Gdy schodziliśmy po schodach słyszałem gwar na dole. Głos mojego ojca i mojej matki odbijał się echem po prawie pustym mieszkaniu. Prawie, ponieważ słuzba krzątała się co jakis czas z kuchni do jadalni i na odwrót.
- Nigdy nie było tutaj tak głośno - odwracam sie po tych słowach do Emily, a ona pociesza mnie tylko słabym uśmiechem.
Strach w jej oczach podpowiada mi, że nie tylko stresuje się całą sytuacją, a słowa jej ojca odeszły w cień, a miłe wrażenie po opisie mojego młodszego ojca zostanie zatarte tym co ujrzy teraz, zaraz, za moment.
- Popraw włosy, słyszę, że schodzą do nas - głos mojej matki był łagodny i miły. Mozna by rzec, że ciapły.
Wchodząc do jadalnii ujrzałem mojego ojca w delikatnym pół uśmiechu trzymającego Narcyzę pod rękę.
- Co jest kurwa - wyszeptałem ze zdziwieniem w głosie.
Moi rodzice zdawali się nie słyszeć tych słow, tylko powoli podeszli do mnie i wręczyli mi prezent zapakowany w kolorowe pudełko z kokardką.
- Dobra, to jest sen czy koszmar - powiedziałem na głos, a Narcyza tylko usmiechnęła się delikatnie.
- Odbyliśmy powazną rozmowę o tobie i stwierdziliśmy, że żle cie traktowaliśmy - powiedział powoli Lucjusz. - To ja żle cie traktowałem, a po ostatnich wydarzeniach zrozumiałem wszystko.
- Wszystko, czyli? - Zapytała Emily, przerywajac swoje milczenie.
- Na pewno zdajesz sobie sprawę z tego, że ja źle trakowałem Dracona, że nie dawałem mu odpowiedniego przykładu i dotarło to do mnie podczas ostatniego dnia Draco, podczas tego incydentu, tego co On - mój ojciec miał łzy w oczach, a ja czekałem na dalszy rozwój sytuacji, ale sie przeliczyłem.
Mężczyzna tylko odszedł w kierunku stału i zachęcił gestem dłoni, zebysmy usiedli.
Emily spojrzała na mnie ze zdziwieniem, a ja byłem zmieszany całą sytuajcą i zajściem w tym pokoju. Byłem prawie pewny, że już nic mnie nie zaskoczy po tym jak zostałem torturowny, ale nie spodziewałem się przemiany Lucjusza w te święta.
*****Emily*****
Siedziałam przy czarnym długim stole jadalnym, pokrytym białym obrusem i jadłam posiłek w milczeniu z rodicami blondyna. Po minie chłopaka wnioskowałam, że sam był zbity z trou po wyrazeniu skruchy przez jego ojca i prezencie, który dostał pierwszy raz w święta.
Pudełko leżało na krześle obok nadal nie odpakowane, a wzrok Draco nie padł tam nawet na moment.
- No więc, Emily, tak? - Głos matki chłopaka był miękki i delikatny. Spokojny.
- Tak - odparłam i spojrzałam na kobietę.
- Draco w sumie nie mówił nam o tobie za dużo, podejrzewam, że nie chciał po prostu dzielić się z nami swoimi prywatnymi rzeczami, ale mam nadzieję, że może ty zechcesz opowiedzieć o sobie cos więcej - po tych słowach Narcyza usmiechneła się.
- Coś wiecej? Na przykład co takiego - odparłam i włozyłam kawałek kurczaka do ust.
- Może jak ci idzie nauka, do jakiego domu zostałaś przydzielona, jak u twich rodziców, bo prawde mówiący Lucjusz i twój ojciec kiedys za czasów...
- Przyjaźnili się - nie dałam skończyć kobiecie jej zdania. - Wiem, rodzice mi to powiedzieli, jak Draco był u mnie.
Odparłam, a na jej ustach pojawił się delikatny usmiech.
- Czyli Lie, mówił cos o mnie? - Zapytał z entyzjazmem Lucjusz.
- Tak, mówił, że się przyjaźniliście w Hogwarcie - odparl ozieble Draco.
- A może wspomniał coś o odnowieniu znajomości, albo mozę twoja matka, Evelyn, coś mówiła? - Zapytała matka Draco z usmiechem na ustach.
Wyglądało na to, że sami bardzo chcieli odnowić starą przyjźń, ale z jakiś powodów nie chcieli jako pierwsi wyjść z inicjatywą.
- Nie - odparł blondyn. - Nie wspomnieli nic o odnowieniu waszych kontaktów.
Po tych słowach blondyn wytarł usta serwetką, wstał, dsunął krzesło i wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie w nim samą z jego rodziacmi. Ich spojrzenie utkwiło za ścianą, za którą jeszcze chwilę temu skręcił Draco.
CZYTASZ
W imię miłości /Draco Malfoy
Fanfiction- Dobra, to teraz ja kręcę butelką - powiedział ze śmiechem Blaise. Czarnoskóry chłopak złożył dłonie w pięści i z zamkniętymi oczami błagał o coś uśmiechając się. Butelka zatrzymała się na mnie i wszystkie pary oczu w okręgu spojrzały się w moją...