściłem go do łazienki i poszedłem do swojego pokoju.

-Gdzie byłeś?-dopiero wszedłem do pokoju kobieto.

-Brałem prysznic.-odwróciłem się w jej kierunku.-A niektórzy jeszcze w tym czasie śpią.

-Sugerujesz coś?-siedziała w najlepsze na łóżku w piżamie.

-Nie...-przewróciłem oczami.-Wstawaj,bo nie mamy naszych wakacji spędzać w łóżku.-wyciągnąłem bluzę z walizki.

-Ale ono jest takie wygodne.-położyła głowę na brzegu łóżka,a ja westchnąłem.

-Wiem,ale musimy wstać,bo przyjdą do nas i pogonią.-znam tych ludzi aż za dobrze.

Zakazane życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz