Rozdział 78

1.1K 34 2
                                    

   - Może oprowadzisz Draco po naszym domu, ogrodzie lub chociaż pokażesz swój pokój - zaśmiała się mama, biorąc do ręki butelkę wina.
   Evelyn nie piła zbyt często, chyba że planowała spotkanie z ciotką lub koleżankami, to wtedy zawsze w jej torebce na pierwszym miejscu była butelka słodkiego wina.
   - Oczywiście, ale mamy jeszcze dużo czasu na to - zaśmiałam się i wstałam powoli od stołu.
   Ojciec odnosił większość jedzenia do kuchni i udawał, że nie podjada sałatki.
   - Dobrze, ja idę się powoli ubierać, bo zajmie mi to trochę czasu - zaśmiała się kobieta, wstając powoli od stołu.
   Butelka była idealnie wpasowana w jej rękę, a palce przytrzymywały szklaną powierzchnię.
   Jej koścista ręka poprawiła kosmyk opadających włosów, a uśmiech zagościł na jej twarzy, gdy blondyn podszedł do niej i pomógł doprowadzić ją do przedpokoju.
   Matka usiadła na puchowym taborecie i zaczęła zakładać czarne dopasowane buty na niskim obcasie.
   - Tyle razy mówiłem, żebyś poczekała na mnie, ja ci pomogę - zaśmiał się ojciec z naburmuszoną miną i ruszył w stronę przedpokoju.
   - Poradzę sobie, nie jestem dzieckiem - słychać było delikatną irytację w głosie matki.
   - Emily, posprzątasz to co zostało? Zanieś to tylko do kuchni, później się tym zajmę - mrugnął do mnie i uniósł porozumiewawczo brwiami, gdy jego wzrok padł na blondyna.
   Draco aktualnie przyglądał się zdjęcią na kominku. Wolał być w bezpiecznej odległości po tym jak Evelyn mu podziękowała i pogoniła gdzie pieprz rośnie, bo przecież ona sobie poradzi.
   Wywróciłam tylko oczami, a ojciec uśmiechnął się łobuzersko i zniknął w przedpokoju.
   W tym czasie zaczęłam znosić jedzenie, które zostało na stole.
   Wcześniej zajęłaby się tym służba, ale od czasu choroby mamy, ojciec wolał, żeby nikt z poza rodziny nie przebywał w domu, tym bardziej, że mama miała różne nastroje.
   Raz przyłapał ją zapłakaną w fotelu, gdy trzymała nasze zdjęcie w ramce, gdy była zdrowa. Zapytał ją czy coś się stało, to ona od razu zmieniła temat i wytarła łzy.
   Dlatego nie chciał, by ktokolwiek znalazł ją w takim stanie, tym bardziej, że ona zawsze była uśmiechnięta i radosna.
   Gdy trzasnęły drzwi, a przed hałasem rozległ się krzyk ojca, że nie wiedzą czy wrócą na noc, spojrzałam na Draco, który zniknął już w przeciwległym pokoju od strony korytarza.
   Poszłam za nim i przyłapałam go, jak stał przy gablocie ojca z kilkoma pucharami i dyplomami.
   - Twój ojciec grał w Quidditcha - wyszeptał powoli. - Gonił złoty znicz.
   Spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam zdziwienie.
   - Tak, a jego wrogiem i przeciwnikiem był ojciec Harrego - zaśmiałam się.
   - Nie o to chodzi - powiedział i obrócił wzrok w moją stronę.
   - Twój ojciec umie latać na miotle, brał w Quidditcha - zaśmiał się, a ja nadal nie rozumiałam o co mu chodzi.
   - No i ? - Zapytałam zdezorientowana.
  
                   *****Draco*****

   - A jego córka panicznie boi się latać na miotle - zaśmiałem się z kpiącym uśmiechem. - Czy to nie ironia losu, rodzic, który kocha latać i córka, która nawet w szkole nie chodziła na lekcje latania.
   - Bardzo śmieszne - stwierdziła i zmarszczyła brwi.
   - Tak tylko stwierdzam - zaśmiałem się.
   - Moja matka też nie lubiła latać - starała się sprostować.
   - Ale z tego co widzę to latała, bynajmniej grała w Quidditcha - pokazałem na jeden z pucharów z imieniem i nazwiskiem jej matki.
   - I co z tego, wielkie mi halo - spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
   Wiedziałem, że nie umiała się na mnie złościć dłużej niż trzy sekundy.
   - To jaki film będziemy oglądać ? Mam nadzieję, że wybierzesz coś fajnego, bo tak szczerze nie znam się na filmach - spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się łobuzersko.
   Wiedziałem, że połknie haczyk.
   - Wiesz - zaczęła powoli i delikatnie wodząc ręką po moim ramieniu. - Ten film to tylko taka wiesz, podpucha, żeby szybciej się pozbyć rodziców.
   - Więc co chcesz robić ? - Udałem zdziwionego.
   Spuściła wzrok i przygryzła dolną wargę. Lubiłem kiedy się zawstydza.
   Wiedziałem, że nie powie mi wprost tego co by chciała robić, a ja będę z całych sił swojej woli starać się opanować.
   - Czyli jaki film będziemy oglądać ? - Podniosłem jej podbródek, tak by spojrzała na mnie.
   Jej wzrok z moich oczu skierował się na moje usta. Przygryzła dolną wargę i przełknęła powoli ślinę. Rumieniec na jej twarzy stał się widoczny.
   - Chrzanić to - powiedziałem i wpiłem się w jej usta.
   Czułem jak obejmuje mnie rękami za szyję, a moje ręce schodziły z jej talii do bioder.
   Podniosłem ją i ruszyłem w kierunku stołu, na którym jedliśmy kilkanaście minut temu posiłek z jej rodzicami.
   Położyłem ją na nim delikatnie, a moje ręce zaczęły chciwie macać jej piersi i talię.
   Pogłębiłem nasz namiętny pocałunek,  a gdy moje dłonie zjechały w stronę jej ud, Emily cicho jeknęła w moje usta.
   Rozszerzyłem jej nogi i uniosłem jedną stopę ponad oparciem krzesła.
   Ugiąłem ją i starannie odłożyłem na oparciu krzesła, z drugą nogą zrobiłem podobnie.
   - Co robisz ? - Wyszeptała nadal całując moje usta.
   Wyrwałem się z jej pocałunku i sięgnąłem po krzesło, na którym siedziałem.
   Ustawiłem na przeciwko niej i stanąłem przed nią.
   - Coś o czym nie mogłem przestać myśleć przez większość kolacji, a ty mi w tym w ogóle nie pomagałaś - powiedziałem ochrypniętym głosem.
   Spojrzałem się w jej oczy, rumieniec nadal nie schodził z jej twarzy.
   - Rajstopy i tak są do wyrzucenia - powiedziałem i uśmiechnąłem się łobuzersko.
   Włożyłem palce obu rąk w dziurę, którą wcześniej zrobiłem i przerwałem je jeszcze bardziej.
   Przygryzłem dolną wargę i usiadłem na wcześniej podłożonym krześle i pochyliłem się w stronę rozdarcia rajstop.
   - To, że nie masz majtek, to była jedna z najlepszych decyzji w twoim życiu - uśmiechnąłem się i przysunąłem jej biodra do siebie tak gwałtowanie, że blondynka się położyła na stole.
   Zacząłem ją lizać, powoli i niespiesznie. Jej nogi delikatnie napięły się na krzesłach, a biodra czułem jak się rozluźniają. Słyszałem jej jęk i starałem się dopasować do rytmu jej oddechu i pisków.
   Przysunąłem się bliżej z krzesłem i włożyłem dwa palce do środka, nie przedstawiając lizać łechtaczki.
   Usniosłem wzrok i zobaczyłem jak włosy blondynki opadają na cały blat, a jej nienaganna fryzura jest w nieładzie. Wygięła kręgosłup, a jej nogi zaczęły delikatnie drżeć.
   Wiedziałem, że nie skończę tak szybko jak blondynka by chciała, nawet błagania jej nie pomogą.

W imię miłości /Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz