53

1K 54 9
                                    

Ariel

Padłam na kolana na trawę. Oparłam czoło o ziemię i zaniosłam się okrutnym płaczem. Niebo poczuło mój ból, gdyż zaczął padać deszcz. Peter, który wyszedł ze mną z domu rodziców, wziął mnie na ręce. Nie walczyłam z nim. Chciałam poczuć czyjąś bliskość. To była najgorsza chwila mojego życia. Mimo, że starałam się pozostać pewna siebie, kiedy wyszłam z domu, moja siła zniknęła. 

Peter wsadził mnie na tylne siedzenie mustanga. Mężczyzna usiadł obok mnie i zablokował zamki, abym nie wyszła z pojazdu. Skuliłam się i płakałam tak głośno, że mojego ochroniarza na pewno bolały uszy. Nie zdziwiłabym się, gdyby zostawił mnie tutaj samą. Jego praca nie obejmowała niańczenia mnie. Xiao zapewne zapłacił mu tylko za to, aby mnie przypilnował, jednak nie musiał mnie pocieszać. To nie należało do jego obowiązków. 

- Jesteś bardzo dzielna. 

Otarłam łzy rękawem długiej koszulki. Przeniosłam wzrok na Petera, który patrzył na mnie ze smutkiem. 

- Ma pan rodzinę? 

- Mam żonę i dwójkę dzieci. 

Uśmiechnęłam się. Przynajmniej miał dla kogo żyć. 

- Jest pan szczęśliwy? 

Mężczyzna zmarszczył brwi. Zapewne żaden zleceniobiorca nigdy nie pytał go o tak trywialne rzeczy, ale chciałam porozmawiać z nim o czymś, aby odciągnąć mnie od mojej prywatnej tragedii.

- Tak. Codziennie wracam do domu i wiem, że są tam ludzie, którzy na mnie czekają. Nie zawsze miałem takie szczęście. Kiedy miałem osiem lat, trafiłem do domu dziecka. Moi rodzice pili. Nie było dnia, w którym mnie nie bili. Krzyczałem i płakałem, jednak sąsiedzi pozostawali głusi. Dopiero gdy mama trzasnęła moją głową o ścianę z taką siłą, że niemal wypłynął mi mózg, sąsiad zadzwonił po pogotowie opiekuńcze. Zabrali mnie do domu dziecka. Nie było łatwo, ale wiedziałem, że nie mogę się poddać. 

Byłam w szoku. Każdy człowiek miał jakąś historię. Nie zawsze były to pozytywne opowieści. Peter na pierwszy rzut oka wyglądał na spokojnego mężczyznę, który został wychowany w bogatej rodzinie, ale okazało się, że nie miałam racji. Nie od dziś wiedziałam, że nie należało oceniać ludzi po pozorach, jednak jako ludzie, podświadomie to robiliśmy. 

- Przykro mi. Choć cieszę się, że ułożyło się panu życie.

- Ariel, jeśli chcesz porozmawiać o tym, co się stało...

Pokręciłam przecząco głową. Gula podeszła mi do gardła. Mimo, że chciałam wypłakać się na ramieniu Petera, to nie mogłam sobie pozwolić na to, aby uważał mnie za biedną, zniszczoną psychicznie dziewczynkę. Nie zawsze taka byłam. Stopniowo nabierałam siły przy boku Xiao, jednak każdy człowiek miał w życiu chwile, w których czuł, że nie ma sił już dłużej walczyć. Dla mnie takim momentem był dzisiejszy dzień. 

Poczułam ulgę, gdy wyszłam z rodzinnego domu. Ufałam, że Xiao zajmie się moimi rodzicami. Po tym, co mi powiedzieli, byłam już pewna, że nie mogłam co liczyć na ich przychylność. Dla rodziców stanowiłam problem. Nie kochali mnie. Traktowali mnie jak marionetkę, ale to był koniec ich rządów. Miałam nadzieję, że pod koniec życia zrozumieli, że nie wychowali bezradnej laleczki. Byłam gotowa o siebie walczyć. Tak samo, jak o swoje życie zawalczył Peter.

- Xiao to dobry chłopak. 

Zaśmiałam się pod nosem, słysząc urocze słowa Petera. 

- Naprawdę pan tak uważa? 

Pokiwał głową. Spojrzał w stronę mojego domu, w którym właśnie dochodziło do rzezi. 

- Znam go od wielu lat. Widziałem go w złych chwilach, jednak zawsze widziałem w nim światło. Kiedy jest z tobą, zachowuje się inaczej. Jest lepszy.

Sinner's HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz