48

1.1K 57 4
                                    

Ariel

- Nie musi tego robić. 

- Ależ musi - zaprotestował Xiao, który wszedł w rolę Króla. - Vien, na kolana przed królową. Już. 

Chłopak, który porwał mnie dla Xiao, podszedł do mnie ze zwieszoną głową i padł na kolana, oddając mi pokłon. Położył dłonie płasko na podłodze i oparł czoło o dywan. Gdyby Xiao znajdował się w takiej pozycji, zapewne spodobałoby mi się to, ale gdy Vien to robił, czułam się nieswojo.

- Przepraszam, królowo. Wybacz mi za to, że cię uprowadziłem. 

To nie były szczere przeprosiny. Vien nie był głupi, ale ja również taka nie byłam. Vien był tylko pionkiem Xiao. Trafiłabym w jego ręce w taki, czy inny sposób. Od pierwszej chwili mojego przybycia do Korei byłam na celowniku. Xiao początkowo chciał mnie mieć dlatego, żeby odegrać się na mojej mamie za to, że zgwałciła chłopaka przed laty, ale potem to się zmieniło. Dlatego uważałam za bezsensowne to, że Vien oddawał mi pokłony, choć postanowiłam zaufać Xiao i nie upierałam się, żeby chłopak tego nie robił. 

- Wstań, Vien. 

Koreańczyk wstał, ale wciąż nie podniósł na mnie wzroku. Ręce miał splecione za plecami. 

Podeszłam do Viena. Położyłam dłoń na jego ramieniu. Xiao zmarszczył brwi, nie rozumiejąc, do czego dążyłam, ale wiedziałam, że z tej sytuacji było tylko jedno wyjście.

- Wybaczam ci.

Vien w końcu spojrzał mi w oczy. Myślałam, że zobaczę w nich pogardę i nienawiść, ale Vienowi naprawdę zależało na tym, żebym mu wybaczyła. Może faktycznie czuł wyrzuty sumienia. Nie wiedziałam, ile kobiet uwiódł w czasie swojej kariery, ale może jego również dopadł mrok i próbował się z niego uwolnić. 

- Ariel...

- Nazywaj ją królową!

Krzyk Xiao rozniósł się po całym gabinecie. Vien zwiesił głowę i zadrżał. 

- Przepraszam. Królowo, wcale nie musisz mi wybaczać. Nie zasłużyłem na to.

- Może nie zasłużyłeś, ale nie chcę żyć z nienawiścią do ciebie. Gdybyś zobaczył mnie na ulicy, na pewno nie podszedłbyś do mnie, prawda? Zagadałeś mnie tylko dlatego, że jestem z innego kraju? Chciałeś mnie, bo nadawałam się na potencjalną niewolnicę? 

Vien skinął głową.

- Tak, królowo. Choć nie da się ukryć, że jesteś śliczna. Gdybym gustował w obcokrajowcach, zdecydowanie zwróciłbym na ciebie uwagę. 

Uśmiechnęłam się, kiwając głową z wdzięcznością. 

- Dziękuję, Vien. To miłe, co mówisz. Jak Xiao już wspomniał, w klubie nigdy więcej nie dojdzie do porwania kobiety. Ten proceder się zakończył. 

- Nie mogę stracić pracy - wyszeptał błagalnie Vien, którego głos niebezpiecznie zadrżał. - Nie mogę...

- Zostaniesz w robocie - rzekł surowym głosem Xiao, który przywołał do siebie Viena gestem ręki. Vien podszedł do swojego szefa jak na skazanie. Padł przed nim na kolana, gdy Xiao wykonał odpowiedni gest. Vien wyglądał w tej chwili jak prawdziwy niewolnik swojego pana, ale dla mojego chłopaka był to po prostu pokaz władzy. Xiao potrafił przemienić się z czułego kochanka w złego pana w jednej chwili. Było co podziwiać, gdy siedział tak rozparty na krześle, niczym na swoim tronie. Moje życzenie, aby wpełznąć pod jego biurko było coraz silniejsze. 

- Szefie, jeśli nie chcesz mnie więcej widzieć...

- Zamknij się już, chłopaku - cmoknął z niezadowoleniem Xiao, w którego głosie nie wyczuwałam już takiej wrogości, jak wcześniej. - Nie stracisz pracy. Wiem, że musisz wyżywić rodzinę. Nie jestem takim skurwielem, który byłby zdolny do zwolnienia lojalnego pracownika. Wiem, że to nie twoja wina, że porwałeś Ariel, ale musisz zrozumieć, jakie jest twoje miejsce w klubowej hierarchii. Jesteś pod nami i zawsze tak będzie. 

Sinner's HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz