POV Petter
Co mogło mnie złapać jak wróciłem do domu to śnieg z deszczem.Jeszcze pogoda mi nie dopisywała.Wziąłem szybki prysznic i poszedłem spać.Ciężko było zasnąć jak miałem dwójkę dzieciaków i któryś z nich chrapał.
-Petter!Petter!Wstawaj!-przewróciłem się na drugi bok.
-Wstawaj śpiochu!Jest już 12.-otworzyłem jedno oko i nade mną stało rodzeństwo.
-Zaraz.-chrząknąłem,a dzieciaki wyszły z pokoju.
Powoli podniosłem się z materaca i poczułem ból w głowie jak i całym ciele.Do tego miałem zatkany nos jak i w gardle mnie drapało.Super chory jestem.Zawsze łatwo łapie choróbsko i na dodatek ciężko przez to przechodzę.Słaba odporność to moje drugie imię.Jak najwolniej wstałem żeby nie zakręciło mi się w głowie,ale przegrałem z tym i oparłem się o łóżku abym nie padł.Wyszedłem na hol,a ściana była moja podporą.Najgorsze były schody.Miałem mroczki i przy każdej okazji mogłem się zrypać.Poszedłem do kuchni gdzie było słychać głosy.
-O nasz śpioch się obudził.-staruszek się zaśmiał.
-Petter wszystko w porządku?-ojciec mierzył mnie wzrokiem.
-Mhm.-trzymałem mocno ścianę.Obym zaraz nie odleciał do innego świata.Ciekawe kto mnie przyjmie?Diabeł czy Bóg?
-Nie wydaje mi się.-mężczyzna podszedł do mnie.
-Coś nie tak Henry?-ojciec dotknął mojego czoła i szybko ją zabrał.
-Jesteś gorącym garnkiem synek?-wzruszyłem ramionami.-Wracamy do łóżka.
-A się postarałem żeby tu zejść i nie zaliczyć zgona.-uśmiechnąłem się.
-Zgona zaliczysz po zażyciu lekarstw.-chwycił mnie pod ramię.-Zaraz wrócę i przygotujcie mi kompresy oraz jakieś lekarstwa na zbicie gorączki.-ruszyliśmy w stronę schodów.
-Ciężki jestem?-kichnąłem i wytarłem to w rękaw bluzy.
-O tym myślisz?-pokręcił głową.
-Mhm.Pomyśl o tym jak zamdleje,a ty nie dasz rady mnie wnieść,bo stanę się workiem ziemniaków.
-Tia...Ty mój worku ziemniaków.-zaśmiał się.
-Co wy robicie?-spotkałam wroga mojego świątu.Ta staruszka będzie mnie nawiedzać w moim życiu.
-Wracam do łóżka.-mruknąłem pod nosem.
-On coś brał?Może powinni...-ojciec jej przerwał.
-Pett nic nie brał,tylko przechodzi ciężki objaw gorączki.-oparłem głowę na jego ramieniu.Mogę iść spać.-Nie wiem jak on to robi,że łapie te choróbsko tak szybko i na dodatek ciężko przez to przechodzi.
-Naprawdę?-ona się martwi czy udaje?-Może powinnam przynieść jakieś leki albo wysłać Johna do apteki.
-Nie trzeba.Zawsze jestem przygotowany.Mamy dobrego lekarza,który zna dobrze Petter'a oraz jego organizm.-poczułem jego wzrok na sobie.
-Spać.-szepnąłem ze zmęczenia.
-Zaraz,ale musisz wziąść lekarstwa i wtedy pójść spać.-ruszyliśmy dalej.-Jeśli chcesz nam pomóc to idź poszukaj z Eli apteczki z napisem leki na chwilę choroby synusia.-kto to wymyślał.
-Dobrze.-kobieta nas minęła,a mężczyzna położył mnie na łóżku.
-Łózko to dobra rzecz.-mruknąłem pod nosem i wtuliłem głowę w poduszkę.
-Tia...Siadaj synuś.-pociągnął mnie za ręce i siedziałem.Pomógł mi przebrać się w czystą koszulkę.Bluza i poprzednia koszulka były mokre jak szczur.-Czemu masz taką odporność jak twoja matka?-burknął pod nosem,ale ja to usłyszałem.

CZYTASZ
Zakazane życie
Ficção AdolescenteTo pierwsza część o przyjciołach,którzy szukają swoich dróg w życiu dorastania. Historia opowiada o Petterze Blacku,który wraca do Los Angeles na stare śmieci.To miasto dobrze zna jak i ludzi tam,czyli swoich 5 wspaniałych przyjaciół. Petter przeżył...