Rozdział 40

111 9 0
                                    

POV Petter

Zabawa na stoku była przednia,ale szybko minęła.Eh...Tak już jest gdy dane atrakcje są interesujące i oczekujesz ich,a później szybko ten czas mija i musisz wrócić do normalności.Narazie nie wracamy do naszego domu.Teraz przyszedł czas na resztę wypoczynku tutaj.

Właściwie mamy już niedzielę i szykuję moją miejscówkę w lesie.Chłopaki i Kate są na łyżwach,a ja powiedziałem im,że źle się czuje i przyjęli to.Teraz sam stroję to miejsce.

-Czemu nie poprosiłem kogoś o pomoc?-westchnąłem.-Obym się nie zabił.-wspiąłem się na drzewo i zawieszałem lampki.-Ciekawe czy przyjmie moje uczucia?-oraz moją ciężką pracę.

Gdy wszystko wystroiłem to postanowiłem sprawdzić gitarę.Musiałem ją dostroić,bo dawno nie była używana.Dobrze,że przed przyjazdem zakupiłem nowe struny i inne rzeczy.Siedziałem sobie na pieńku i obserwowałem widoki przede mną.Chwila spokoju daje ukojenie mojej zranionej duszy.Nie chce mieć kolejnych blizn na sercu,bo nie dam rady już żyć tutaj.

-Czas wracać.-wstałem i spakowałem gitarę do futerału.-Niech ten dzień będzie dla mnie udany.-ruszyłem z powrotem do domku

Nikogo przed nim nie było jak i w środku.Nadal się pewnie bawią na lodzie.Może do nich dołącze.Dawno nie śmigałem na łyżwach.Poszedłem do naszego pokoju.Odłożyłem gitarę do szafy oraz wyciągnąłem czarne dresy i czarną bluzę.Przy okazji sięgnąłem swoje łyżwy i ruszyłem do wyjścia z domu.Założyłem kurtkę i czapkę.Gotowy poszedłem w kierunku jeziora.

-Zatrzymajcie mnie idioci!-to głos Ricka.Ma bardzo donośny głos gdy jest zły.-Nie śmiejcie się ze mnie!

-Sorki Ricky,ale to zabawnie wygląda.-Zac jeździł jak zawodowy łyżwiarz.

-Zac zabije cię!-blondyn się śmiał,a Matt złapał go wraz z Mikem.

-Przyszedłeś?-spojrzałem w dół i na złamanym drzewie siedział Chris.

-Tak,a ty czemu tu siedzisz?-ukucnąłem obok niego.

-Ukrywam się przed nimi.-dobrą kryjówkę sobie znalazł Chris.Liście zasłaniały go.-Nie zmuszą mnie dzisiaj na wjazd na to niebezpieczne jezioro.-ostatnio wpadł w śnieg i był zły,że nikt go nie złapał.

-Nie zrażaj się na łyżwy.Tamta akcja to przeszłość i miło będziesz ją wspomniał.-wstałem.

-O czym ty mówisz?Zmarzłem przez was i mógłbym umrzeć.-zaśmiałem się.

-Za bardzo to przeżywasz.-chłopak pokręcił głową na moje słowa.-Do zobaczenia później.-wyszedłem za krzaków i wjechałem na lód.

-Petter!-podniosłem wzrok z lodu na Zaca.-Nareszcie przyszedł z nami pojeździć.

-Czujesz się już lepiej?-Kate podjechała do mnie.

-Tak.Gdzie chłopacy?-tamta 3 gdzieś mi zniknęła.

-Mike i Matt poszli odprowadzić Ricky'ego do domu,a Chris uciekł mi.Szukam go.-sorki Zac,ale Moim chce powiedzieć w samotności.-Robimy zawody kto szybciej dojedzie do tej gałęzi?

-Nie.Chce się zrelaksować Zac,a nie jakieś zawody wymyślasz.-z nim jak z dzieckiem.

-No weź Pett.-zrobił proszące oczka,a ja pokręciłem głową.-Kate pomóż?-pociągnął dziewczynę bliżej siebie,a ja mierzyłem ich obu wzrokiem.

-Zgódź się Pett.-nie lub mi tego dziewczyno.-Ładnie proszę.

-Okej.-zakryłem usta ręką,bo zawstydziłem się.

-Jest!Udało nam się dziewczyno!-Zac przytulił rudowłosą.-Będziemy się ściągać!-puścił ją i pojechał na miejsce startu.

-Czyżbyś się zawstydził?-dziewczyna zaczęła mi się przyglądać,a ja odwróciłem wzrok.

Zakazane życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz