Rozdział 72

1.3K 58 21
                                    

                   *****Draco*****

   Patrzyłem się na ojca jak nakłada sobie jedzenie i zastanawiałem się, jak mam zacząć rozmowę, czy zwrócić się od razu do matki czy jednak to jemu zadać pytanie.
   - Jak tam w szkole Draco? - Zapytała moja mama z uśmiechem na ustach.
   Jako jedyna interesowała się moimi uczuciami. Starała się mnie zrozumieć i stawała po mojej stronie.
   - Dobrze - odparłem, ponieważ wiedziałem, że takiej odpowiedzi spodziewał się mój ojciec.
   Narcyza tylko spojrzała na mnie z uśmiechem i pogładziła moją rękę.
   - Ojcze, matko - zacząłem.
   Wiedziałem, że matka swoim gestem okazała mi wsparcie i to, że pomoże mi z tym co chce przekazać ojcu.
   - Tak Draconie ? - Zapytał Lucjusz z wyrazem twarzy na tyle obojętnym na ile go wyćwiczył.
   - Mam do was pytanie - zacząłem niepewnie. - Ponieważ mam dziewczynę, czy mógłbym jechał jutro do niej na święta, a ona na następny dzień do nas ?
   Oczy mamy zaszkliły się, a jej uśmiech wyrażał prawdziwe szczęście. Cieszyła się moim szczęściem i wiedziałem, że gdyby decyzja należała do niej to na pewno by się zgodziła.
   - Nikt miał cię nie rozpraszać - zaczął surowo ojciec. - Wiesz o tym, że Czarny Pan chcę żebyś wstąpił w jego szeregi i pomógł mu.
   Lucjusz spojrzał się na mnie z dezaprobatą.
   Teraz albo nigdy.
   - Nie chcę służyć Czarnemu Panu, ani teraz ani nigdy - odparłem zaczynając moją grę, w której miałem nikłe szansę na wygraną.
   Ojciec tylko wysłał wrogie spojrzenie w moim kierunku.
   - Draco oczywiście, że nie musisz robić nic na co nie masz.... - zaczęła Narcyza, gdy Lucjusz uderzył dłonią w stół.
   - To nie ty tutaj decydujesz Narcyzo i on też ma gówno do gadania. Obiecałem Czarnemu Panu posłuszeństwo Dracona i będzie posłuszny czy tego chcę czy nie. Żadna byłe jaka dziewczyna nie ma prawa namieszać mu w głowie.
   Wybuchnął jak wulkan.
   - Lucjuszu, kto jest ważniejszy nasz własny rodziny pierworodny syn czy sam wiesz kto - zaczęła Narcyza.
   Zadała mu pytanie, na które oboje znaliśmy odpowiedź, ale Lucjusz nie miał zamiaru odpowiadać.
   - Dobra, opowiedz o tej dziewczynie i przemyślmy sprawę - uspokojony usiadł do stołu i poprawił szatę.
   - Jest Gryfonką - zacząłem i już wiedziałem, że to był zły początek. Ojciec prychnęł zniesmaczony.
   - Nazywa się Emily O'Brien i przeniosła się do naszej szkoły w tym roku...
   - Jak się nazywa ? - Twarz ojca była nieodgadniona.
   - Emily O'Brien - powtórzyłem trochę zdziwiony.
   - O'Brien? Czy jej ojciec to przypadkiem nie jest Charlie ? - Zapytał, a jego wzrok świdrował mnie.
   - Bardzo prawdopodobne, wiem, że jej matka jest chora, nieuleczalnie i wcześniej Emily chodziła do szkoły Beauxbatons - odpowiedziałem, nie wiedząc o co chodzi mojemu ojcu.
   - To zmienia postać rzeczy - zaśmiał się Lucjusz.
   - Uważasz, że to jest córka... - zaczęła Narcyza, gdy Lucjusz wybuchł śmiechem.
   - Draco chodzi z córką Lie, niewiarygodne - zaczął bełkotać.
   - Znasz jej rodziców ? - Zadałem to pytanie bardzo ostrożnie.
   - Czy znałem ? Jej ojciec był moim przyjacielem, razem nienawidziliśmy Jamsa - zaczął. - Był od krok zostania Śmierciożercą, ale oparł się woli Czarnego Pana, a ja mu w tym pomogłem. Ocaliłem go - zaśmiał się.
   - Czyli lubisz go czy nie - byłem niepewny tej odpowiedzi.
   - Oczywiście, że lubię, ale Narcyzo, czy byłoby to możliwe, że Emily to - zwrócił twarz do swojej żony.
   - Nie jestem pewna, ale daty się pokrywają - odparła moja mama.
   - O co chodzi? - Zapytałem zdziwiony.
   - Draco, wiesz dlaczego Charlie sprzeciwił się woli Pana ? - Zapytała Narcyza.
   - Nie jestem pewny, Emily nie mówiła mi nic o tym.
   Nie wiedziałem dlaczego moi rodzice wymieniają spojrzenia między sobą.
   - Mogli jej nie powiedzieć - zaczął Lucjusz.
   W końcu okazywał oznaki człowieczeństwa.
   - Charlie rzucił wyzwanie Czarnemu Panu i o mało co nie zginął, ocaliłem go jedynie dzięki temu, że Czarny Pan mi ufał. Namówiłem go, żeby nie zabijał Lie, ponieważ on i tak będzie cierpiał przez resztę życia, a zabicie go tylko go ocali - tłumaczył Lucjusz.
   - Draco, Czarny Pan zrobił coś niewybaczalnego, kiedy Charlie odmówił mu zostania Śmierciożercą - odparła Narcyza.
   - Czyli co? Jakieś zaklęcie niewybaczalne ? - Drążyłem.
   - Matka Emily została brutalnie zgwałcona - powiedział Lucjusz z rozpaczą w głosie.
   - Przez Czarnego Pana - dodała rodzicielka.
   Czułem jak grunt pode mną się załamuje.
   - Chciał udowodnić Lie, że nie ma czegoś takiego jak prawdziwa miłość, a to co on odczuwa to tylko przywiązanie i nic więcej, że nie ma w tym uczucia.
   Lucjusz był ewidentnie zdruzgotany tym czego dopuścił się lata temu Czarny Pan.
   - Nie mów nic takiego Emily, nie wspominaj o tym. Jeżeli rodzice jej nie   powiedzieli to nie wspominaj o tym - odparła Narcyza.
   Nie wiedziałem co mam o tym myśleć i czy to była prawda.
   - Niedługo Czarny Pan się zjawi, wstawię się za tobą, gdy powiesz mu, że nie chcesz zostać Śmierciożercą - zaczął Lucjusz zdenerwowany. - Jeżeli przeżyjesz, możesz się spotkać z Emily i możesz z nią być i ogólnie błogosławię ten związek.
   W jego głosie było słychać smutek i rozpacz. Poczułem ucisk w gardle. Strach odjął mi mowę i tylko przytaknąłem.

W imię miłości /Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz