Rozdział 41

103 9 0
                                    

POV Petter

Minęły dokładnie 2 tygodnie od wyjazdu oraz od mojego wyznania.Jesteśmy już w domu jak i w szkole.Powrót do tej męczarni był ciężki,bo nikomu się nie chce wracać.Jeszcze muszę się skonsultować z moją rodzicielką.Boję się tego dnia.Znowu może mnie złamać,a jestem chyba słaby przy niej.Nie myśl o negatywach Pett tylko o pozytywach.Jesteś w związku z dziewczyną.Nie byle jaką,a Kate.Rudym skarbem o zielonych 2 szmaragdach.

-Pett!-leżałem w łóżku,a w nim znalazł się Cody.-Chodźmy do sklepu!

-Po co?-westchnąłem.Jestem zmęczony po wczorajszym treningu,a muszę się jeszcze pouczyć do sprawdzianów.Niedługo zbliżają się egzaminy jak i zakończenie szkoły średniej.

-Chce to!-pokazał mi jakąś zabawkę w telefonie.-To jest kolejna figurka.

-Nie możesz iść z Elizabeth lub Emily?-znowu gryzdałem w zeszycie.Zaczynam wracać do starych nawyków.

-Mama sprząta,a Emily jest u przyjaciółki.-burknął smutny.-Ładnie proszę.-zrobił te swoje oczka słodziaka.

-Przestań.-przejechałem ręką po włosach.-Pójdę z tobą,ale przestań.

-Tak!-przytulił mnie i zeskoczył z łóżka.-Wstawaj!

-Wstaje,wstaje.-niechętnie zdjąłem nogi z łóżka i wstałem.Założyłem jeszcze bluzę i wyszedłem z pokoju.

Zszedłem na dół.Elizabeth była w trybie sprzątania i wszyscy w tym momencie jej przeszkadzali.Cody wiązał buty.Ten dzieciak jest bardzo samodzielny w niektórych sytuacjach.

-Pett ubieraj się!-nawet mi rozkazuje.Kto tu jest starszy?-Szybko!

-Spokojnie brzdącu.Nikt nie ukradnie cię tej zabawki.-pokręciłem głową.Wyciągnąłem z szafki czarne trampki i ubrałem jeszcze kurtkę oraz czapkę.

-Gotowy?-młody zaczął mnie wypychać.W ostatniej chwili chwyciłem kluczyki do samochodu.

-Co ci tak spieszno?-zamknąłem drzwi i zbiegłem ze schodów.

-A panowie to gdzie się wybierają?-z garażu wyszedł ojciec.Pewnie wrócił z pracy.Miał parę spraw do załatwienia.

-Jedziemy po zabawkę.-poczochrałem Cody'ego po kręconych loczkach.

-To ta z tej serii?-mały pokiwał głową,ale jestem w nie temacie.-Może pojedziemy w 3?Synowie z ojcem.-zagryzłem policzek.Nigdy nie byłem z nim na żadnych wypadach,a teraz sam proponuje.Może robi to dla małego.

-Tak!Tata jedzie z nami.-mały znalazł się w jego ramionach.

-A ty co na to?-ojciec spojrzał na mnie wzrok.

-Okej.-przejechałem ręką po karku.-Jedziemy twoim?

-Tak.-wróciłem do domu odnieść kluczyki od swojego samochodu i wróciłem do nich.

Siedzieli już w samochodzie.Usiadłem na miejscu pasażera obok ojca.Cody zaczął mu opowiadać różne historie z przedszkola,a ja skupiałem się na widoki za szybą.Nie mam tak dobrych relacji z rodzicami tak jak Cody i Emily.Te stracone lata robią swoje.

Zajechaliśmy pod galerię handlową.Ludzie wchodzili i wychodzili z niej.Byliśmy na podziemnym parkingu i musieliśmy udać się do wejścia.Cody ciągnął ojca,a ja szedłem za nimi ze spuszczoną głową.Nie powinno mnie tu być.Mogłem się nie zgadzać na to wszystko.

-Poczekaj Cody!Nie jesteś tu sam.-zbliżałem się do nich.-Jeśli będziesz się tak zachowywał to nici z zabawki.-trzeba mieć stabilną rękę do dzieci.

-Przepraszam.-mały miał spuszczoną głowę.

-A ty może Pett nie będziesz szedł z tyłu,bo nie chce ciebie zgubić.Wiem,że nie jesteś małym dzieckiem,ale martwię się.-pokiwałem głową.-To idziemy po tą zabawkę?

Zakazane życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz