Spowiedź

19 2 0
                                    

Patrzyłem się na niego, jego równe zęby, nie zawsze takie były. Pamiętaj, gdy mieliśmy po 15 lat i 17 lat , biłem się wtedy z trzema typami, napadli mnie. Pamiętam, jak podbiegł do jednego z nich i zaczął napierdalać napastnika pięściami do momentu, gdy było widać krew na jego twarzy, była wszędzie. Marcus nie potrafił się uspokoić, w sumie mu się nie dziwie. Minęło od tego momentu pięć lat, oboje jesteśmy teraz dorośli. Tam ten trafił do szpitala z uszkodzeniem mózgu, były szef mojej mafii zapłacił bardzo dużo pieniędzy, aby zostało zatuszowane pobicie chłopaka ze skutkiem śmiertelnym, w dokumentach widnieje tylko, że to był nieszczęśliwy wypadek. Do dzisiaj nie wiem co stało się z resztą. Przypomniałem sobie o tam tych dwóch, do teraz nie wiem co się z nimi stało. Nie jedno krotnie o nich pytałem, za każdym razem Hades mówił, że kiedyś będę wiedział, nie zdawałem sobie, że to była tak straszna prawda.

Postanowiłem, że spróbuje po raz kolejny, od dwóch lat dałem sobie z tym spokój, zapomniałem, dopiero teraz przypominając sobie o tam tym dniu. Wgłębi duszy wiedziałem, że tam ten dzień ma nieoczekiwanie do mnie i niego wrócić.

- Hades?- spojrzałem na niego, uśmiech zszedł z mojej twarzy, przybierając ten sam wyraz jaki przybierał dwa lata codziennie. Momentalnie wstał, położył mnie na łóżku i usiadł obok.- Straciłem ochotę na seks, przynajmniej jak na razie. Wiesz co mi się przypomniało?

- Tak, wiem. Tam ten dzień.

Spróbowałem wyczytać z jego twarzy, kurwa cokolwiek, ale nie udało mi się to, nie tym razem, co mnie przestraszyło, nigdy nie widziałem go tak poważnym jak teraz, nie licząc tam tych dawnych lat.

- Mieliśmy już do tego nie wracać.

Próbował zmienić temat, nie pozwoliłem mu drążąc dalej ten sam temat.

- Powiedziałeś mi kiedyś, że jak będę dojrzały, w miarę dojrzały to mi o tym powiesz. Pytam jeszcze raz, co się stało z tam tymi? Z nimi? 

- Nie powinienem ci mówić. Jaką misję planujesz teraz?

- Nie zmieniaj tematu do kurwy. Proszę cię.

- Nie zmieniam.

- Nie no wcale, heh. Powiesz mi to w końcu, czy nawet po śmierci się nie dowiem?

- Tak.... Jeśli tak bardzo tego chcesz... To co o tym powiem.

- No to słucham w takim razie uważnie.

Patrzyłem na niego w pełnym skupieniu i z opanowaniem, aby nie przegapić żadnej miny, żadnego wyrazu twarzy, niczego z tych rzeczy.

-No to oni już dawno nie żyją.

-Tylko tyle?

-Nie, nie tylko tyle, twój ojciec chciał abym pozbył się ciał tam tych chłopaków,ponieważ ich ojcowie wiedzieli o prawdzie, którą ukrywał przez wiele lat.

-A mianowicie?

-O tym, że nie jesteś jego synem.

-To już wiem, spotkałem się z nim, z moim biologicznym ojcem. Równy z niego facet.

-Też tak myślę, w porównaniu do faceta, który cię porwał.

-Myślałem, że był moim ojcem. -zaśmiałem się.

-Dokładnie tak, mówiłeś często o nim, facet mnie zaszantażował jak mieliśmy po 15 lat, w sumie ja miałem wtedy 17 lat a ty 15 , heh.

-No tak, zgadza się. -przytuliłem się do niego, dobrze, że oboje znaliśmy już prawdę. W sumie on znał ją dużo dużo wcześniej przed mną, ale teraz był wolny od tego. Nie musiał się tłumaczyć.

Wtuliłem swoją twarz w jego tors, głaskał mnie po głowie, co chwile składając delikatne pocałunki na moje włosy. Bawił się nimi, lubię jak to robi. Przytuliłem go mocniej, zamknąłem oczy a on mówił coś do mnie, mamrotał do mojego ucha delikatnie je gryząc, co nie powiem, że nie, było przyjemne.

-Dobranoc skarbie -powiedział również zamykając oczy.

Kolejny Jeff the killer?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz