Rezydencja

9 1 0
                                    

Pod schodami dużego starego i niby rozwalającego się budynku, rezydencji operatora, siedziały tam dwie osoby. Mały zielony skrzat i dziewczynka w różowej sukience, która była brudna od błota , na głowie dziewczynki była krew, to najprawdopodobniej Ben Drowned i Sally Williams. Chłopak grał na konsoli, a dziewczynka się temu przyglądała z zaciekawieniem. Dzieci pilnował mężczyzna w białej masce, który palił papierosa. Masky, tak to na pewno on. Dziewczynka spojrzała się na nas, wzrok wlepiła we mnie i powiedziała. 

- Kolejny wujek Jeff?- spytała, podeszła do nas, a chłopak schował konsolę do kieszeni, Masky również spojrzał na mnie i wydawało mi się, że się uśmiechnął. 

- Tak mi się wydaje Sally, że to kolejny Jeff, jak masz na imię?- warknął na mnie i wyrzucił peta, przydeptując go przy tym, widziałem jak Jeff się spiął i syknął do niego.

- Zamknij pizdę Masky koniaro, albo ci ryj podpale i będziesz jeszcze brzydszy niż jesteś. - zaśmiał się i wyciągnął zapalniczkę- Do dzieła brakuje jedynie benzyny, chcesz? Czemu ja pytam?! Przecież to wiadome, że chcesz! Twoja morda jest i tak tak brzydka jak gówno Smile Doga! 

- Sam się zamknij Jeff. 

Śmieszyło mnie to, podszedłem do Maskiego i podałem mu rękę. 

- Ronve, dasz szluga?

- Ronve chuju zamknij pizdę!- białoskóry chłopak zaśmiał się i podszedł do mnie- I jak pierwsze wrażenie, prawda, że zajebiście?

- Jeffiś!- nie no , tylko nie ona, Jeff się odwrócił jak poparzony, w jego stronę szła białoskóra dziewczyna z czarno- fioletowymi włosami z czerwoną kokardą na nich, ubrana była w fioletową bluzę, kabaretki, czarne spodenki i różowe glany na podstawie. 

- Kurwa tylko nie ty- Killer rozejrzał się za możliwym wyjściem do ucieczki, jedna szansa, on musi jej spierdolić, pewnie to jego faneczka Nina the killer, zaśmiałem się i rzuciłem w dziewczynę nóż. 

- Zostaw mojego kolegę bo ci nóż wbije w krtań faneczko- podeszła do mnie, a ja tylko śmiałem się jej w twarz, byłem wyższy. Dziewczyna spojrzała się na mnie i warknęła.

-Kim ty do kurwy jesteś, aby mi rozkazywać i kazać zostawić mi mojego chłopaka?

-Jak się nie mylę to Jeff nie jest twoim chłopakiem, a ja jestem Ronve the killer, twój koszmar- ostatnią część zdania powiedziałem demonicznym głosem, dziewczyna najwidoczniej się przestraszyła i spuściła głowę na dół, wbijając swój wzrok w trawę i swoje różowe glany. Nie było mi jej szkoda, debilka zasłużyła na to by się mnie bać. - A mój nóż zostawi zaraz krwawy ślad na twojej nędznej duszy śmiertelnika, jesteś jak rzep, jak insekt, który fruwa i wszystkich wkurwia, wiesz?

-O kurwa, ale ja się ciebie boje -zażartowała dziewczyna, ja jednak nie żartowałem, wyciągnąłem nóż i wbiłem jej go w krtań, nie za mocno bo nie chciałem jej zabić. Nie chciałem, żeby jak operator się o tym dowie, nie chciałem być wtedy przez niego zabity.

-Ja. Nie. Żartuje. Rozumiesz?! -może i mam za słabe nerwy i często się wkurwiam, ale ona se na to zasłużyła, trzeba było jej jebnąć tym nożem, no po prostu musiałem. Od wróciłem się w kierunku w którym stał Jeff i Liu, Jeffa jak na razie polubiłem najbardziej, jest taki no ciekawy i nie jest nudny.

-No no, dobra robota -mówi Liu i klaszcze w ręce, Jeff za to uśmiecha się do mnie całym swoim krwawym uśmiechem, robię to samo, uśmiech mnie boli, więc się krzywie, a biolo skóry się cicho śmieje. Co cię tak śmieszy kurwa? To że mnie boli? Czy jak?

-Z początku będzie cię boleć, potem już nie-no ja mam nadzieję, że nie, bo inaczej ci łeb odrąbie. Ta idiotka darła mordę jak opętana, więc uderzyłem ją z liścia w twarz, krzyknęła, no potłuczona jakaś. Nosz kurwa, jebnęło ją coś. Pociąg towarowy za pewne albo inne wielkie ustrojstwo.

-Nie drżyj pizdy bo Bóg będzie ci nie miły, albo jeszcze mocniej oberwiesz w krtań.

-Co tutaj się dzieje?! I czemu ona wrzeszczy?! -ze środka rezydencji wychodzi chłopak w goglach i maskę na pół  twarzy, to pewnie jest drugi proxy Slendermana, Ticci Toby. Tik głową jaki dostał tylko mnie utwierdziło w tym przekonaniu.

-Uspokój się Toby-mówi Masky i zapala kolejnego papierosa.

-A ty się ucisz  Masky-dobra, nie wiedziałem że poznam taką wersje Tobiego, jednak te wszystkie opowieści o nim i cała reszta kłamią, bo on wcale nie jest miły dla Maskiego, ani nie wkurwia go ciągle mówiąc "Hej Masky", a te dwie rzeczy są często mówione w pastach o nim.

Kolejny Jeff the killer?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz