Ludzie (wartość sentymentalna)

111 10 14
                                    

"Jesteś moja- Czy tego chcesz, czy nie. Mogę z tobą robić co tylko zechcę..."

Okej, no ale bądźmy ze sobą szczerzy, to nie tak działa. Niech wszystkie zafascynowane takimi samcami Alfa laski, którym nie przeszkadza przedmiotowe traktowanie ludzi zauważą, że to jest strasznie toksyczne. Czy serio chciałybyście być zgw@łcone przez obcego typa, który stalkuje was dzień i noc, jest Bed bojem i okazuje się być szefem włoskiej mafii? 

Muszę przyznać dziewczyny, to trochę chore. I bynajmniej obawiam się, że nie da się tego wyleczyć. Ja rozumiem, mogą jarać was takie typy charakterów, serio to jest jeszcze zrozumiałe. Ale żeby marzyć o tym, by być traktowanym jak rzecz? Nie, dziękuję.

Ale może zagłębimy się w temat. Przypadek ten, w którym szef/boss mafii (non stop warczący gardłowo) zakochuje się w pięknej niewinnej Hope Smith i porywa ją i wykorzystuje fizycznie jest ewidentnie zbyt i nadnaturalnie częsty. No, szczerze, czy serio byście tego chciały? W rzeczywistości przechodziłybyście istne piekło, dlaczego w powieściach jest to więc tak romantyzowane? 

Romansy mafijne mogą być spoko. Przyznam, że mi ich tragizm wydaje się być odrobinę komiczny, jednak mamy różne gusta i ja to rozumiem. Ale kiedy dochodzi do jednostronnego stosunku nie podoba mi się to tak, szczególnie, jeśli główna bohaterka później się w nim zakocha. Jeśli już koniecznie chcecie napisać tego typu już odrobinę oklepaną książkę, proszę wybierzcie chociaż jedną ścieżkę, którą chcecie kontynuować:

-Albo w waszej książce pójdziecie rzeczywiście w porwanie i gw@łt to prosiłabym przy tym pozostać i nie rozpisywać się nad romantyzmem tej sytuacji, bo naprawdę, tu tego nie ma. Opiszcie w fabule ból i przerażenie, a nie rozkosz, proszę. 

-Jeżeli wybierzecie rzeczywiście romantyczną ścieżkę, to opiszcie tu wpierw starania tego mafiozy, by dziewczyna się w nim zakochała, nie porywajcie jej, tylko dopiero później wprowadźcie w świat mafii, który bohaterka poznaje za zgodą zarówno swoją jak i jego.

Naprawdę, nie ważne w którą stronę pójdziecie, może być to dobry materiał na prawdziwą książkę. Nawet dla mnie, dla której ten gatunek stał się już odrobinę zbyt oklepany. 


Mary Sue- Czyli mini poradnik jak uniknąć porażkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz