Gabinet ojca

49 3 0
                                    

Otworzyłem drzwi do pomieszczenia, dawno mnie tutaj nie było , właściwie to nawet nigdy, ojciec nie pozwalał mi tutaj chodzić. Bo mówił , że ma tutaj za dużo rzeczy, które by mnie załamały albo że jestem za mały aby coś takiego zobaczyć.

-Ciekaw jestem tatusiu co tutaj schowałeź przed mną, a może i całym światem -powiedziałem i rozejrzałem się po pomieszczeniu aby rozplanować co , gdzie i jak można znaleźć,jak mogłem się domyślić to nie wiedziałem dosłownie nic o tym pomieszczeniu, ściany gabinetu zdobiła zielona tapeta w węże, heh, stary fan Harrego Pottera? Ale że z mojego ojca? Nie spodziewałem się, jeśli nie wiedziałem o takiej drobnostce, to może... Nie, to na pewno nie prawda. Mój tata pokazywał mi swoje prawdziwe oblicze, przecież.

-Tato proszę cię aby to nie było to co myślę... -powiedziałem cicho szeptem, oby nie było akurat tak jak myśle.

Podłoga była z czarnych kafelek,meble były z ciemnego dębu a krzesło obrotowe i kanapa były wykonane z czarnej skóry. Na pułkach jednej z szafek, stały segregatory, w następujących kolorach i znaczeniach kolorów, mianowicie kolor zielony -dokumenty z misji itp, kolor biały-dane ofiar, kolor żółty - dane o członkach mafii, ich chorobach, rodzinie dosłownie o wszystkim, kolor niebieski opisywał sprawy w sądach, kary, były tam zdjęcia, opisy zbrodni, kolor pomarańczowy był od całej reszty w tej sprawie, był też jeden segregator w kolorze różowych i dwa w kolorze fioletowym. Nie znałem ich znaczenia.

-A te to co mają w sobie? -wziąłem wszystkie trzy segregatory i położyłem je na biurko, wygodnie zasiadłem na fotelu opierając na nim cały ciężar swojego ciała, całe 63-trzy kilo, był wygodny. W moim stylu.

-Dobra, no to zabieram się do lektury -zaśmiałem się pod nosem, a na pierwszy rzut kamieniem poszedł segregator w kolorze fioletowym z napisem "Rodzina adopcyjna-dokumenty , dane dziecka i cała reszta ".Jakie dane dziecka? Jaka adopcja? Kurwa mać, ojciec coś ty odpierdolił kiedyś, nie chciałem tego czytać z jednej strony z drugiej jednak ciekawość, która wygrała nad mną, jednym szybkim i zdecydowanym ruchem tak abym się nie rozmyślił , otworzyłem segregator. Pierwsze zdjęcie tam.... To zdjęcie zmiotło mnie z planszy.

Segregator wypadł mi z rąk a ja patrzyłem się zimnymi oczami w podłogę, kafelki, nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą zauważyły moje oczy, co widziały. To było jak pocisk, szybkie uderzenie. Jeden cios, jedno jebane zdjęcie i moje życie legło w gruzach.

-nie... Nie... KURWA NIE, TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA?! -zacząłem się szarpać z samym sobą, chciałem wziąść jakiś ostry przedmiot i się zajebać, kurwa, całe życie w błędzie, kłamstwach, oszustwach ojca... Chociaż tego człowieka tak na prawdę po tym co zauważyłem nie mogłem nazwać rodzicem a tym bardziej tatą.

-A-ale jak to?... -upadłem na podłogę zwijając się w kłębek, jak mały bezbronny bezdomny kotek, jak nie ja, nom stop miałem przed oczami tam to zdjęcie.

Mały chłopiec, ja, mający maksymalnie dwa latka, i dwójka dorosłych osób,blondynka, wyglądałem identycznie jak ona, mogła być moją matką, ale przecież moja matka miała czarne włosy, prawda? Mój tata mi mówił że miała czarne włosy i zielone oczy zrobiące się jak szmaragdy, była niska, ta blondynka ze zdjęcia była wysoka, tak jak ja teraz, no może trochę mniej, ale jednak, musiała mieć z jakieś metr osiemdziesiąt sześć gdy było robione to zdjęcie, ja mam teraz ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu, matka o której opowiadał ojciec miała z dokładnie czterdzieści centymetrów mniej niż ja, była czarno włosa, byłem blondynem, ojciec nigdy nie wspominał że matka farbowała kiedyś swoje włosy, swój naturalny blond na czarny, wręcz przeciwnie mówił że ma czarne życie od urodzenia, że z takimi się urodziła, ja się urodziłem się z blond włosami, to dlatego nigdy nie chciał mi pokazywać zdjęć z okresu gdzie miałem od kilku dni do trzech lat, twierdził że nie robili wtedy żadnych zdjęć, to była nie prawda. Kolejne pieprzone kłamstwo, miał ich mnóstwo, tylko, że nie z nim, tą czarno włosą kobietą i moim starszym bratem, a właśnie, kolejny cios.

Mój starszy brat musiał wiedzieć o adopcji, przecież był od mnie starszy o pieprzone dziesięć lat do cholery, musiał o tym wiedzieć.

Czyli on tez mnie oszukał? Oni wszyscy? To jednak nie była moja rodzina? Ale jak to?

Nie byłem w stanie sobie wyobrazić tego co musieli przeżywać moi biologiczni rodzice bez mnie, ten typ ze zdjęcia, jasno włosy brunet z niebieskimi oczami oraz blond włosa kobieta , moi rodzice. Natychmiast w mojej głowie pojawiło się rutynowe pytanie, a właśnie gdzie oni są? Gdzie są moi biologiczni rodzice.

-Chłopie, weź się w garść, musisz wstać i przejrzeć te papiery, ze stu procentową pewnoscią,wszystko ze szczegółami, wszystko. -zgardziłem siebie w myślach, powoli i ospale wstałem z podłogi i wziąłem z powrotem segregator gdzie było zdjęcie które spowodowało, że mój dotychczasowy świat runął w drobny mak.

-To musi być gdzieś w papierach adopcyjnych, zawsze tam są takie informacje -takie których szukałem.

Kolejny Jeff the killer?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz