- Może oprowadzisz Draco po naszym domu, ogrodzie lub chociaż pokażesz swój pokój - zaśmiała się mama, biorąc do ręki butelkę wina.
Evelyn nie piła zbyt często, chyba że planowała spotkanie z ciotką lub koleżankami, to wtedy zawsze w jej torebce na pierwszym miejscu była butelka słodkiego wina.
- Oczywiście, ale mamy jeszcze dużo czasu na to - zaśmiałam się i wstałam powoli od stołu.
Ojciec odnosił większość jedzenia do kuchni i udawał, że nie podjada sałatki.
- Dobrze, ja idę się powoli ubierać, bo zajmie mi to trochę czasu - zaśmiała się kobieta, wstając powoli od stołu.
Butelka była idealnie wpasowana w jej rękę, a palce przytrzymywały szklaną powierzchnię.
Jej koścista ręka poprawiła kosmyk opadających włosów, a uśmiech zagościł na jej twarzy, gdy blondyn podszedł do niej i pomógł doprowadzić ją do przedpokoju.
Matka usiadła na puchowym taborecie i zaczęła zakładać czarne dopasowane buty na niskim obcasie.
- Tyle razy mówiłem, żebyś poczekała na mnie, ja ci pomogę - zaśmiał się ojciec z naburmuszoną miną i ruszył w stronę przedpokoju.
- Poradzę sobie, nie jestem dzieckiem - słychać było delikatną irytację w głosie matki.
- Emily, posprzątasz to co zostało? Zanieś to tylko do kuchni, później się tym zajmę - mrugnął do mnie i uniósł porozumiewawczo brwiami, gdy jego wzrok padł na blondyna.
Draco aktualnie przyglądał się zdjęcią na kominku. Wolał być w bezpiecznej odległości po tym jak Evelyn mu podziękowała i pogoniła gdzie pieprz rośnie, bo przecież ona sobie poradzi.
Wywróciłam tylko oczami, a ojciec uśmiechnął się łobuzersko i zniknął w przedpokoju.
W tym czasie zaczęłam znosić jedzenie, które zostało na stole.
Wcześniej zajęłaby się tym służba, ale od czasu choroby mamy, ojciec wolał, żeby nikt z poza rodziny nie przebywał w domu, tym bardziej, że mama miała różne nastroje.
Raz przyłapał ją zapłakaną w fotelu, gdy trzymała nasze zdjęcie w ramce, gdy była zdrowa. Zapytał ją czy coś się stało, to ona od razu zmieniła temat i wytarła łzy.
Dlatego nie chciał, by ktokolwiek znalazł ją w takim stanie, tym bardziej, że ona zawsze była uśmiechnięta i radosna.
Gdy trzasnęły drzwi, a przed hałasem rozległ się krzyk ojca, że nie wiedzą czy wrócą na noc, spojrzałam na Draco, który zniknął już w przeciwległym pokoju od strony korytarza.
Poszłam za nim i przyłapałam go, jak stał przy gablocie ojca z kilkoma pucharami i dyplomami.
- Twój ojciec grał w Quidditcha - wyszeptał powoli. - Gonił złoty znicz.
Spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam zdziwienie.
- Tak, a jego wrogiem i przeciwnikiem był ojciec Harrego - zaśmiałam się.
- Nie o to chodzi - powiedział i obrócił wzrok w moją stronę.
- Twój ojciec umie latać na miotle, brał w Quidditcha - zaśmiał się, a ja nadal nie rozumiałam o co mu chodzi.
- No i ? - Zapytałam zdezorientowana.
*****Draco*****- A jego córka panicznie boi się latać na miotle - zaśmiałem się z kpiącym uśmiechem. - Czy to nie ironia losu, rodzic, który kocha latać i córka, która nawet w szkole nie chodziła na lekcje latania.
- Bardzo śmieszne - stwierdziła i zmarszczyła brwi.
- Tak tylko stwierdzam - zaśmiałem się.
- Moja matka też nie lubiła latać - starała się sprostować.
- Ale z tego co widzę to latała, bynajmniej grała w Quidditcha - pokazałem na jeden z pucharów z imieniem i nazwiskiem jej matki.
- I co z tego, wielkie mi halo - spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
Wiedziałem, że nie umiała się na mnie złościć dłużej niż trzy sekundy.
- To jaki film będziemy oglądać ? Mam nadzieję, że wybierzesz coś fajnego, bo tak szczerze nie znam się na filmach - spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się łobuzersko.
Wiedziałem, że połknie haczyk.
- Wiesz - zaczęła powoli i delikatnie wodząc ręką po moim ramieniu. - Ten film to tylko taka wiesz, podpucha, żeby szybciej się pozbyć rodziców.
- Więc co chcesz robić ? - Udałem zdziwionego.
Spuściła wzrok i przygryzła dolną wargę. Lubiłem kiedy się zawstydza.
Wiedziałem, że nie powie mi wprost tego co by chciała robić, a ja będę z całych sił swojej woli starać się opanować.
- Czyli jaki film będziemy oglądać ? - Podniosłem jej podbródek, tak by spojrzała na mnie.
Jej wzrok z moich oczu skierował się na moje usta. Przygryzła dolną wargę i przełknęła powoli ślinę. Rumieniec na jej twarzy stał się widoczny.
- Chrzanić to - powiedziałem i wpiłem się w jej usta.
Czułem jak obejmuje mnie rękami za szyję, a moje ręce schodziły z jej talii do bioder.
Podniosłem ją i ruszyłem w kierunku stołu, na którym jedliśmy kilkanaście minut temu posiłek z jej rodzicami.
Położyłem ją na nim delikatnie, a moje ręce zaczęły chciwie macać jej piersi i talię.
Pogłębiłem nasz namiętny pocałunek, a gdy moje dłonie zjechały w stronę jej ud, Emily cicho jeknęła w moje usta.
Rozszerzyłem jej nogi i uniosłem jedną stopę ponad oparciem krzesła.
Ugiąłem ją i starannie odłożyłem na oparciu krzesła, z drugą nogą zrobiłem podobnie.
- Co robisz ? - Wyszeptała nadal całując moje usta.
Wyrwałem się z jej pocałunku i sięgnąłem po krzesło, na którym siedziałem.
Ustawiłem na przeciwko niej i stanąłem przed nią.
- Coś o czym nie mogłem przestać myśleć przez większość kolacji, a ty mi w tym w ogóle nie pomagałaś - powiedziałem ochrypniętym głosem.
Spojrzałem się w jej oczy, rumieniec nadal nie schodził z jej twarzy.
- Rajstopy i tak są do wyrzucenia - powiedziałem i uśmiechnąłem się łobuzersko.
Włożyłem palce obu rąk w dziurę, którą wcześniej zrobiłem i przerwałem je jeszcze bardziej.
Przygryzłem dolną wargę i usiadłem na wcześniej podłożonym krześle i pochyliłem się w stronę rozdarcia rajstop.
- To, że nie masz majtek, to była jedna z najlepszych decyzji w twoim życiu - uśmiechnąłem się i przysunąłem jej biodra do siebie tak gwałtowanie, że blondynka się położyła na stole.
Zacząłem ją lizać, powoli i niespiesznie. Jej nogi delikatnie napięły się na krzesłach, a biodra czułem jak się rozluźniają. Słyszałem jej jęk i starałem się dopasować do rytmu jej oddechu i pisków.
Przysunąłem się bliżej z krzesłem i włożyłem dwa palce do środka, nie przedstawiając lizać łechtaczki.
Usniosłem wzrok i zobaczyłem jak włosy blondynki opadają na cały blat, a jej nienaganna fryzura jest w nieładzie. Wygięła kręgosłup, a jej nogi zaczęły delikatnie drżeć.
Wiedziałem, że nie skończę tak szybko jak blondynka by chciała, nawet błagania jej nie pomogą.
CZYTASZ
W imię miłości /Draco Malfoy
Fanfic- Dobra, to teraz ja kręcę butelką - powiedział ze śmiechem Blaise. Czarnoskóry chłopak złożył dłonie w pięści i z zamkniętymi oczami błagał o coś uśmiechając się. Butelka zatrzymała się na mnie i wszystkie pary oczu w okręgu spojrzały się w moją...