Rozdział 3

218 11 0
                                    

POV Petter

Jak zadzwonił dzwonek każdy sprintem poszedł pod swoje klasy.Ja i Mike musieliśmy się rozdzielić z chłopakami,bo każdy do innej klasy chodzi.Co do dojścia do klasy to szedłem za Mikem i każdy nas obserwował.Musze się przyzwyczaić do tego.W mojej poprzedniej szkole też na mnie patrzeli,ale inaczej niż tutaj.Tam był strach,a tu ciekawość moją osobą.

-Kurde-Mike mruknął,a ja na niego spojrzałem.Co się stało?-Patrz-pokazał mi coś w telefonie.

-Co to?-pokazywał mi jakiś plakat z parą tańcząca.

-Moja dziewczyna chce mnie zabrać na tańce,a ja mam 2 lewe nogi do tego.

-Ty masz dziewczynę!?-ale mnie zaskoczył z tym.Ludzie obok nas na mnie spojrzeli.Co nie mogę krzyczeć?To wolny świat i mogę robić co mi się żywnie podoba.

-Mhy...A co nie wiedziałeś?-podniósł na mnie głowę,a ja pokręciłem głową.-Ale późno się dowiedziałeś.-uśmiechnął się.

-A od kogo mogłem się dowiedzieć.-prychnąłem i oparłem się o ścianę.Musze zapalić.Rozejrzałem się po holu w poszukiwania wyjścia ze szkoły.

-Czego szukasz?-przez chwilę nie słuchałem Mike,a gdy na niego spojrzałem to grzebał w torbie.

-Miejsca dla palaczy.-westchnąłem.Pod salę przyszła jakaś kobieta po 40-stce.

-Jest takie miejsce,ale musisz przejść przez hol gdzie nikt nie chodzi.-jest takie coś jak opustoszałe przejście.-Po chiny oni zrobili tam szatnie i nikt do nich nie chodzi.Osoba,która to budowała była głupia.-nie chodzi mu ogólnie o szatnie,bo one są potrzebne.A bardziej o to w jakim miejscu się znajdują.Ricky wysłał mi plan szkoły.Nie wiem skąd on wytrzasnął,ale zawsze się przyda jakbyś chciał się ukryć.

-Wchodzą panowie?Czy czekacie na szczególne zaproszenie?-kobieta czekała jak wejdziemy do klasy.

-Pani Anderson.Jak zawsze miła i szczodra.-Mike zaczął się do niej przymilać.

-Panie Clarkson,proszę mnie nie omamiać i wchodzić do klasy,a nie czekamy na pana Mike Clarksona...

-Już wchodzę.-Mike poddał się i wszedł do klasy.Kobieta westchnęła i spojrzała na mnie.

-A ty to kto?-zmarszczyła brwi.

-Jestem nowym uczniem.Petter Black.-kobieta się chwilę zastanawiała.Pewnie nie wiedziała,że będzie nowy uczeń.Dyrektor nic nie powiedział,ale z niego facet.

-No to niech pan wchodzi.-westchnęła i kazała mi wejść.Tak jak kazała tak zrobiłem z niechęcią.Nalepiej bym rzucił szkołę,ale świat tak mnie kocha,że nie pozwoli mi na to.

-Dzień dobry młodzieży!-kobieta przeszła obok mnie i ustała przy biurku.Skierowałem wzrok na klasę,która bacznie mnie obserwowała.-Pewnie ciekawi wasz nowy kolega,który zaraz się przedstawi.-zmierzyłem kobietę wzrokiem.Ona chce żebym umarł przez tych ludzi.

-Jestem Petter Black.-westchnąłem i ruszyłem w stronę Mike.

-To tyle?-któryś z uczniów spytał się mnie.

-Tak tyle.-syknąłem i zająłem miejsce koło Mike.

-Uuu.Co jest Pett?-chłopak oparł się na ręce.-Aż tak cię wkurzyli tym pytaniem?

-Oni,a może ktoś inny.-przechyliłem głowę na bok.-Co robisz dziś po lekcjach?

-Hmm...-Mike zaczął się zastanawiać.-Pewnie idę z Alison na randkę.-ciężko westchnął.-Ta dziewczyna nie daje mi spokoju.Ciągle się z nią spotykam i nie mam czasu dla siebie.

-To po co jesteście razem?-położyłem głowę na ławce.Potrzebuje snu,a spanie tylko 5 godzin to dla mnie za mało.Staje się już Chrisem,który ciągle śpi.

-Rzuciłem sobie wyzwanie,że ustatkuje się i zobaczę jak to jest być w związku na poważnie.-westchnął znowu.Aż tak ciąży mu bycie z kimś razem.-Ale chyba to nie dla mnie.Wróce do bycia singlem i będę miał dziewczyny na jedną noc.

-A ile jesteście razem,że tak postanowiłeś.-wczoraj gadał,że my będziemy podbijać świat łóżkowy i przekonywał mnie do tego,a dzisiaj ma już jedna laskę.

-Od wczorajszego wieczoru.-zaśmiałem się,a babka od matmy na mnie spojrzała.

-Panie Black!-uspokoiłem się i spojrzałem na nauczycielkę.-Co pana tak bawi,bo może my też chcielibyśmy wiedzieć?

-Te kwiatki na parapecie.Każdy jest innego koloru i to jest dziwne-uśmiechnąłem się głupio.Lepiej palnąć coś nienormalnego niż powiedzieć prawdę.

-Ehh...Niech pan się skupi na lekcjach,a nie jakiś tam kwiatek.-załamałem ją swoim tekstem.

-Dobrze.-pokiwałem głową.

Dalsze ciąg lekcji zleciał na naszej paplaninie.Tak było z 3 kolejnymi lekcjami,a później poszliśmy na lunch.Kierowałem się za Mikem,który wiedział co gdzie jest.Jak chłopacy mówili,że ludzie ustępują im miejsca to była prawda.Udaliśmy się do stołówki i podeszliśmy do kolejki.Ludzie się pytali Mike czy nie chce przejść do przodu,ale on wolał poczekać.Nie chcą pewnie żeby uważali ich za jakiś bogów z tej szkoły.

-Hejka Mike!-odwróciłem się i za nami stał blond włosy chłopak,który miał przerzuconą rękę w pasie tej rudej dziewczyny,o której rozmawialiśmy na dworzu.

-Cześć Connor.-z niechęcią Mike się z nim przywitał.To jest ta męska dziwką.-Nie idziesz do przodu?

-Nie.Chcialem zagadać do naszego kapitana.-Mike może i zachowuje się głupio to sporty to jego konik.-Wpadniesz jutro do nas imprezę ze swoją ekipą?

-Ja bym mógł,ale...-właśnie w tym momencie przerzucił przeze mnie ramię i musiałem się zgarbić.Jak ja uwielbiam być wysokim.-...nie wiem co na to moi znajomi.Pett idziesz?-zmarszczyłem brwi i spojrzałem na Mike.Ty serio chcesz żebym ja zdecydował.

-Jeszcze na żadnej imprezie tu nie byłem,ale nie wiem jak reszta.-zdjąłem z siebie rękę Mike i wyprostowałem się.Kurde mój kark!Musiał się na nim opierać.

-Jak będziesz wiedzieć to daj mi info.-chłopak chce żeby moi przyjaciele pojawili się na jego imprezie.Aż taki wielki szacunek do nich mają.

-Taa...-przejchałem ręką po karku i zauważyłem,że dziewczyna mi się przygląda.

-A kto to jest?Przecież nikogo niewerbujecie do swojej paczki.-szepnął do Mike.Tak cicho to powiedział,że wszystko słyszałem.

-Petter jest od samego początku naszej znajomości,czyli on od razu trafia do naszej paczki przyjaciół.-Mike zaczynał się już denerwować.

-Czyli ja też muszę się z tobą poznać.-skierowałem wzrok na dziewczynę,która wyciągała  do mnie rękę i kokietowała swoim wzrokiem.Nie gram już w tę sztuczki.-Kathrine Roberts jestem.-czekala jak wyciągnę rękę,ale jej się tylko przyglądałem.Czemu ona patrzy na mnie z porządaniem,a w cieniu jej zielonych oczu widzę ból.

-Pett?-Mike szturchnął mnie w ramię,a ja się otrząsnąłem.

-Petter Black.-podałem jej rękę.Dziewczyna miała zimną dłoń i spotkanie jej z moją ciepło łapą spowodował ciarki na jej ciele.

-A ja jestem Connor Ankins-z niechęcią podałem mu rękę.-Chcesz dołączyć do drużyny koszykówki?-to,że jestem wysoki nie znaczy,że chce grać.

-Sorki Connor,ale Pett nie gra już w koszykówkę.-zmierzyłem wzrokiem Mike.Stary ja mam język,ale masz rację.Lubie grać koszykówkę dla siebie,a nie dla kogoś i kiedyś miałem kontuzje.

-Czemu?Twój wz...-pustym wzrokiem spojrzałem na tego chłopaka.

-Mój wzrost jest mój,a gra w kosza nie jest najważniejsza.-prychnąłem i odebrałem swój lunch.-Ide do chłopaków.

-Czekaj!-zatrzymałem się i obróciłem głowę w jego strone-Później pogadamy Connor-blondyn pokiwał głową.-Dzięki Pett.-ciężko westchnął.

-Za co?-nadal czułem wzrok tej dziewczyny na swoich plecach,aż mnie swędzą.

-Za ratunek od tamtej 2.

-Nie ma za...

-Chłopaki!-jak zawsze głośny Zac nas zawołał.

Zakazane życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz