Przesłuchanie

12 2 0
                                    

- NIE RÓB ZE MNIE DURNIA, ZABIŁEŚ GO ! - wydarł się jeden z dwóch glin, waląc pięścią w stół. Siedziałem ze spokojem, nie pokaże im swoich emocji, miałem mu już odpowiadać, że sam robi z siebie durnia, ale się powstrzymałem od tego.

- Mówię po raz kolejny, że owszem macie dowody, ale nie zrobiłem tego- sami robicie w tym momencie debili, dodałem w myślach. Dostałem w twarz od tam tego, z całej siły, przez mój policzek przeszedł palący ból.

- NIE MÓW MI, ŻE GO NIE ZABIŁEŚ KURWA MAĆ!- podniósł głos, już z piąty raz w przeciągu dziesięciu minut jak tutaj jestem, pobił rekord gliny, który ostatnio mnie przesłuchiwał w sprawie Amelii Dombrowskiej, owszem wtedy chodziło o to, że ją zabiłem i rzeczywiście to była prawda. Za którą nie dostałem kary, wystarczyło dać im kasę, i wszystko było dobrze.

- Ale taka prawda proszę pana- uśmiechnąłem się, nie będę robić z siebie kogoś kim nie jestem, wystawie karty na stół- Stary dziad sam się zajebał.- powiedziałem zgodnie z prawdą.

- KŁAMIESZ- dostałem z piąty raz w twarz, dobra, możesz mnie napierdalać po ryju, ale weź może celuj w drugi policzek? Bo tego powoli przestaje czuć, nakurwia mnie.

- Paweł uspokój się - właśnie Pawełku spokój, siad, zaśmiałem się pod nosem. Brunetka powiedziała spokojnie, jednakże stanowczo do faceta. Ona też była gliną, ale pewnie wyżej położoną stanowiskiem od niego.- Wiedziałam, że tak właśnie będzie- przewróciła oczami.

- JAK MAM BYĆ SPOKOJNY JAK ON ROBI Z NAS DEBILI?- sam robisz z siebie debila, powiedziałem w myślach, mam nadzieję, że kiedyś to zrozumie, a nie chuja strzela.

Dostałem wiadomość na telefon, nie wiem czemu pozwolili mi go sobie zostawić przy sobie.

- Mogę zobaczyć co mi przyszło?- spojrzałem się na nich, usłyszałem od całej trójki krótkie " nie" , no weźcie ludzie, muszę odebrać dzieci z przedszkola.

Facet, który do tej chwili siedział pod ścianą cicho, ochroniarz i glina w jednym, heh. Podszedł do mnie i wystawił w moją stronę rękę.

- A po za tym oddaj ten telefon, oddamy ci jak sprawa będzie wyjaśniona, i jeśli w ogóle się wyjaśni.- przewróciłem oczami i oddałem mu komórkę, możliwe, że to była wiadomość od Marcusa, ale nie mam zielonego pojęcia, a właśnie wiadomości.

- Przepraszam, że się spytam, ale mam na swoje usprawiedliwienie jedną rzecz, wiadomości z pogróżkami z nieznanego mi numeru, najprawdopodobniej syna zmarłego.- Gdy to powiedziałem momentalnie zauważyłem zmianę w zachowaniu gliny, który wcześniej się na mnie darł. Bał się, widać było ten jego strach, przerażenie w jego oczach, próbował to zamaskować, aczkolwiek słabo mu to wychodziło. Stres był silniejszy.

- Pokaż to- powiedział ochroniarz i glina podając mi telefon, tam ten zacisnął ręce w pięści, widziałem to, pokazałem na telefonie te wiadomości. Ochroniarz był w nie małym szoku.

- Jakim cudem te pogróżki są wysłane z twojego numeru- podszedł do drugiego gliny, policjantka też to zrobiła, a ja spokojnie siedziałem, czekając na rozwój wydarzeń. Zdawałem sobie sprawę z tego, że będzie ciekawie.- Paweł co ty kurwa mać ukrywasz? 

Tam ten wstał i nawet nie zdążyłem zorientować się kiedy go walnął, zaczęli się napierdalać. Dziewczyna próbowała ich oddzielić, ale facet o imieniu Paweł ją odepchnął, przez co przewróciła sie na podłogę, było słychać charakterystyczny dźwięk łamiącej się kości, gdybym był kimś innym to bym pewnie jej współczuł. Wstałem i wybiegłem szukając kogoś, pomocy albo coś w tym stylu, kto kolwiek kurwa mać. Owszem mogłem uciec, ale wolałem to załatwić w ten sposób, może i bym się tutaj jakoś zasłużył, nie wiem.

Wpadłem na kogoś, kolejny ochroniarz, mniejsza, powiem mu o tym.

- IDŹ ZA MNĄ, ONI SIĘ TAM BIJĄ, POLICJANTKA JEST RANNA- powiedziałem mu jak przystało, mogłem się łatwo wyrwać, jednakże zrobiłem co innego. Zaprowadziłem go do pokoju przesłuchań, typ rozdzielił oboje glin, przysłał lekarza do ciężko rannej policjantki, ponieważ została pobita w między czasie kiedy wybiegłem przez tam tego, drugi próbował wytłumaczyć co się stało. 

Policjant o imieniu Paweł, wykorzystał okazję i wybiegł. Pobiegłem za nim, zapominając, że to on ma broń. Gdy wybiegliśmy na zewnątrz, to odwrócił się w moją stronę i wykonał dwa strzały, jeden w brzuch i drugi w nogę. Po czym uciekł, a ja złapałem się za brzuch, wszędzie było dużo krwi, zrobiło mi się ciemno przed oczami, osunąłem się na glebę. 

Usłyszałem jak auto z charakterystycznym dźwiękiem silnika podjechało pod remizę i zatrzymało się z około 30 metrów od mnie. 

Słyszałem krzyki policjantów, Natashy i reszty. Widziałem kątem oka jak Adam łapię tam tego glinę, a Fryderyk zabiera mu broń.

- Kurwa mać!- krzyknął Marcus i podbiegł do mnie wraz z Oscarem i Filipem, nachylili się nad mną- Ziom? - patrzył na mnie z przerażeniem, próbował się uspokoić, aby mnie nie stresować, ale widziałem jego strach- LEKARZA! - wydarł się i ściągnął z siebie koszulę tamując nią krwawienie z rany na moim brzuchu, Filip zajął się moją nogą- Ziom błagam cię tylko nie zamykaj oczu, proszę- rzeczywiście powieki zamykały mi się coraz bardziej same z siebie.- KURWA KIEDY BĘDZIE TEN LEKARZ?! DOBRA, JEBAĆ, OSCAR DZWOŃ PO KARETKĘ! SZYBKO!- tak jak kazał, mężczyzna wyjął telefon i pewnie wybrał numer na pogotowie, bo po chwili ją odłożył i powiedział.

- Karetka będzie za 5 minut- czułem jak Marcus bierze mnie na swoje kolana, moja krew poplamiła mu cały garnitur, nie przejmował się tym.

- Stev proszę cię nie zamykaj oczu- głaskał mnie po policzku, trzymał moją dłoń- Zabije tego, który ci to zrobił.

W oddali było słychać syreny karetki, ostatnie co pamiętam to to, że położyli mnie na noszach i zawieźli na światłach i syrenie do szpitala. 

Marcus był przy mnie cały czas.


Kolejny Jeff the killer?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz