Rano

18 2 0
                                    

Obudziłem się z dużym bólem dupy, kurwa, co za idiota z niego. Rozejrzałem się do okoła, aby móc się zorientować gdzie jestem. Byłem na dużym małżeńskim łożu, obok mnie leżał Marcus i patrzył się na mnie. Pocałował mnie w czoło i się uśmiechnął.

-Hej skarbie, jak się spało? -spytał całując moją dłoń, nie no, romantyk się znalazł, romantyk od siedmiu boleści. Położyłem głowę na jego ramię i mówię.

-Dobrze, tylko dupa mnie boli debilu -zaśmiał się i znowu pocałował moje czoło.

-Wiem, twoje jęki wypełniły cały dom, rezydencje w sumie. Twój brat nawet sie pytał czy mi pomóc cię pieprzyć. -mówi z dumą.

-Co?! -krzyczę oburzony, a on się śmieje. -Nie żartuj sobie ze mnie, nigdy więcej, zrozumiano?

-Tak tak szefie, zrozumiałem. -poczochrał moje włosy, mój wzrok powędrował na jego ramiona, którymi mnie tulił. Miał tak idealne ciało, jakby co dziennie ćwiczył po kilka godzin, a nie siedział na dupie i nic nie robił.

-Wiesz co? Czasami się zastanawiam czemu w ogóle cię kocham idioto -puknąłem go lekko w czoło śmiejąc się przy tym.

-Bo debil debilowi się podoba? -udałem obrażonego -Ejjj no skarbie, nie obrażaj się, nie jesteś debilem.

-Nie odzywam się już do ciebie. -skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej.

-Aaa już kumam o co tu chodzi, odwracasz kota ogonem i atakujesz mnie moją własną bronią, czyli żartem, tak? -spojrzał mi w oczy i przybliżył się nie bezpiecznie do mojej twarzy.

-Jesteś za blisko idioto. -prychnąłem czerwony na mordzie.

-Eh, tak jak zwykle, kotek wstydzi się pokazać pazurki?

-Nie jestem żadnym pieprzonym kotem, weź to kurwa w końcu zrozum.

-Obrażasz się? Hmm? -pocałował mnie krótko w usta, nie miałem nawet czasu, aby oddać pocałunek. Od razu się od mnie oderwał.

-Możliwe, nie wiem -mówię z wrednym uśmiechem. Kładę dłonie na jego plecy i siadam na nim. -I co teraz powiesz cwaniaku?

-Że jestem seksowny? I chętnie byś mnie miał w sobie?

-Czy ty musisz myśleć tylko o seksie i narkotykach?

-Nie prawda, nie myślę tylko o tym, o tobie tez myślę i o tym jak cię ochronić.

-O mnie? A co konkretnie o mnie myślisz?

-O tym że jesteś tak seksowny że chętnie bym cię wyruchał.

-Mówiłem kurwa -schylam się nad nim i włączam jedną ręką muzykę na laptopie, laptopa przyniósł zapewne z samego rana mój kochany idiota -Ty tylko o jednym.

-No tak, o tobie i o nikim innym.

-Romantyk od siedmiu boleści. -powtórzyłem mu, aby w końcu to zrozumiał. Spojrzałem się na pościel, czarny jedwabny materiał w czerwone kwiaty róż. Pokój, w sumie sypialnia był wielkich rozmiarów, jak zresztą wszystko tutaj, cały wystrój pokoju Przyozdobiały różnego rodzaju figurki z porcelany , takie jak słoniki i aniołki, kurwa, ale że mój ojciec lubi takie klimaty? Nie wiedziałem o tym, podłoga była z jasnych sos nowych desek, ściany pokrywała czarno-szara farba, na jednej ze ścian była szafka z bronią, dobra, to już pasuje do silnego mafioso jakim jest mój ojczulek.

-Romantyk powiadasz? Będę romantykiem dopiero wtedy kiedy zaproszę cię na pierwszą prawdziwą randkę.

-Randkę? -pozwoliłem swoim policzkom na zmianę koloru z bladego na jasny róż, co Hades najwidoczniej zauważył, nie spodobało mi się to. Położył dłoń na moje biodro i powiedział.

-Tak randkę, a co dla pana niebezpiecznego randka jest za słaba?

-Nie, oczywiście, że nie. Tylko eeee -nie wiedziałem jak mu to wytłumaczyć.

-Tylko?

-Tylko jestem przystosowany do tego, że ja zabieram kogoś na randkę, a nie ktoś mnie.

-W tych związkach to ty robiłeś za topa, w naszym to oczywiste, że ja jestem topem a ty bottomem, albo stwichem.

-Zdaje sobie z tego sprawę i mi się to nie do końca podoba.

-Wiem o tym, ale i tak tego nie zmienię, wolę robić za topa, taka moja natura słońce. Moje słońce ,w dodatku z tak ładnym i seksownym ciałem. A charakter masz jeszcze lepszy.

-Zachowuje się jak chuj a ty twierdzisz, że to mega?

-Dla mnie twoje jak ty to nazwałeś,a już wiem, twoje zachowywanie się jak "chuj" to dla mnie jest urocze. Jesteś wtedy taki przesłodki.

-Co kurwa?

Spojrzałem się na niego z pod byka, teraz to dosłownie go nie rozumiem, ja słodki? Niby gdzie? W dupie chyba.

-Nie przeklinaj, bozia nie pozwala aniołku.

-Jakbyś tak powiedział pod czas pieprzenia mnie to bym ci się wyrwał i odciął ci tego fiuta.

-Zachowujesz się jak Harry w stosunku do Dracona, wiesz? Może będę do ciebie mówić Harru'ś?

-Jeszcze czego ? Wolę jak nazywasz mnie -położyłem dłoń na swoje usta, on złapał moją rękę i odsunął ją delikatnie od moich ust, pocałował ją i powiedział.

-Wolisz jak cię nazywam? Powiedz to skarbie.

-Wolę jak nazywasz mnie, ugh, nie zmusisz mnie tym.

-A kto tu kochanie mówi o zmuszaniu? Bo na pewno nie ja, ani ty, żaden z nas. Wiesz, że cię kocham? Jak debila z downem?

-Za tego debila z downem to mogę cię zabić, wiesz? Chociaż jestem debilem z downem, ale to cię nie usprawiedliwia.

-A niby co robi?

-Zadajesz za dużo pytań -po tych słowach go pocałowałem, gdy się od siebie oderwaliśmy powiedziałem.

-Przebieramy się i jemy śniadanie?

-Jakbyś nie zauważył Arthur że ci przyniosłem śniadanie do łóżka, oraz że jestem już ubrany.

Spojrzałem się na niego, rzeczywiście był już ubrany, w swoje ciuchy z wczoraj oraz bluzę, pewnie mojego brata, pożyczył od niego pewnie i na siebie założył.

-Dzięki, nie musiałeś -mówię i całuje go w policzek, schodzę z niego i ubieram na siebie spodnie, koszule, jego krawat i bieliznę, pasek, spinam guzik u spodni i patrzę na niego. Był przystojny, rzadko tak o nim myślę, ale serio ciało miał cudne. Wziąłem do ręki tosta, którego zrobił , zacząłem go powoli jeść.

-Smacznego skarbie.

Kolejny Jeff the killer?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz