POV Petter
Gdy głos speakera zaczął ogłaszać,że zawodnicy zaraz będą wchodzić na boisko to się trochę ożywiłem.Tak to były tylko same nudy i paplanina chłopaków.Teraz zacznie się prawdziwe widowisko.
-Panie i panowie przywitajmy nasze wspaniałe wilki!-na parkiet wbiegło 5 chłopaków w tym Mike oraz Connor.
-Au-woof!-każdy na trybunach zawył,a ja pokręciłem głową.Nie znam tradycji tej szkoły,ale to jest zabawne.
-Z czego rżysz Pett?-Chris zmarszczył brwi.
-Wy tak serio zawyliście?-pokiwał głową.-Dziwne tradycje ma ta szkoła.-oparłem się o krzesełko.
-Głupie,ale każdy je robi.-Matt westchnął.
-Patrzcie Mike do nas macha!-serio machał do nas,a Zac odmachiwał jak głupi.
-Teraz wiadomo gdzie ma przylecieć,bo ja stąd wyjdę jako ostatni.-Ricky westchnął.-Kto zostaje ze mną?-brunet skierował wzrok na nas.
-I tak prędko nie wyjdziemy,bo każdy będzie zafascynowany meczem i nie przepuszczą nas więc siedźmy tu do końca.-pokiwaliśmy głowami na słowa Matta.
Ucichliśmy się i każdy skupił się na meczu.Dowiedziałem się,że to najcięższy rywal wilków.Teraz jest to sparing,ale w rozgrywkach mogą znaleźć się w finale i to też będzie zacięta gra.Wnioskując po umiejętnościach obu drużyn każda ma szanse wygrać.Siedziałem skupiony na grze chłopaków,że sam myślałem jakby to rozegrać.Ten widok znów pobudza mnie do gry,ale ja już skończyłem koszykówką.Czy jestem pewien na 100%?Nie wiem.Wyłączyłem się na chwile,bo zostały ostatnie minuty i traciliśmy punkty.Tylko rzut za 3 punkty da nam wygrane.
-Dajesz Mike!-każdy krzyknął,bo wszyscy wiedzą,że na nim stoi wygrana.Rola kapitana jest ciężka,ale on to dobrze przyjął.Chłopaki mówili o nim dobrze.
-Może wstaniemy?-chłopaki spojrzeli na mnie.-Tak ich dopingujemy bardziej?
-Okej.-chłopaki wstali i zaczęli krzyczeć razem ze mną.Ludzie obok nas mieli mieszane miny,ale po kolei wstawali i zaczęli im również dopingować.
Dzięki naszej pomocy drużyna wygrała.Podanie Connora do Mike przyniosło naszej drużynie 3 punkty.Chłopaki na parkiecie podrzucali Mikem,a trybuny szalały.Zmęczony kibicowaniem usiadłem na krzesełku.
-Ej Pett!-podniosłem wzrok na szczęśliwego Matta.-Wstawaj to nie koniec!
-Dla mnie już tak!-było na tyle głośno,że musieliśmy krzyczeć.
-Oj no weź!-Matt chwycił mnie pod ramie i pociągnął żebym wstał.
-Nie wierze w ciebie Matt.-pokręciłem głową i wstałem.
Zaczęliśmy skakać z wygranej naszego przyjaciela i mimo,że ostatni mieliśmy zejść z trybun to pełen energii Zac i Matt zmusili nas do pójścia do Mike.Ludzie nas przepuszczali,a ja czułem się jak ciągnące dziecko,które jest zabierane z placu zabaw.Znaleźliśmy się wśród tłumu ludzi,którzy gratulowali chłopakom wygranej.Na imprezie będzie tak samo.Wśród tych ludzi zauważyłem rudowłosą,która gratulowała Connorowi.Zacisnałęm pięści i pokręciłem głową.Czy ja jestem zazdrosny o nią?
-Chłopaki!-w naszą stronę biegł wesoły Mike.
-Mike!-Zac wskoczył na niego jak dziewczyna.-Wygrały nasze wilki!
-Tak!-chłopacy znaleźli się koło nas.-Widzieliście to!?
-Tak,Mike.Gratuluje ci stary.-Matt poklepał go po plecach.
-Zrobimy taniec zwycięstwa?-spojrzeliśmy na Zaca.-No co?Zawsze robiliśmy jak komuś się coś udało.
-Okej.-zarzuciliśmy ręce na swoje plecy i zaczęliśmy skakać.Na twarzach moich przyjaciół widniały wielkie banany i sam odczuwałem radość.
CZYTASZ
Zakazane życie
Fiksi RemajaTo pierwsza część o przyjciołach,którzy szukają swoich dróg w życiu dorastania. Historia opowiada o Petterze Blacku,który wraca do Los Angeles na stare śmieci.To miasto dobrze zna jak i ludzi tam,czyli swoich 5 wspaniałych przyjaciół. Petter przeżył...