11

2.4K 100 2
                                    

Ariel

Po wizycie doktor Yun do pokoju wszedł Xiao. Uśmiechnął się do mnie lekko i przysiadł na brzegu łóżka, na którym leżałam. Położył dłoń na moim udzie i spuścił wzrok.

- Przepraszam za wszystko, chagi. Doktor powiedziała mi, że prawdopodobnie krwawiłaś ze stresu. To moja wina.

Nie zamierzałam się z nim nie zgadzać. Jasnym było, że stan mojego zdrowia wynikał z zachowania Xiao wobec mnie. Nie rozumiałam jednak, dlaczego wczoraj potrafił być dla mnie potworem, a dzisiaj zachowywał się tak, jakby zamienił się miejscami z kimś zupełnie innym. Jakimś człowiekiem o dobrym sercu, dla którego liczyło się coś więcej niż władza i szacunek innych osób. 

- Muszę odpoczywać. Mam nadzieję, że nie zepsuje to twoich planów.

- Jakich planów? - spytał, marszcząc brwi.

- Nie będę spełniać się w roli twojej seksualnej zabawki. Nie mam na to siły.

Xiao wstał. Podszedł do ściany i uderzył w nią pięścią całą swoją siłą. Zauważyłam, że w miejscu, w którym pięść mężczyzny spotkała się ze ścianą, utworzyło się wgłębienie. Poczułam strach i momentalnie zrobiło mi się gorąco. Xiao jednak oparł czoło o ścianę i wziął kilka głębokich oddechów. Uspokoiwszy się, wrócił do mnie. Tym razem jednak nie usiadł na łóżku. Przysunął sobie fotel, na którym wcześniej siedziała doktor Yun. Usiadł na nim przy łóżku. Gdy już chciał wyciągnąć w moją stronę rękę, abym ją złapała, nagle zmienił zdanie. Cofnął ją, a ja zmrużyłam oczy. 

- Mówiłem ci, że gwałt był błędem. Nie chciałem cię skrzywdzić, ale nie masz pojęcia, jak ważna jest dla mnie rola, którą pełnię w podziemiu. Gdybym zniszczył swój honor, rodzice nie wybaczyliby mi tego. Wiem, że nie rozumiesz, dlaczego to dla mnie takie ważne, ale Król był w naszej rodzinie od pokoleń. Przede mną był nim mój ojciec, a jeszcze wcześniej dziadek. Nie mam rodzeństwa, więc jestem jedynym Królem i tak musi pozostać. Jako, że nigdy nie będę miał syna, nie wiem jeszcze, co stanie się po mojej śmierci, ale nie planuję krótkiego życia. W przyszłości chciałbym adoptować dzieci, ale nie chcę robić tego sam. Potrzebuję kobiety, która zrozumie mnie, być może pokocha i postanowi spróbować wychowywać ze mną dzieciaki. 

Nie wiedziałam, po co mi to mówił. Wcale nie musiał się przede mną spowiadać. Byłam jego więźniem, a on moim oprawcą. 

- Chcę być lepszym człowiekiem, ale nie potrafię sobie pomóc, Arielko. Jestem złem wcielonym i mam tego pełną świadomość. Wiem, że cię skrzywdziłem, ale pozwól mi to naprawić. 

- W takim razie pozwól mi wrócić do domu.

Xiao westchnął ciężko. Odchylił głowę do tyłu. Spojrzałam na jego jabłko Adama i przełknęłam ślinę. Gdyby nie paskudny charakter mężczyzny, miałby w sobie wszystko, czego pożądała kobieta. Był przystojny i tajemniczy. Jego wzrok potrafił zniewolić człowieka jak ofiarę. Na pewno zwróciłabym uwagę na Xiao, gdybym pewnego dnia zobaczyła go na ulicy, ale w obecnej sytuacji postrzegałam go jako kogoś, kto odebrał mi to, co najważniejsze. 

- Po śniadaniu zadzwonimy do twoich rodziców. Wtedy więcej zrozumiesz. 

Nie pojmowałam, dlaczego to powiedział. Co niby miałam zrozumieć? Czyżby rodzice mieli przede mną jakieś tajemnice? 

Xiao bez słowa wstał i pomógł mi się ubrać. Nie walczyłam z nim, gdy założył mi majtki, stanik, legginsy i koszulkę z krótkim rękawem. Nie podobało mi się to, że gdy zostałam ubrana, wziął mnie na ręce i zniósł na dół. Czułam się niezręcznie, gdy nasze ciała były tak blisko siebie. Po tym, co zdarzyło się wczoraj, wciąż bolało mnie między nogami. 

Sinner's HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz