43

1.3K 69 2
                                    

Xiao

Mimo, że zaproponowałem Ariel, abyśmy najpierw odebrali Hyuna ze szpitala, dziewczyna odparła, że wolała wpierw odwiedzić moją mamę. Doceniałem to, co dla mnie robiła. Ariel zdawała sobie sprawę, jakie to wszystko miało być dla mnie trudne. Nigdy nie wyobrażałem sobie sytuacji, w której będę musiał stanąć przed swoją matką i wyznać, że zabiłem ojca. 

Ariel przez całą drogę do mojego rodzinnego domu trzymała mi dłoń na udzie. Po zabawie byłem wymęczony, ale zaspokojony. Mogłem śmiało przyznać, że nigdy nie czułem się lepiej. Wszystko zdawało się być w jak najlepszym porządku. Stopniowo odzyskiwałem spokój, którego tak bardzo potrzebowałem. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko śmierci państwa Donnovan, ale tym aspektem miałem zamiar zająć się później. 

- Jeśli zechcesz, zaczekam w samochodzie. Może wolałbyś być z mamą sam na sam.

Przyciągnąłem dłoń Ariel do ust. Złożyłem na jej wierzchu pocałunek. 

- Nie ma mowy. Pójdziesz tam ze mną. Chcę mieć cię obok siebie. 

Przez cały czas wpatrywałem się w drogę, ale nie darowałbym sobie, gdybym nie zerknął na Ariel. Na jej twarzy wykwitł dorodny rumieniec. Ucieszyłem się, że była szczęśliwa. 

- Nie żałujesz tego, że mnie zdominowałaś? 

Ariel spiekła buraka. Miała tak rozkosznie czerwone policzki, że nie mogłem powstrzymać śmiechu. Nie wierzyłem w to, jaka moja kobieta była wspaniała. Zakochałem się w niej w ciągu kilku dni, ale już wiedziałem, że to miała być miłość na całe życie.

- Było dobrze.

- Tylko dobrze? - spytałem, fukając jak obrażone dziecko. - Nie podobało ci się to, jak trzymałaś mnie na smyczy?

- Och, to mi się najbardziej podobało! - odrzekła entuzjastycznie, podśmiechując się pod nosem. - Muszę częściej zakładać ci obrożę. Wyglądasz w niej uroczo.

Rozdymałem nozdrza, udając wielce oburzonego. Żaden facet chyba nie chciał słyszeć, że wyglądał uroczo, choć jeśli chodziło o mnie, nie miałem nic przeciwko temu. Musiałem jednak trochę podroczyć się z Ariel, żeby nie wyszło na to, że byłem jakimś fajtłapą, który pozwolił kobiecie owinąć się wokół palca. Nie miałem nic przeciwko pozycji oddanego sługi mojej pani, jednak musiałem na spokojnie przywyknąć do nowej roli. Z Króla zostałem zdegradowany do niewolnika, jednak pasowała mi taka zmiana. Ktoś mógłby powiedzieć, że powinienem się wstydzić, jednak nic nie dawało mi większej wolności i motywacji, jak możliwość klęczenia u stóp mojej królowej. Związki oparte na BDSM były piękne. Już teraz rozumiałem, dlaczego Alec tak rozpaczliwie poszukiwał partnerki, której będzie całować buty na powitanie każdego dnia.

- Dla ciebie mogę nosić obrożę przez cały czas, chagi.

Ariel znowu się uśmiechnęła. Jej uśmiech był jak miód na moje pieprzone serce.

Wciąż nie mogłem wyrzucić z głowy obrazu Ariel jako dominy. Moja kobieta dumnie podniosła się po uprowadzeniu przez mojego ojca. Nie poddała się, choć miała prawo tak zrobić. Ariel Donnovan była jednak silna i byłem dumny, mogąc nazywać ją swoją dziewczyną. Domyślałem się, że tata przewracał się w grobie, który dla niego wykopałem. Jego plan torturowania Ariel się nie powiódł. Ten cholerny skurczybyk nie zdążył zapłodnić mojej dziewczyny, choć takie miał plany. Nienawidziłem go za to z całego serca. Nie wiedziałem, co człowiek musiał mieć w głowie, aby z chęci zemsty na matce Ariel zrobić dziecko niewinnej dziewczynie.

Bolało mnie to, że ojciec moletował Ariel. Dotykał jej, choć nie miał prawa położyć na niej dłoni. Żałowałem, że trochę dłużej nie torturowałem ojca, ale znałem siebie. Wiedziałem, że po jakimś czasie, gdy emocje opadną, nie darowałbym sobie takiego zachowania. 

Sinner's HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz